Sam Deroo: jesteśmy gotowi do walki!
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała AZS Politechnikę Warszawską 3:0 i prowadzi w tabeli PlusLigi. W tym tygodniu kędzierzynianie będą walczyć w Pucharze Polski. Chcą powtórzyć sukces z 2013 i 2014 roku, kiedy w Zielonej Górze i Częstochowie sięgali po trofeum.
PLUSLIGA: Kiedy ogląda się grę ZAKSY Kędzierzyna-Koźle ma się wrażenie, że cały czas kontrolujecie mecz. Nawet kiedy Politechnika zbliżyła się do was w drugim i trzecim secie i tak końcówki kończyły się po waszej myśli. Czym zaskoczyli was gospodarze w tych dwóch partiach?
SAM DEROO: Wydaje mi się, że wina w trzecim i drugim secie leżała po naszej stronie. W Warszawie nie zaprezentowaliśmy najlepszej siatkówki. Mimo kilku punktowych zagrywek uważam, że nie zagraliśmy dobrze w tym elemencie. A nawet jeśli w polu serwisowym jakoś sobie radziliśmy to nie kończyliśmy kontrataków i nie punktowaliśmy blokiem. Myślę, że zwycięstwo przyszłoby o wiele łatwiej gdybyśmy zagrali na naszym najlepszym poziomie. Drugi set mógł się skończyć zupełnie inaczej gdyby nie zagrywki Grześka Boćka. W końcówce trzeciego, najwięcej zawdzięczamy dobrej grze w obronie. Myślę, że mieliśmy szczęście, że mecz zakończył się zwycięstwem w trzech partiach, bo Politechnice należał się jeden set.
W tym sezonie przegraliście tylko jeden mecz. Wasza drużyna jest wydaje się być nie do zatrzymania. Co jest waszą największą siłą – idealne dopasowanie, techniczne umiejętności czy dobra atmosfera?
SAM DEROO: Myślę, że wszystko to co pani wymieniła. W naszym zespole panuje świetna atmosfera i dzięki temu każdy mecz możemy grać na wysokim poziomie. Potrafimy pokazać dobrą siatkówkę zarówno z drużynami z końca tabeli, jak i z czołówki, i dlatego udaje nam się wygrywać. Jesteśmy mieszanką znakomitych indywidualnych zawodników, reprezentantów kraju, którzy mają naprawdę bardzo wysokie, techniczne umiejętności. Myślę, że naszą największą siłą jest dobrze skompletowany zespół, dopasowany do siebie w każdym elemencie. Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy najlepszą drużyną, ale wiemy, że gramy naprawdę dobrze.
Jesteście liderami PlusLigi. Czy pierwsze miejsce nie nakłada na was presji ciągłego wygrywania, czy wręcz przeciwnie, czujecie się zmotywowani, bo macie jakiś „margines błędów”?
SAM DEROO: Fakt, że jesteśmy liderami w tabeli nie jest dla nas jakąś dodatkową presją, bo od początku sezonu utrzymujemy się w czołówce, a od wielu tygodni jesteśmy na pierwszym miejscu. Jest to raczej „extra-motywacja” – chcemy utrzymać się na pozycji lidera, a dodatkowo wiemy jaka jest formuła w tym sezonie i jak ważny jest każdy punkt. Nawet w łatwiejszych meczach nie chcemy „rozdawać prezentów” i tracić punktów, bo wiemy, że pod koniec fazy zasadniczej pierwsze trzy miejsca mogą dzielić niewielkie różnice. Na ten moment nasza sytuacja wygląda bardzo dobrze, ale musimy to utrzymać i punktować także z trudnymi rywalami. W tej chwili możemy myśleć o finale, ale wiem doskonale, że przed nami jeszcze daleka droga.
W tym roku Polska będzie organizatorem wielu siatkarskich imprez. Jedną z nich jest Final Four Ligi Mistrzów. Niedawno poznaliśmy przeciwników polskich zespołów w pierwszej fazie play off. Jak ocenia pan szansę naszych ekip i kto pana zdaniem wygra w Krakowie?
SAM DEROO: Zenit Kazań, którego celem jest na pewno gra w Final Four Ligi Mistrzów, będzie sporą przeszkodą dla LOTOSU. Rosjanie są jedną z najsilniejszych drużyn w Europie, więc Gdańsk czeka trudne zadanie. Myślę, że Skra ma duże szanse żeby pokonać tureckiego rywala. Nie będzie to łatwe, ale bełchatowianie mogą to zrobić. Trudno jest mi typować zwycięzcę Ligi Mistrzów: może to być Zenit, albo któraś drużyna z Włoch: Modena albo Civitanova. Skra może dotrzeć do Final Four, ale to będzie bardzo trudne, bo w następnej rundzie, moim zdaniem, zmierzy się z Kazaniem. W sporcie jednak nic nie jest do końca pewne. Skra ma bardzo duży potencjał, więc być może uda jej się wygrać. Nigdy nic nie wiadomo…
Od piątku będziecie grali w Pucharze Polski. Zgodzi się pan ze mną, że mecz z Warszawą mógł być dla was dobrą rozgrzewką?
SAM DEROO: Tak, jak powiedziałem nie zaprezentowaliśmy naszego najwyższego poziomu, dlatego mecz z Politechniką traktowałbym raczej jako „chłodną pobudkę” przed Wrocławiem. Żeby myśleć o zwycięstwie w Pucharze Polski musimy zagrać o wiele lepiej. Ze spotkania przeciwko „Inżynierom” możemy wyciągnąć wiele potrzebnych nam wskazówek, które z pewnością będą dobrym materiałem szkoleniowym. W piątek Puchar Polski rozpoczniemy niebezpiecznym meczem z Jastrzębskim Węglem i jeśli zagramy tak jak z Warszawą, możemy przegrać. Musimy być bardzo skoncentrowani na tym spotkaniu, bo nie będzie takie łatwe jak kilka ostatnich meczów, które rozgrywaliśmy w lidze. Jesteśmy gotowi do walki!