Russell Holmes: sami sobie sprawiamy problemy
Jeden trening wystarczył by przygotować się do meczu ZAKSĄ i co więcej go wygrać, choć Jastrzębski Węgiel po raz kolejny zaczął bardzo źle. Szybko jednak z 2:0 zrobiło się 2:3. - Musimy zacząć maksymalnie koncentrować się od pierwszego gwizdka spotkania, a nie zwracać uwagę na to co pokazują rywale – analizował sobotnią konfrontację środkowy jastrzębian, Russell Holmes.
PlusLiga: Na początek na moment chciałabym wrócić do Pucharu Świata. Zespół USA zajął dopiero szóste miejsce w tym turnieju. Chyba nie takiego wyniku oczekiwaliście.
Russell Holmes: Oczywiście, że rezultat tego turnieju nie był taki jakiego byśmy sobie życzyli. Marzeniem każdego z nas było zakwalifikowanie się do Igrzysk Olimpijskich. Co więcej, wydawało mi się, że mamy zespół, który ten cel może osiągnąć właśnie w tym turnieju, ale nie udało się. Takie jest życie – raz się przegrywa, raz wygrywa. Będziemy mieć jeszcze szanse zdobyć bilet do Londynu i mam nadzieję, że nam się to uda.
- Trudno było powrócić do ligowej rzeczywistości po tej miesięcznej przerwie?
- W lidze zagraliśmy dopiero siedem spotkań, to z ZAKSĄ było ósmym. W Pucharze Świata zagrałem więc zdecydowanie więcej meczów niż jak dotąd w PlusLidze. Ten turniej zostawił piętno na wszystkich zawodnikach, którzy w nim brali udział. Niektórzy byli bardzo zmęczeni, ale jakoś sobie z tym radzą. W meczu z Kędzierzynem pokazaliśmy, że potrafimy walczyć. Ja się bardzo cieszę, że jestem już z powrotem w Polsce i że wróciliśmy do rozgrywek ligowych
- Mówił Pan o zmęczeniu wielu zawodników. Czy Pan również bardzo odczuł ten turniej?
- Momentami „nogi były bardzo ciężkie”, do tego z ZAKSĄ graliśmy pięć setów, więc trochę trzeba było się naskakać, ale mamy naprawdę dobrych fizjoterapeutów, którzy świetnie się nami opiekują, więc na pewno szybko odzyskamy siły.
- W meczu z Kędzierzynem po raz kolejny źle weszliście w spotkanie. Przegrywanie pierwszych setów staje się powoli waszym znakiem rozpoznawczym.
- Rzeczywiście mamy z tym problemy. Wychodzimy na boisko i czekamy co zaprezentuje przeciwnik – to zły nawyk. Musimy zacząć maksymalnie koncentrować się od pierwszego gwizdka spotkania, a nie zwracać uwagę na to co pokazują rywale. Wiele jeszcze pracy przed nami, bo jest sporo rzeczy, które trzeba poprawić. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wyeliminujemy te złe początki w naszej grze, bo jak na razie to sami sobie sprawiamy więcej problemów, tak jak właśnie w meczu z Kędzierzynem, w którym musieliśmy się męczyć aż przez pięć setów, a przecież już w drugiej partii byliśmy blisko pokonania ZAKSY.
- Widać również, że wciąż potrzebujecie jeszcze się zgrać.
- Wszyscy spotkaliśmy się dopiero w środę i w zasadzie odbyliśmy tylko jeden trening. Wielu zawodników było bardzo zmęczonych i potrzebowało choć trochę przerwy na odbudowanie się. Zespół nie fukcjonował więc tak jak powinien, bo większość z nas przez ten miesiąc pracowało w drużynach narodowych swoich krajów. Dlatego wciąż potrzeba nam czasu na zgranie się, na „poczucie” siebie nawzajem. Mimo tych trudności udało nam się w sobotę wygrać, więc wykonaliśmy naprawdę dobrą robotę, ale nie popadamy w hurraoptymizm i pracujemy dalej.