Ryszard Bosek: PlusLiga coraz mocniejsza
- Powoli, drobnymi kroczkami gonimy najlepszych. Dobrze, że nie wykonaliśmy gwałtownego skoku naprzód, bo potem mogłoby być tak, jak teraz jest w Italii, gdzie liga zaczyna się cofać - uznał Ryszard Bosek, który specjalnie dla nas skomentował dotychczasowe ruchy transferowe w PlusLidze.
PlusLiga: We Włoszech coraz więcej klubów ma problem z wypłacalnością. Grozi nam podobna sytuacja?
Ryszard Bosek: Jeśli nie będziemy ostrożni w podpisywaniu kontraktów, to może nam grozić włoska przypadłość. Tak kluby, jak zawodnicy muszę wiedzieć, że jest budżet, którym trzeba się kierować. Wiadomo, że my też chcielibyśmy mieć u siebie Winiarskiego i Wlazłego, ale twardo stąpamy po ziemi i nie zamierzamy się zadłużać.
- Zdradzi pan jakim budżetem dysponuje w tym roku Tytan AZS Częstochowa?
- Nasz budżet nie powala na kolana, ale w skompletowaniu przyzwoitego składu pomogły tak zwane czynniki obiektywne - na przykład to, że Krzysiek Gierczyński chciał wrócić do domu. Była to dla nas spora niespodzianka, bo początkowo nawet tego nie zakładaliśmy. To zawodnik, który oprócz tego, że zawsze dobrze grał, to jeszcze bardzo dobrze się sprawował. Zdecydował się wrócić, a ponieważ jest w doskonałej dyspozycji, prezesi zrobili wszystko, by mu to umożliwić, przede wszystkim finansowo - bo nie da się ukryć, że jest to dla nas obciążenie finansowe.
- Co z Dawidem Murkiem? Będzie w pełni sił przed rozpoczęciem sezonu?
- Dawid prawie dwa tygodnie temu zaczął biegać, a to oznacza, że jego powrót jest niedaleki. Ale ponieważ na przyjęciu mamy jeszcze Gierczyńskiego, Hrazdire i Gradowskiego, damy Dawidowi spokojnie odpocząć, dojść do pełnej dyspozycji. On sam musi czuć, że jest gotowy.
- Wracając do transferów. Dlaczego upadł pomysł z zatrudnieniem włoskiego szkoleniowca. Wiem, że wstępnie rozmawialiście z Tomaso Totolo?
- Trenerzy włoscy mają dużo wiadomości, ale na dziś są dla nas po prostu za drodzy. Na nich mogą sobie pozwolić tylko ci, którzy mają dużo pieniędzy. Niemniej zakładam, że Marek Kardos ma te same wiadomości. Teoretycznie jest doskonale rozwinięty, a praktycznie grał przecież przez wiele lat w zagranicznych klubach.
- Mimo wszystko, zatrudnienie Kardosa w roli pierwszego szkoleniowca to bardzo odważna decyzja.
- My odważnych decyzji się nie boimy. Dajemy szansę młodym trenerom. Jeżeli się sprawdzają, to idą dalej, jeśli się nie sprawdzają, dostają szansę gdzie indziej. To odważna decyzja, ale na pewno przemyślana. Nie mówimy przecież o kimś spoza środowiska, ale o doktorze nauk siatkarskich, który ma bogaty zasób wiadomości. Fakt, że nie ma doświadczenia w prowadzeniu zespołu, ale przecież przez 15 lat grał w kadrze narodowej.
- Nie boicie się też odważnych deklaracji. Walczymy o medale - taką zapowiedź usłyszeliśmy kilka tygodni temu z ust prezesa Konrada Pakosza.
- Jesteśmy świadomi, że w tym roku będziemy mieli lepszy zespół niż poprzednio, dlatego też i cele muszą być inne - jasne i sprecyzowane. Mówimy o walce o medale, bo stać nas na to i daj Boże, żeby nasze oczekiwania się spełniły. Jednak na przykładzie innych, mocniejszych klubów wiemy, że oczekiwania nie zawsze przekładają się na rzeczywistość.
- Większość klubów PlusLigi skompletowała już składy. W pana ocenie, jest lepiej niż przed rokiem?
