Są na dobrej drodze
- Jesteśmy na dobrej drodze do tego, żeby zadowolić kibiców naszą postawą – uważa Piotr Hain, środkowy Indykpolu AZS Olsztyn.
- Za Wami kolejny już trening, kolejny tydzień pracy przed sezonem PlusLigi. Na jakim etapie jest Wasza forma?
Piotr Hain: Na pewno nie mamy jeszcze formy na ligę. Powoli zaczynamy schodzić z obciążeń, więc pojawiła się taka świeżość. Na pewno jesteśmy na dobrej drodze do tego, żeby zadowolić kibiców naszą postawą.
- W zespole pojawiło się kilka nowych twarzy. Przyjęliście ich jakoś specjalnie?
- Zaaklimatyzowali się bez problemu! Zresztą, znaliśmy się już wcześniej – że tak powiem – z boiska, korespondencyjnie (śmiech). To nie były jakieś obce twarze. Atmosfera jest świetna, a nowi zawodnicy są jak najbardziej w porządku. Naprawdę, wszystko jest na dobrej drodze do tego, aby AZS osiągnął dobry wynik w tym sezonie.
- To jaki widzisz potencjał w tym zespole?
- Trenujemy naprawdę dobrze i wygląda to bardzo dobrze. Jesteśmy taką mieszanką doświadczenia, w postaci Maćka Dobrowolskiego czy Grześka Szymańskiego i Piotra Łuki, oraz młodości. Zespoły, które mają taką mieszankę – rutyny z młodością – pokazywały, że to fajnie wypala. Mam nadzieję, że będziemy potwierdzali tę regułę, i że naprawdę wypalimy.
- To już Twój czwarty sezon w barwach Indykpolu AZS Olsztyn. Dużo…
- Cieszę się, że jestem tutaj w Olsztynie tyle lat. Dobrze mi tutaj i cieszę się, że klimat siatkówki w Olsztynie jest jaki jest. To dobre miejsce do grania. Cały czas się rozwijam i to jest najważniejsze.
- Przez te wszystkie lata miałeś możliwość trenowania pod okiem różnych trenerów. Mariusz Sordyl, Gheorghe Cretu, Tomaso Totolo, Radosław Panas, teraz Krzysztof Stelmach…Z którymś z nich chciałbyś się jeszcze spotkać?
- Na pewno każdemu coś zawdzięczam, każdemu jestem wdzięczny za to czego się nauczyłem. Każdy miał coś innego do przekazania, od każdego dostałem coś z czego mogę korzystać. Staram się z każdym trenerem mieć dobry kontakt, i to mi się udaje. Gdyby kiedykolwiek przydarzyła się okazja współpracowania z którymkolwiek trenerów, z którym pracowałem to myślę, że byłoby to fajne doświadczenie.
- To jakie nadzieje wiążesz z nowym trenerem Krzysztofem Stelmachem?
- Chyba jak każdy zawodnik – żadna tam Ameryka – żeby nauczył mnie jak najwięcej. Widzę, że ta współpraca na linii ja-trener układa się bardzo dobrze. Nic, tylko pracować, bo wszystko jest na jak najlepszej drodze.
- Zmieniając nieco temat, pewnie wiele osób już Ci gratulowało zdobycia srebrnego medalu na Uniwersjadzie. W Kazaniu trafiłeś jednak do szpitala z podejrzeniem zakażenia salmonellą. Całe szczęście wróciłeś zdrowy i zagrałeś nawet w kilku spotkaniach. Gdybając - myślisz, że gdyby nie choroba, to na Twojej szyi wisiałby medal ze złotego kruszcu?
- (śmiech) Nie, nie uważam tak, bo gram na środku i nazywam się Hain, a nie Bociek. Ode mnie wiele nie zależy w zespole. Mówiąc o środkowych, to nie jesteśmy zawodnikami, którzy są w stanie przeważyć szalę zwycięstwa na jedną, albo drugą stronę. Sądzę, że nie miało to znaczenia. Stało się co się stało, widocznie tak miało być. Karol Kłos i Maciej Zajder zagrali naprawdę świetnie zawody.
- Trener Anastasi po zakończeniu poprzedniego sezonu powołał Ciebie do szerokiej kadry reprezentacji Polski. Jak wrażenia ze zgrupowania?
- Super, jak to na kadrze. Człowiek zawsze o tym marzy, aby dostać się do reprezentacji i potrenować z tymi najlepszymi zawodnikami w Polsce. Wtedy uczę się bardzo szybko i łapię pewne rzeczy. Fajnie jest się spotkać z taką myślą szkoleniową jak trenera Anastasiego. Od niego można wiele się nauczyć i to doświadczenie na pewno zaprocentuje w przyszłości.