Ryan Millar: postaramy się zrewanżować Resovii
Amerykanin, Ryan Millar jest największą gwiazdą zespołu mistrza Turcji Buyuksehir Belediyesi Stambuł. Mistrz Olimpijski z Pekinu w zespole ze Stambułu gra od dwóch sezonów i jest najmocniejszym punktem zespołu, który w rozgrywkach Ligi Mistrzów nie radzi sobie tak dobrze jak w tureckiej Superlidze.
- Liga Mistrzów to na pewno inny poziom rozgrywek niż liga turecka - mówi RYAN MILLAR. - Po dwóch porażkach z rzędu nasza sytuacja nieco się skomplikowała. Dużo kosztowała nas nieszczęśliwa porażka w Słowenii, gdzie mieliśmy szansę wygrać tamto spotkanie 3-0. Nie możemy jednak myśleć o tym co było. Musimy iść do przodu i zrobić wszystko, żeby wygrać następne spotkania. Mieliśmy ostatnio trochę czasu na analizę i wyciągnięcie wniosków z tych trzech meczów. Ja byłem w domu USA na świętach i na kilka dni odpocząłem nieco od siatkówki. W Nowym Roku mam nadzieję, że będziemy grali dużo skuteczniej w Lidze Mistrzów.
PlusLiga: - W pierwszym meczu z Asseco Resovią nie mieliście zbyt wiele do powiedzenia. Teraz w rewanżu chyba należy się spodziewać, znacznie lepszej waszej postawy...
Ryan Millar: - W Stambule z Resovią mieliśmy po prostu słaby dzień, a przeciwnik zagrał od nas znacznie lepiej i wykorzystał naszą słabość. To się często zdarza w sporcie i nie ma tutaj jakiegoś sensownego wytłumaczenia naszej postawy. W tym pierwszym meczu naprawdę ciężko było cokolwiek więcej zrobić. Nie mogliśmy skończyć piłki przy zagrywce przeciwnika. Normalnie nasza gra wygląda zupełnie inaczej, niż to miało miejsce w tym meczu. Ta porażka oczywiście była dla nas rozczarowaniem, ale trzeba podkreślić, że przegraliśmy z naprawdę silnym zespołem, który pokazał w naszej hali klasę. Jestem przekonany, że w Rzeszowie pokażemy się ze znacznie lepszej strony i wtedy wynik może być zupełnie inny. Nie ukrywam, że liczymy na rewanż za tamto niepowodzenie.
- Asseco Resovia ma na koncie komplet punktów. Czy według pana jest to główny faworyt grupy F?
- To bardzo silny zespół, co potwierdza wynikami. W Stambule zagrali z nami tak jak potrafią najlepiej i tak jak grali do tej pory w Lidze Mistrzów, czyli równą siatkówkę, z małą ilością błędów własnych. Tak właśnie powinno się grać. Dużym ich atutem jest zagrywka. Jak się wstrzelą to przeciwnik ma duże problemy z przyjęciem i rozegraniem piłki.
- To już dla pana drugi sezon gry w Turcji. Jak czuje się pan w tym kraju? Czy wszystko jest w porządku jeśli chodzi o organizację ligi i kwestie finansowe?
- Na pewno sprawa wywiązywania się z kontraktów wygląda w Turcji dużo lepiej niż miało to miejsce w Sparklingu Mediolan. To było totalna porażka i jakiś horror. Do dziś na samą myśl o tym, co mnie i kolegów z zespołu spotkało wtedy w klubie, czuję duży niesmak. To wydarzenie spowodowało, że uprzedziłem się do ligi włoskiej i na pewno nigdy w niej już nie zagram. Można powiedzieć, że mosty zostały tam dla mnie spalone. Wiem, że to ciągle bardzo dobra liga jeśli chodzi o poziom rozgrywek, ale mnie gra we Włoszech już nie interesuje. Natomiast tu w Turcji jestem szczęśliwy. Przeżyłem wspaniały poprzedni sezon, w którym zdobyliśmy mistrzostwo. Mam nadzieję, że w tym roku również sięgniemy po ten tytuł. Myślę, że liga jest zacięta, jest w niej kilka mocnych drużyn z aspiracjami medalowymi, dlatego ciekawa walka będzie trwała do samego końca. Natomiast jeszcze nie wiem, czy zostanę w tym zespole po tym sezonie. Zobaczmy, jak to się wszystko ułoży.
- Nie przeraża pana wielkość Stambułu, w którym przemieszczanie się z jednego miejsca do drugiego jest nie lada wyzwaniem?
- Faktycznie, miasto jest ogromne, ale my zawodnicy spędzamy większość czasu w jednym miejscu. Mieszkamy niedaleko hali i zwykle nie wybieramy się sami do innej części miasta, bo to byłoby nawet trochę przerażające. Niczego nam jednak nie brakuje. Mamy kilku fajnych kolegów w zespole i razem spędzamy miło czas.
- Po igrzyskach w Pekinie zrobił sobie pan przerwę w grze w kadrze, co chyba nie oznacza, że zakończył reprezentacyjną karierę?
- Zeszłego lata miałem praktycznie krótki epizod w kadrze, bo chciałem nieco odpocząć po roku olimpijskim. W tym sezonie pewnie również tak zrobię, przynajmniej jeśli chodzi o rozgrywki Ligi Światowej. Natomiast niewykluczone, że zagram w MŚ we Włoszech. Wszystko zależy od tego, jak się będę czuł. Czasem mam wrażenie, że za dużo jest tej siatkówki w moim życiu. Poza tym jestem już doświadczonym zawodnikiem i wychodzę z założenia, że nie muszę się ogrywać w takich imprezach jak Liga Światowa. To doskonała okazja dla młodszych kolegów, żeby zbierali doświadczenia. Ja wolę w tym czasie spędzić więcej czasu z moją rodziną i zregenerować siły.
- Kiedyś powiedział pan, że zamierza grać w kadrze do IO w Londynie…
- I nie wykluczam tego. Jeśli się zakwalifikujemy do igrzysk, to może w nich zagram. Dla mnie byłyby to już czwarte igrzyska w karierze. Fizycznie naprawdę czuję się świetnie i mam wrażenie, że mogę jeszcze grać spokojnie przez jakieś 5-6 lat. A co do Londynu, to byłaby niesamowita sprawa, tym bardziej, że będziemy tam bronić złotego medalu w Pekinie. To wielka sprawa zostać mistrzem olimpijskim i chciałbym tą chwilę przeżyć jeszcze raz.
Powrót do listy