Sam Deroo: sami nakładamy na siebie dużą presję
PLUSLIGA: Po raz kolejny w tym sezonie doznaliście dotkliwej porażki w meczu na Podpromiu i widać, że we własnej hali szczególnie trudno zdobywa wam się punkty, a rywale popisują się efektowymi akcjami w obronie…
SAM DEROO (belgijski przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów): W meczu z Zawierciem, pomijając oczywiście pierwszego seta, było akurat dużo walki i zaciętej rywalizacji, w przeciwieństwie do kilku ostatnich spotkań, które przegraliśmy u siebie, więc to jest podstawowa różnica. Rywale rzeczywiście zagrali bardzo dobrze w obronie i byli w stanie wyciągnąć kilka niesamowitych piłek po naszych naprawdę dobrych i mocnych atakach. Jeśli już doprowadzili do kontr, to trzeba im oddać, że mają u siebie graczy z dużymi możliwościami jeśli chodzi o kończenie takich akcji. Ich skrzydłowi potrafili poradzić sobie z naszym blokiem, a my mieliśmy z tym problemy. Najwidoczniej tak to na razie wygląda, że ciężko nam zdobyć bezpośredni punkt atakiem i musimy to jak najszybciej odmienić, bo bardzo potrzebujemy punktów w tabeli.
- Po waszym efektownym zwycięstwie w Suwałkach można było przypuszczać, że coś drgnęło w grze i idzie ku lepszemu, ale jednak Ślepsk Malow Suwałki, to nie jest drużyna na tym poziomie, co Aluron CMS Warta Zawiercie…
- Zdecydowanie tak. To jest inny poziom gry. Zawiercie ma naprawdę mocny zespół i w meczu z nami rywale dysponowali bardzo dobrą zagrywką. Z naszego punktu widzenia frustrujące jest to, że nawet jak dobrze zbijaliśmy piłkę w ataku, to rywale potrafili zachować się niczym bramkarz przy obronie karnego i jeszcze jakimś sposobem zatrzymać piłkę po swojej stronie boiska, a potem zamienić taką akcję na punkt. To są najtrudniejsze momenty grając z takim zespołem jak Zawiercie kiedy nie kończy się swojej akcji, a rywale wykorzystują to od razu w kontrze i osiągają przewagę.
- Jak radzicie sobie mentalnie z sytuacją, w której się aktualnie znajdujecie, bo to już wasza siódma porażka w tym sezonie i wciąż chyba czekacie na taki mecz na przełamanie z mocnym rywalem.
- Jest ciężko, zwłaszcza, że z zespołami z czołówki PlusLigi pokonaliśmy właściwie tylko Projekt Warszawa. Pod względem mentalnym trudno pogodzić się z taką sytuacją. Staramy się trzymać razem i znaleźć jakieś wyjście żeby to poprawić. Dużo ze sobą rozmawiamy i staramy się szukać wszelkich rozwiązań. Również klub nam bardzo pomaga i czujemy duże wsparcie ze strony włodarzy klubu. Wszyscy starają się nam pomóc i jesteśmy im za to bardzo wdzięczni, bo przecież niejeden klub w takiej sytuacji wywierałby na nas jeszcze większą presję i podejmował nerwowe decyzje, a tu możemy liczyć na pomoc i wsparcie. To zresztą my sami nakładamy na siebie dużą presję i wszyscy chcemy, żeby wyniki naszej drużyny były znacznie lepsze. Jak na razie gra nie układa się po naszej myśli. Jest wiele takich sytuacji, w których wydaje się, że piłka już dawno powinna wpaść w boisko rywali, ale tak się nie dzieje i wtedy zaczyna nam brakować cierpliwości. Oczywiście cały czas mocno pracujemy. Myślę, że nawet mimo porażki za trzy punkty poziom naszej gry w meczu z Zawierciem był lepszy niż ostatnio z Lublinem czy Gdańskiem. To wciąż nie jest wystarczające żeby wygrać z mocnym zespołem, ale krok po kroku musimy odbudowywać się zarówno mentalnie, jak i technicznie.
- Pozostaje wam liczyć na to, że runda rewanżowa PlusLigi, rozgrywana już w Nowym Roku, będzie dużo lepsza niż ten słaby początek sezonu?
- Jestem daleki od tego, żeby uzależniać wyniki sportowe od takich czynników jak zmiana roku. Tu nie chodzi zresztą o to, że liczymy na jakiś cud. Czasem faktycznie tak bywa, że jeśli coś w końcu „przeskoczy” na odpowiedni tryb, to nagle gra zaczyna się układać i można mówić o jakimś nowym otwarciu. Może czasem też trzeba żebyśmy mieli po prostu więcej szczęścia w jakiejś akcji. Nie pozostaje nam nic innego jak skupiać się na każdym treningu, meczu i punkt po punkcie starać się odbudowywać swój poziom gry. Wciąż mamy wiele rzeczy do poprawy. Na razie to jest frustrujące i depresyjne jeśli popatrzymy na miejsce, w którym się znajdujemy, a miejsce, w którym chcielibyśmy być, ale nie ma innego wyjścia, tylko dzień po dniu musimy starać się poprawić naszą grę.
- Ostatnio pojawiają się w drużynie coraz większe problemy zdrowotne, co też pewnie nie ułatwia wam pracy.
- To prawda. W meczu z Zawierciem wypadło nam dwóch podstawowych graczy z pierwszej szóstki. Cały czas jesteśmy też bez kontuzjowanego Niko Szerszenia. Kiedy na treningu wypada nam trzech zawodników, to też nie jest łatwo dobrze pracować i grać pełnymi składami. Z drugiej jednak strony, jesteśmy drużyną, która ma szeroki skład i musimy sobie też radzić w takich sytuacjach. Myślę, że brak kontuzjowanych kolegów to nie był powód naszej porażki z Zawierciem. Oczywiście oni są nam bardzo potrzebni i dużo wnoszą do drużyny. Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócą do zdrowia. Na szczęście urazy Pawła Zatorskiego i Kuby Kochanowskiego nie są jakieś bardzo poważne, więc powinni szybko wrócić do gry.
Powrót do listy