- Na pewno zrobiliśmy krok do przodu, chociażby ze względy na powrót Zagumnego i Świderskiego. Pojawili się też inni doświadczenie gracze. Wszyscy oni, poza przydatnością meczową, wniosą również dużo jako ludzie.
- Królem polowania bezdyskusyjnie została kędzierzyńska ZAKSA.
- I królem i całym królestwem. Trzeba się tylko cieszyć, że kluby załatwiają sobie dobrych sponsorów, dzięki którym stać je na tak poważne wzmocnienia. Te transfery z pewnością podniosą poziom siatkówki w Polsce. Doświadczeni zawodnicy będą uczyli młodzież i mam nadzieję, że efekty tej nauki będą widoczne bardzo szybko. Oczywiście - jak w przypadku Pawła Zagumnego pomogła trochę sytuacja ekonomiczna Grecji, bo gdyby Panathinaikos było stać na zatrzymanie Pawła, na pewno by nie wrócił. I ja bym mu się nie dziwił. Tam jest ciepły, przyjazny klimat, a do tego są do rozegrania jakieś cztery mecze na wysokim poziomie. Zagumny to jeden z najlepszych rozgrywających na świecie, wniesie mnóstwo dobrego do PlusLigi i prawdopodobnie pomoże też zdobyć ZAKSIE medal, o który starają się już od dłuższego czasu.
- Asseco Resovia postawiła z kolei na zagraniczny zaciąg - Grozer, Baranowicz, Cernic.
- Bardzo się ciszę, że klub zdecydował się na Baranowicza. Młody człowiek, który nie znalazł miejsca w dwunastce Cuneo i poszedł na wypożyczenie, żeby się ogrywać. To bardzo rozwojowy zawodnik i uważam, że Resovia będzie z niego bardzo zadowolona. Trochę przypomina mi Pawła Zagumnego z młodości, ale z lepszą zagrywką, bo to chłopak, który w Serie A2 zrobił bardzo dużo punktów zagrywką. Z Mateja Cernica cieszę się mniej, bo wiadomo czego można się po nim spodziewać, choć na pewno da drużynie spore doświadczenie, będzie wzmocnieniem.
- Pojawiły się głosy, że do Rzeszowa może też trafić Łukasz Kadziewicz. Na razie jednak były reprezentant Polski pozostaje bez klubu - dlaczego?
- Współpracowałem z Łukaszem w jego najgorszym okresie - po mistrzostwach świata 2006. Potem doszedł jeszcze niefortunny sezon w Treflu, więc dobrze dla niego, że wyjechał za granicę. Nie chodzi o to jak on grał, ale jak podchodził do tego, co robi. Musi wrócić d takiego podejścia, jakie miał w reprezentacji za czasów trenera Lozano. Jeśli zaliczy kolejny tak dobry sezon, jak w Biełgorodzie, to z pewnością znajdzie miejsce dla siebie w PlusLidze. Na razie chyba ma zbyt mało zaufania u trenerów i ludzi, którzy kupują zawodników. Do tego kosztuje dużo, a na środkowych z reguły kluby chcą wydawać jak najmniej.
- Bardzo spokojnie podszedł w tym roku do zmian kadrowych mistrz Polski, którego zasilą tylko dwaj młodzi gracze - Zatorski i Kłos. W drużynie zostaje także, często krytykowany Miguel Falasca.
- Częstochowa od dawna próbuje wprowadzać młodych i cieszę się, że te bogatsze kluby też powoli zaczynają. Najważniejsze, żeby środowisko siatkarskie pamiętało, iż do budowy domu potrzeba młodych, zdolnych pracowników. W kwestii transferów Skry - trudno odpowiadać za działaczy , bo to oni decydują jakich zawodników chcą mieć u siebie. Gdybym ja decydował o składzie tej drużyny, to pewnie zmieniłbym rozgrywającego.
- Kompletna cisza panuje z kolei w szeregach wicemistrza Polski z Jastrzębia. Dotarły do pana jakieś pogłoski?
- Wiem, że Jastrzębski Węgiel nie ma problemów finansowych, w związku z tym może sobie pozwolić na każdego zawodnika. Nie podejrzewam, żeby dotąd nie podpisali żadnych kontraktów. Pewnie mają, tylko prezes Grodecki chce wszystkich zaskoczyć mocnym uderzeniem. Mają pieniądze, są dobrze zorganizowani, więc z pewnością utrzymają poziom i będą walczyć o medale.
