Ryan Millar: nie ma co rozpamiętywać porażki
Pierwszy szczyt formy Asseco Resovia miała osiągnąć na finałowy turniej Pucharu Polski Enea Cup 2011. Półfinałowy mecz z bełchatowską Skrą okazał się jednak niewypałem i był jednym z gorszych spotkań ekipy z Rzeszowa w tym sezonie.
- Nie powiedziałbym, że to był jeden z naszych najgorszych występów, ale z pewnością nie był też jeden z najlepszych - stwierdza środkowy Asseco Resovii, RYAN MILLAR. - W pierwszym secie Skra rozstrzelała nas zagrywką. Nie mieliśmy przyjęcia, a przez to były też problemy z dograniem piłki i rozegraniem. Oni mają w swoim składzie takich zawodników, którzy potrafią posyłać piłkę z prędkością ponad 100 km/h i jeśli wstrzelą się zagrywką, to nie tylko my, ale myślę, że każda drużyna miałaby problemy żeby z nimi wygrać. W drugim i trzecim secie zaczęliśmy już grać nieco lepiej. Być może w czwartej partii wyszło już nasze zmęczenie. Nie byliśmy już nic w stanie zrobić. Inna sprawa, że nasi przeciwnicy grali dobrze i skutecznie. My prezentowaliśmy się gorzej na ich tle i dlatego przegraliśmy.
PlusLiga: - Popełniliście sporą liczbę błędów własnych i sami utrudniliście sobie nawiązanie równorzędnej rywalizacji ze Skrą...
Ryan Millar: - Faktycznie, tych błędów było sporo, a jeśli popełnia się je z tak dobrą drużyną, jak Skra, to od razu szanse na zwycięstwo maleją. Żeby ich pokonać cała nasza drużyna musiałaby zagrać na wysokim poziomie. Niestety, większość z nas nie miała w sobotę swojego dnia. Mam nadzieję, że w kolejnych pojedynkach ze Skrą zaprezentujemy się lepiej. Już niedługo będziemy mieli okazję zmierzyć się z nimi dwukrotnie w drugiej części fazy zasadniczej i myślę, że wyciągniemy wnioski z tej porażki w Pucharze Polski. Wiemy, że jesteśmy w stanie z nimi skutecznie rywalizować. Już raz w tym sezonie ich pokonaliśmy i wierzymy w to, że jesteśmy w stanie to powtórzyć.
- Pewnie jesteś bardzo rozczarowany tym bardziej, że miałeś w sobotę urodziny i zwycięstwo ze Skrą byłoby fajnym prezentem urodzinowym?
- Oczywiście, że jestem rozczarowany. Myślałem, że będziemy mieli dobrą okazję do tego, żeby ich pokonać. Niestety dla nas, oni zagrali po prostu lepiej. Taki jest sport.
- Wobec napiętego terminarza odczuwacie pewnie już duże zmęczenie?
- Szczerze mówiąc, dla mnie ten system gry jest głupi. Tej siatkówki jest po prostu za dużo. Oczywiści, to jednak nie miało żadnego znaczenia dla wyniku sobotniego półfinału ze Skrą, bo przecież oni byli w takiej samej sytuacji, jak my, więc nie mamy się co tłumaczyć zmęczeniem. Właściwie to nie możemy nic z tym zrobić, bo przecież nie zmienimy kalendarza, dlatego nie ma co o tym dyskutować.
- Ta porażka ze Skrą nie podetnie wam skrzydeł? Puchar Polski był jednym z waszych priorytetów na ten sezon. Pozostała walka w PlusLidze i w Pucharze CEV.
- Myślę, że nie ma co się załamywać. Na pewno potrafimy grać lepiej i mamy w swoim zespole takich zawodników, jak Alek, czy George, którzy też potrafią wstrzelić się zagrywką i jeśli są w swojej optymalnej dyspozycji, to jesteśmy bardzo groźnym zespołem. Musimy teraz kontynuować swoją pracę, zregenerować się jak najszybciej i przygotować się już do meczu ligowego z Olsztynem. Nie ma nawet czasu na rozpamiętywanie porażki w Pucharze Polski. Wciąż mamy dużo do wygrania w tym sezonie. Na pewno nie zabraknie nam motywacji do pracy oraz wiary w siebie.