Ryszard Bosek: lata już nie te, ale chęci wciąż są
Jako reprezentant Polski sięgał po mistrzostwo świata w 1974 roku i złoto olimpijskie w 1976 roku. W biało-czerwonych barwach wystąpił 359 razy. Był uznawany za jednego z najlepszych na świecie przyjmujących zawodników. W krajowych rozgrywkach z Płomieniem Milowice dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski. Trzydzieści lat po tych sukcesach kibice znów mogli go zobaczyć na parkiecie.
Ryszard Bosek z drużyną Płomienia Milowice zagrał w 14. mistrzostwach Polski oldbojów im. Wojciecha Zielińskiego, które odbyły się w Kędzierzynie-Koźlu. - Bardzo się cieszę, że istnieje coś takiego jak ruch siatkówki oldbojów. Że są ludzie, którzy mniej lub bardziej regularnie spotykają się i trenują. Prowadzone są różne rozgrywki w miastach, a raz do roku wszyscy mogą się spotkać i zagrać o mistrzostwo Polski. Brawa dla organizatorów i sponsorów, że mamy taką imprezę - mówi Ryszard Bosek, dziś manager i działacz sportowy.Jego zespół Płomień Milowice rywalizował w grupie wiekowej plus 45 lat, gdzie zajął drugie miejsce. W finale Bosek wraz z kolegami musiał uznać wyższość drużyny Banku Spółdzielczego Jastrzębie Zdrój. Jastrzębianie zwyciężyli 2:1 (25:22, 19:25, 15:10).
- Wiadomo, że większość uczestników rozgrywek oldbojów, to byli zawodnicy, którzy wciąż mają w sobie tą pasję i nie ważne, w jakiej są kondycji fizycznej, to zawsze, gdy wychodzą na parkiet chcą wygrać - uważa mistrz olimpijski.
Podczas rozgrywek oldbojów często dochodzi do sytuacji, że po przeciwnych stronach siatki stają zawodnicy, czy drużyny, które przed laty walczyły o ligowe trofea. Czy w takich sytuacjach odzywają animozje sprzed lat, a chęć rewanżu bierze górę nad zabawą?
- Na pewno nie ma żadnych animozji. To normalne, że na boisku każdy chce wygrać, bo po to uprawia się sport. Ale po końcowym gwizdku sędziego emocje opadają, wszystko wraca do normy i znowu jesteśmy przyjaciółmi. Czasem to nawet zdrowo poczuć znowu w żyłach trochę adrenaliny. Na co dzień ludzie ciężko pracują. Mają głowę zajęta różnymi sprawami. Stres i nerwy robią swoje. A w takich chwilach mogą o tym zapomnieć. Skupić się tylko na grze. Przypomnieć sobie stare, dobre czasy - twierdzi Ryszard Bosek.
Mistrzostwa oldbojów pokazały, że w siatkówkę można grać praktycznie bez względu na wiek. Najstarszy uczestnik imprezy w Kędzierzynie-Koźlu miał 70 lat.
- Myślę, że nie ma ograniczeń wiekowych. Dopóki starczy sił, by wstać z wózka inwalidzkiego, to można grać. Wystarczy odrobina chęci. Wiadomo poziom tych rozgrywek będzie różny. Najważniejszy jednak jest ruch, bo to daje zdrowie - uważa znakomity przed laty zawodnik.
Wszyscy uczestnicy mistrzostw Polski oldbojów podkreślali, że w tej imprezie najważniejsze nie są trofea, lecz dobra zabawa. - Gdyby nie taka impreza to myślę, że z wieloma ludźmi, z którymi kiedyś grałem, a potem jako trener szkoliłem, to nie miałbym okazji się spotkać. Na co dzień nie mamy na to czasu, a te mistrzostwa dają nam taką okazję. Przez trzy dni było mnóstwo spotkań, rozmów i wspomnień. I o to przecież w tym chodzi - kończy Ryszard Bosek. Powrót do listy