Ryan Millar: nie ryzykuję zdrowiem
Od meczu w Jastrzębiu Ryan Millar zadomowił się już w wyjściowej szóstce Asseco Resovii. Wcześniej amerykański środkowy przechodził rehabilitację po kontuzji skręcenia kostki, która ponoć nie do końca jest jednak zaleczona...
- Nie jestem w swojej stuprocentowej dyspozycji fizycznej, ale czuję się na siłach żeby grać - mówi RYAN MILLAR. - Pewnie potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby dojść do formy, ale jestem w stanie trenować w pełnym zakresie i grać w meczach. Czuję jeszcze jakiś ból w kostce, ale moje samopoczucie jest coraz lepsze.
Plusliga: - Czy nie ryzykujesz zdrowiem grając i trenując już w pełnym wymiarze?
Ryan Millar: - Nie, to nie jest kwestia ryzyka, tylko odrobiny więcej czasu, na to żebym doszedł do formy, czuł się jeszcze lepiej i grał pewniej.
- Wasza gra w ostatnim meczu przeciwko Fartowi Kielce pozostawała wiele do życzenia…
- To był dla nas trudny mecz jeśli chodzi o koncentrację. Poza tym jesteśmy teraz w ciężkim treningu i widać było po nas zmęczenie. Ja również czułem się w tym meczu nieco zmęczony. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy i nie straciliśmy punktów. Być może naszym problemem było też to, że myślami byliśmy już przy środowym meczu z ZAKSĄ.
- Spodziewacie się trudniejszej przeprawy przeciwko ZAKSIE niż w meczu z PGE Skrą Bełchatów?
- To może być faktycznie bardzo ciężki i zacięty pojedynek. Fajnie, że zagramy przed własną publicznością, co na pewno będzie naszym sporym atutem. ZAKSA jest bardzo dobrym zespołem, ale my również się za taki uważamy. Zanosi się więc na spore emocje i ciekawe widowisko dla kibiców.
- Od początku sezonu natłok meczów jest ogromny. Tak napięty terminarz nie jest chyba sprzymierzeńcem żadnego z zespołów...
- Terminarz jest okropny i nie ma właściwie jak inaczej na to patrzeć. Oprócz dwóch meczów w tygodniu dochodzą jeszcze długie podróże autokarem. Nie możemy jednak nic na to poradzić. Pozostaje nam tylko trenować kiedy tylko się da i wygrywać jak najwięcej meczów jesteśmy w stanie wygrać. Na pewno wciąż potrzebujemy czasu, żeby lepiej poznać swoje możliwości. Przecież trenujemy ze sobą dopiero kilka tygodni, a poza tym jeszcze nie wszyscy z nas są zdolni do gry w meczach. Ciągle brakuje nam choćby Mateja Cernica. Potrzebujemy jeszcze więcej gry i treningów do tego żeby dotrzeć się i dobrze funkcjonować jako zespół.
- W takim ciągłym natłoku meczów i wyjazdów nie miałeś więc pewnie czasu na to żeby zobaczyć bliżej Rzeszów ?
- Nie. Zwykle mamy tylko jeden dzień przerwy między przygotowaniem się do kolejnego pojedynku. Nie ma więc zbyt wiele czasu wolnego i okazji żeby porozglądać się nieco bardziej. Jestem jednak zadowolony z warunków panujących w klubie. Mieszkamy z rodziną w bardzo fajnym domu. Klub zapewnił nam wszystko, czego potrzebujemy do życia i treningów. Mam nadzieję, że wyniki osiągane przez naszą drużynę będą równie zadowalające. Jak na razie, wszyscy jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni i liczymy na dobry wynik na koniec sezonu.