Ryszard Bosek: Memoriał Wagnera to nasz obowiązek
VIII Memoriał Huberta Jerzego Wagnera przeszedł do historii. Znowu mieliśmy święto siatkówki, podczas którego zagrały reprezentacje z całego świata. W czasie tych edycji turnieju gościliśmy zespoły m.in. z Australii, Tunezji, Egiptu, Wielkiej Brytanii czy Węgier, jak również ścisłą czołówkę – reprezentacje Rosji, Serbii , Kuby czy Włoch. Najmocniejszą obsadę miał jednak tegoroczny Memoriał, który zaszczyciły trzy najlepsze reprezentacje ostatnich mistrzostw świata: Brazylia, Bułgaria i Polska oraz ekipa Czech.
Do złotej drużyny Wagnera należeli m.in. Ryszard Bosek, Stanisław Gościniak, Edward Skorek, Mirosław Rybaczewski, Marek Karbarz, Włodzimierz Sadalski czy Tomasz Wójtowicz. W czasie turnieju przyjeżdżają na miejsce rozgrywek. Rozmawiają, wspominają. Z Ryszardem Boskiem, siatkarzem złotej drużyny Wagnera, rozmawialiśmy tuż po zakończeniu VIII Memoriału.
PlusLiga: Czy dobrym pomysłem jest organizowanie Memoriałów? Jak czuł się Pan spotykając się z innymi reprezentantami złotej drużyny trenera Wagnera?
Ryszard Bosek: Memoriał jest już organizowany ósmy raz i my się zawsze dobrze czujemy. Uważam, że nie należy się zastanawiać, czy jest sens jego organizowania. To jest obowiązek. Jak do tej pory żadna nasza reprezentacja nie zdobyła ani mistrzostwa świata, ani mistrzostwa olimpijskiego i trzeba o tym pamiętać, dopóki nikt nie wyrówna tych osiągnięć. Jeśli to się stanie, będzie wtedy memoriał innego trenera i innych zawodników… Memoriał Wagnera jest dla każdego czymś innym. Dla nas – siatkarzy drużyny Wagnera - okazją do spotkania, dla naszej reprezentacji – możliwością gry z najlepszymi drużynami na świecie, a dla kibiców świętem siatkówki.
- Tak jak Pan powiedział, żadnemu trenerowi nie udało się osiągnąć z reprezentacją takich wyników, jakie osiągnął trener Wagner. Trener Daniel Castellani jest drugim, po Raulu Lozano, zagranicznym trenerem. Czy wybór trenera z zagranicy, to dobry kierunek?
- Nie ja decyduję o tym, czy jest to dobry kierunek, czy nie. Skoro tak decyzja została podjęta… Trener Castellani zdobył złoty medal mistrzostw Europy, trener Lozano wygrał wicemistrzostwo świata, więc najprawdopodobniej była to słuszne decyzje. Z trenerami właściwie to już tak jest, że nie ma narodowości. Ocenia się jego umiejętności. Jeżeli my w Polsce nie umiemy sobie stworzyć dobrych trenerów, to lepiej, by nasze reprezentacje prowadzili zagraniczni , jeżeli są lepsi.
- Memoriał Wagnera stał się ostatnio „wędrownym” turniejem. Na początku odbywał się w Olsztynie, w ostatnich dwóch latach gościł w Łodzi i w Bydgoszczy, czy jest to dobry pomysł?
- Trudno powiedzieć. Zaczął się w Olsztynie i myślę, by dobrze by było, by nadal tam był. Niestety, zaczynają tu odgrywać rolę względy ekonomiczne. Dla mnie jest ważne, że Memoriał jest co roku organizowany i że jest w takiej mocnej obsadzie. Na ten turniej przyjeżdżają najlepsze drużyny na świecie. A z tego, co wiem, pozostali stoją w kolejce i bardzo chętnie by u nas zagrali. Jest już to znany w świecie turniej, stąd biorą się sytuacje, że wielkie reprezentacje chcą do nas przyjeżdżać, a my jesteśmy zmuszeni im odmawiać.
- W tym roku w Memoriale brały udział cztery drużyny. W poprzednich latach zdarzała się większa liczba uczestników. Która formuła według Pana jest najlepsza?
- Uważam, że formuła czterech drużyn w turnieju jest najlepsza, bo potem organizacyjnie jest to wszystko trudno pogodzić. Jeżeli są tacy przeciwnicy, jak w tym roku: reprezentacje Brazylii, Bułgarii, to chyba jest najlepsza formuła.
- Jak podsumowałby Pan ósmy Memoriał?
- Sądzę, że przede wszystkim dla naszej reprezentacji, była to możliwość rozegrania meczów z przeciwnikami prezentującymi najwyższą światową klasę. Na ten okres szkolenia, poziom turnieju był wysoki. Oczywiście nie najwyższy, bo taki ma być na wrześniowych mistrzostwach świata, ale myślę, że dopisała i publiczność, i zawodnicy pokazali, że potrafią grać. Pozostaje tylko to kontynuować.