Sam Deroo: trenujemy w inny sposób niż do tej pory
PLUSLIGA: Ostatnie zwycięstwo w hali na Podpromiu zanotowaliście prawie dwa miesiące temu pokonując Projekt Warszawa. Czy wygrana z Indykpolem AZS Olsztyn za trzy punkty, to dobry znak na udaną rundę rewanżową w waszym wykonaniu?
SAM DEROO (belgijski przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów): Oby tak było. Myślę, że z Olsztynem zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Było widać w naszej grze więcej intensywności. Cały czas walczyliśmy i byliśmy w grze. Bardzo ważny był pierwszy set, który właśnie jest dla nas takim pozytywnym znakiem, bo prowadzenie w końcówce zmieniało się raz na korzyść jednej, a raz na korzyść drugiej drużyny, ale walczyliśmy w nim do końca i ostatecznie byliśmy górą. To jest bardzo pozytywna rzecz, tym bardziej, że graliśmy z dobrym zespołem, który do tej pory plasował się od nas wyżej w tabeli. W trzecim secie rywale byli już chyba mentalnie podłamani i stąd tak duża przewaga naszej drużyny. Natomiast pierwsze dwie partie były bardzo wyrównane. Cieszy nas kolejne zwycięstwo i trzy punkty.
- Przed wami seria meczów z rywalami, którzy są od was niżej notowani i szansa na to, żeby podreperować słaby dorobek punktowy w tabeli.
- Nie ma co wybiegać za daleko do przodu i dopisywać sobie z góry punkty, bo w pierwszej rundzie też się wydawało, że powinniśmy pewnie pokonać drużynę z Katowic, a tak się nie stało. Mam jednak wrażenie, że jesteśmy już gotowi żeby mocno walczyć w każdym meczu. Rywale są oczywiście w stanie grać bardzo dobrą siatkówkę, ale mamy świadomość, że są od nas niżej w tabeli i powinniśmy sobie z nimi poradzić. Bardzo potrzebujemy punktów i mam nadzieję, że będziemy je regularnie zdobywać.
- Po dwóch zwycięstwach z rzędu pod wodzą nowego szkoleniowca widać, że pojawiła się w zespole radość i też większa pewność siebie?
- To wszystko wynika też z innego treningu, który teraz mamy. Trenujemy w inny sposób niż do tej pory, z większą intensywnością i chyba każdy z nas dobrze się z tym czuje. To się przekłada na lepsze samopoczucie i większą pewność gry na boisku. Oczywiście nie jest tak, że wcześniej nie trenowaliśmy, bo też trenowaliśmy, ale gdzieś utknęliśmy z głową w martwym punkcie i nie mogliśmy się z tego wydobyć. Teraz popatrzyliśmy na to wszystko z innej strony. Nowe spojrzenie i innego rodzaju treningi, to jest pewnie to, czego potrzebowaliśmy. Jak widać, to była zmiana na lepsze. Nowe metody treningu wychodzą nam na dobre, a mi się osobiście bardzo podobają. Miejmy nadzieję, że jesteśmy w stanie z każdym tygodniem rosnąć w siłę i grać coraz lepiej.
- Marcelo Mendez, to jeden z najbardziej utytułowanych trenerów na świecie w siatkówce klubowej, więc współpraca z nim, to pewnie duża przyjemność?
- Zdecydowanie tak. Co prawda jest troszkę bariera językowa, bo trener nie mówi swobodnie w języku angielskim, ale znakomicie operuje językiem ciała i jest w stanie dużo wytłumaczyć pokazując to o co mu chodzi. To znakomity fachowiec, który ma swój styl pracy i swoje metody treningowe, które nam się spodobały. Widać nawet na treningach większy rytm pracy i wysokie tempo. Każdy z nas szybko mocno się poci i czuje w nogach dużą intensywność treningów.
- Ten promyk nadziei w postaci ostatnich dwóch zwycięstw i zadowolenie z nowych metod treningowych, to optymistyczne znaki na przyszłość?
- Zawsze lepiej być optymistą, czy to w życiu, czy to w sporcie. Mam nadzieję, że będziemy dawać naszym kibicom jak najwięcej powodów do radości i satysfakcji. Oni przede wszystkim na to zasługują, bo zawsze są z nami i nas dopingują. Dobrze, że w końcu po tak długiej przerwie mogli cieszyć się z naszej wygranej na Podpromiu.
- Czy to jest w końcu ten moment sezonu, w którym Asseco Resovia wreszcie zacznie grać na miarę oczekiwań? Zwykle od stycznia zaczyna się najważniejsza część sezonu, w której drużyny walczą o jak najwyższą pozycję po rundzie zasadniczej i przygotowują już optymalną formę na fazę play -off.
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Oczywiście w systemie play-off zawsze można powiedzieć, że nigdy nie jest za późno i zdarza się, że drużyny „wystrzelają” dopiero z formą właśnie w tym ostatnim momencie. Zazwyczaj jest jednak tak, że wypracowanie optymalnej formy, to dłuższy proces, który wymaga coraz lepszego rytmu meczowego. Uważam, że zaczęliśmy stawiać pierwsze kamienie w budowie naszej lepszej dyspozycji. Wciąż czeka nas jeszcze długa droga żeby dotrzeć na taki poziom gry, na jakim są ZAKSA, czy Jastrzębski Węgiel. W starciu z tymi najlepszymi zespołami nie będziemy postrzegani jako faworyci, ale wierzę w to, że jesteśmy w stanie coś zdziałać. Podejdźmy do tego jednak ze spokojem skupiając się najpierw na tym, żeby tydzień po tygodniu zrobić postęp w grze, a potem zobaczymy gdzie wspólnie dotrzemy.
Powrót do listy