Sadalski: dużo dobrych wspomnień
- Mamy w ostatnich latach dużo dobrych wspomnień z meczów z Bułgarią. Są to mistrzostwa świata w 2006 roku, rok później była świetna seria zwycięstw w Lidze Światowej. Na pewno to wszystko nasi trenerzy wydobędą przed półfinałem. Finał jest tak blisko, że aż strach - mówi mistrz olimpijski z 1976 roku, koordynator reprezentacji kobiet i mężczyzn Włodzimierz Sadalski.
PlusLiga: Czy mieliśmy dobre losowanie?Włodzimierz Sadalski: Francja jest słabsza od Bułgarii, którą obok Rosji i Polski zaliczam do najlepszej trójki mistrzostw. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Bułgaria ma zawodników o lepszych warunkach fizycznych niż Francja. Są mocniejsi w ataku i zagrywce. Najważniejsze, że w półfinale omijamy Rosję. Bułgaria dzisiaj została pokonana przez podopiecznych trenera Daniele Bagnolego, ale nie grała źle.
- Kto jest faworytem w półfinale Polska-Bułgaria?
- Mamy duże szanse wygrać. Widziałem dwa sparingi tych zespołów w Spale. W obu odnieśliśmy zwycięstwa. Byliśmy lepsi. W tych wygranych nie było przypadku. Rywale przylecieli do Polski w pełnym składzie. Na pewno ich atutami są atak i zagrywka. Osobny temat stanowi Matej Kazijski. Na pewno mamy lepsze przyjęcie i obronę. Nasi środkowi przewyższają bułgarskich. W takim meczu na pewno ważna będzie dyspozycja dnia, mocne nerwy i odporność na stres.
- Czym się różni gra w takich spotkaniach od tych w fazie grupowej?
- Jest bardzo duża różnica. Działa inny stres i adrenalina. Ważnym będzie ich opanowanie. Porażka oznacza wyeliminowanie z walki o finał. W grupie jeden przegrany mecz można naprawić. Nie mam wątpliwości, że nasi trenerzy wydobędą dobre wspomnienia z meczów z Bułgarią w ostatnich latach, a takich mamy bardzo dużo. Wygraliśmy z Bułgarią w ważnym meczu mistrzostw świata w Japonii. Rok później mieliśmy znakomitą serię w Lidze Światowej. Wielu uczestników tych spotkań wystąpi w sobotę. Dlaczego nie mają powtórzyć tamtych wyników. Ważne w takim meczu jest, żeby wszyscy zawodnicy mieli dyspozycję zbliżoną do optymalnej. Gdy jeszcze choć jeden zawodnik zagra jak w transie, to można w ciemno liczyć na zwycięstwo.
- Daniel Castellani mówił przed mistrzostwami Europy, że minimalnym zadaniem będzie awans do czwórki. Cel został zrealizowany. Czy odnieśliśmy już sukces?
- Na pewno zespół na tym wyniku nie poprzestanie. Żaden z tych zawodników nie stał jeszcze na podium mistrzostw Europy. Miejsce w czwórce na pewno jest sukcesem. Już dawno temu byliśmy w strefie medalowej. W ostatnich dwudziestu latach zajmowaliśmy najwyżej piąte lokaty. Warto też pamiętać o całym sezonie 2009. Zaczęliśmy od nieudanej Ligi Światowej. Po niej nie było narwowych ruchów. Ważne było zaufanie jakim został obdarzony trener. Wywalczyliśmy awans do mistrzostw świata, w Izmirze gramy dobry turniej.
- Polscy zawodnicy pokazali w mistrzostwach Europy wiele zalet. Jednym z nich była zespołowość...
- To jest bardzo ważny element. Piotr Nowakowski wchodził na zmiany i blokował szalenie ważne piłki. Michał Ruciak nie był gorszy od tych, których zastępował. Daniel Castellani dysponuje, jak mówiło w minionej epoce, "bogatymi zasobami ludzkimi." Widziałem jedność działania, znakomitą komunikację między zawodnikami i z trenerem. Podobne cechy dostrzegłem w drużynach Rosji i Bułgarii. Może dlatego zaliczam tę trójkę do najlepszych w mistrzostwach Europy. Powrót do listy