Rywalizacja wraca do Rzeszowa
PGE Skra Bełchatów pokonała Asseco Resovię Rzeszów 3:1 (25:17, 25:27, 25:23, 25:21) w czwartym meczu play-off PlusLigi o miejsca 1-8. MVP Aleksandar Atanasijevic. W serii do trzech zwycięstw jest 2-2. Piąte spotkanie odbędzie się w Rzeszowie.
W NBA utarło się powiedzenie: "Nigdy nie lekceważ serca mistrzów!". A siatkarze PGE Skry to prawdziwi mistrzowie, co udowadniali wielokrotnie. Dzięki drugiej wygranej z rzeszowianami wyrównali stan rywalizacji w play-off na 2:2, choć przecież po dwóch spotkaniach na Podkarpaciu było 0:2, a trzeci mecz zaczął się od wyniku 2:0 w setach dla rzeszowian!
PGE Skra zaczęła ten mecz w wielkim stylu. Fantastycznie grali Daniel Pliński i Aleksandar Atanasijević, nie mylił się Mariusz Wlazły, a gdy atakowali rzeszowianie odnosiło się wrażenie, że gracze PGE Skry są w stanie podbić piłkę skierowaną w dowolnie wybrany fragment boiska. Oczywiście tylko wtedy, gdy rywali nie złapał któryś z blokujących – właśnie po tym, jak Grzegorza Kosoka zatrzymał Pliński, było 17:9. Bełchatowianie byli wręcz nie do zatrzymania w tym pierwszym secie. A że kapitalnie serwowali, zdobywając w ten sposób cztery punkty, przy zaledwie trzech straconych punktach, wynik był szybko przesądzony.
Drugą partię goście zaczęli z Paulem Lotmanem na boisku i Amerykanin spisywał się lepiej niżNikola Kovacević, którego zastąpił. Bełchatowianie nadal bardzo mocno serwowali, ale teraz nawet atomowe zagrywki nie przynosiły tylu punktów, co wcześniej.
Wyrównana walka trwała do stanu 16:16. Wtedy jednak ważną kontrę skończył Aleksandar Atanasijević, a goście nie mieli racji reklamując dotknięcie siatki. Po kolejnej piłce, zakończonej przez Jochena Schöpsa, o wideowerfikację poprosili bełchatowianie i okazało się, że Niemiec dotknął siatki. Od tego momentu walka trwała już punkt za punkt, choć pod siatką nie brakowało zaciętej walki i dramatycznych wymian. PGE Skra miała dwie piłki setowe, a przy drugiej aż trzy razy atakowała, ale ostatecznie Aleh Achrem był tym, który skończył akcję i wyrównał na 24:24. Achrem był również tym, który skończył ostatnią kontrę w drugim secie, zapewniając Resovii wyrównanie.
Emocje nie opadały w trzecim secie, w którym także trwała walka, jak o złoty medal mistrzostw Polski, a nie tylko o awans do półfinału. Znów o wszystkim decydowała dramatyczna końcówka, w której błysnął wprowadzony dopiero w tym secie bohater z niedzieli, Michał Bąkiewicz. Zastąpił na boisku Wlazłego, a na zagrywkę trafił przy wyniku 20:22. Gdy skończył serwować, było 24:22, a on nie tylko zaliczył bezpośredni punkt z zagrywki, ale także doskonałą obronę. W kluczowym momencie Zbigniewa Bartmana, który zastąpił Jochena Schöpsa, zablokowali jeszcze Pliński z niesamowicie grającym Michałem Winiarskim, a ostatni atak skończył Atanasijević.
Ostatni set to prawdziwy popis graczy PGE Skry, którzy objęli prowadzenie 19:12. Hala Energia wręcz eksplodowała po kolejnych skutecznych akcjach Michała Bąkiewicza i jego kolegów. "Bąku" znów okazał się kluczowym graczem swojej drużyny, w której jednak tego dnia nie było słabych punktów.