Sam Deroo: w Polsce wszyscy żyją siatkówką
W ostatniej części rozmowy tegoroczny mistrz Polski – Sam Deroo opowiada o oświadczynach, popsutym samochodzie i polskiej pasji do siatkówki.
PLUSLIGA.PL: Przed nami sezon reprezentacyjny. Jesteś zawodnikiem drużyny narodowej, a od kilku lat również jej kapitanem. Czy pełnienie tej funkcji jest dla ciebie trudnym zadaniem?
SAM DEROO: Tak, czasami bywa trudne. Wiem, że jesteśmy grupą, która potrzebuje liderów, a ja jestem jednym z nich. Osiągamy coraz wyższy poziom na arenie międzynarodowej, dlatego potrzebujemy także zwycięstw. Mistrzostwa Europy, finały Ligi Światowej, turniej kwalifikacyjny w Berlinie – to wszystko znakomite okazje do wygrywania meczów. Wkrótce będziemy mieć nowego trenera – Vitala Heynena i myślę, że on przygotuje nas do wykonania następnego kroku. W ciągu ostatnich lat udowodniliśmy, że reprezentujemy już pewien poziom i możemy zbliżyć się do granicy pierwszej piątki najlepszych zespołów w Europie, dlatego teraz chcemy zagościć tam na stałe. Myślę, że jako drużyna możemy robić jeszcze trochę więcej, aby przybliżyć się do tych ambitnych celów.
Byłeś zaskoczony, kiedy wybrano Cię na kapitana zespołu?
SAM DEROO: Nie do końca. Część starszych zawodników zgłaszała, że nie będzie już w ogóle grać, a w drużynie nie było nikogo, kto dobitnie domagałby się pełnienia takie roli. Trener rozmawiał ze mną wcześniej i powiedziałem mu, że mogę być kapitanem, jeśli tylko zespół tego chce. Wszyscy mnie poprali, a taka akceptacja jest szczególnie ważna w drużynie narodowej. W klubie jest trochę inaczej, ale w kadrze będziemy razem przez kolejne pięć - dziesięć lat i osoba kapitana rzadko się zmienia. Dlatego właśnie musi wspierać go cały zespół. Gdyby tak nie było, nie podjąłbym się tej odpowiedzialnej funkcji.
Poprzedni sezon spędziłeś w ZAKSIE Kędzierzynie-Koźlu. Niedawno podpisałeś kontrakt na kolejny rok. Jak wygląda twoje codzienne życie w Polsce?
SAM DEROO: Cóż, jak zapewne wiesz Kędzierzyn-Koźle nie jest największym miastem w Polsce (śmiech). Mamy jednak włoską restaurację, teatr, kino i galerię handlową, więc wszystko jest okay. Jest też Lidl naprzeciwko domu i klub fitness przy naszych apartamentach. Mieszkania są komfortowe. Jestem tu wraz z moją partnerką i dobrze nam się żyje. Myślę, że zawodnikom, którzy mieszkają tu sami może być trudniej, bo nie mają wiele do robienia, ale my jesteśmy zadowoleni. Możemy zjeść kolację, pójść na zakupy i to nam wystarczy. Cieszy mnie również cisza i spokój w tym mieście, ponieważ w Weronie było bardzo tłoczno, co czasami nas męczyło. Moja dziewczyna również potrafi sobie znaleźć zajęcie. Nasze codzienne życie to trening, jedzenie, wyjście do miasta (śmiech). Może to być nudne dla przeciętnego człowieka, ale nam to wystarcza.
A jak wyglądają sytuacje z językiem polskim? Zdarzają się jakieś spektakularne problemy w komunikacji?
SAM DEROO: Zdarzają się! (śmiech). Zimą zepsuło mi się moje belgijskie auto. Stałem na dworze, przy minus 20 stopniach i nie miałem jak wrócić do domu. Musiałem naładować akumulator, więc poszedłem szukać prądu w pobliskich sklepach. Niestety nikt nie mógł zrozumieć, co chcę. Elektr… Elektryczn… Elektryczność. To jest właśnie jeden z przykładów codziennego życia tutaj (śmiech). Język jest kompletnie inny, ale ludzie są bardzo przyjaźni. To niezwykle miłe, kiedy rozpoznają mnie na ulicach. Nawet policja mnie zna… (śmiech). Razem z moją partnerką zorganizowaliśmy sobie kilka wycieczek do Katowic i Krakowa i zawsze było sympatycznie. Dobrze jest mieć piękne miasta w sąsiedztwie. Myślę, że Polska w Europie jest niedoceniana, choć gospodarczo możecie się rozwijać dużo szybciej, niż inne państwa. Macie bardzo dobry transport i autostrady są naprawdę dobrej jakości. W Belgii nie jest tak dobrze –u nas zawsze są korki. Dodatkowo w Polsce życie jest tańsze.
Często wspominasz o swojej dziewczynie. Jedno ze zdjęć na Instagramie podpisałeś „Powiedziała TAK”, dlatego chciałam zapytać cię o ten ważny dzień w twoim życiu…
SAM DEROO: Myślę, że nasz ślub odbędzie się przyszłego lata - w 2017 roku, ponieważ teraz mamy zbyt mało czasu na wszystkie przygotowania. Jesteśmy ze sobą już od czterech lat, więc to sporo czasu. Moja dziewczyna zawsze mi towarzyszy, czujemy się ze sobą dobrze, więc nie istnieją żadne przeszkody aby nie wziąć ślubu (śmiech). Moje zaręczyny były dość romantyczne, przy całej rodzinie, w czasie Świąt Bożego Narodzenia.
Odczuwałeś stres?
SAM DEROO: W tamtym momencie byłem bardzo zestresowany, myślałem tylko: „czy to już, czy to odpowiedni moment”. Oświadczyłem się podczas rozdawania prezentów. Powiedziałem wtedy, że ja mam jeszcze jeden specjalny prezent i załatwiłem sprawę. Oczywiście wszyscy płakali i w ogóle… (śmiech).
Sportowcom trudno jest łączyć życie prywatne i zawodowe. Gracie wiele meczów i często wyjeżdżacie. Jaki jest stosunek twojej narzeczonej do takiego stylu życia?
SAM DEROO: Myślę, że przyszły rok będzie nieco trudniejszy, bo zagramy w Lidze Mistrzów, ale ten sezon nie był zły. Kiedy graliśmy na wyjeździe przebywaliśmy dwa dni poza domem i wtedy moja narzeczona zostawała sama. Mieszkamy w jednym bloku z moimi francuskimi kolegami z drużyny, których partnerki również tam są, więc mogły wspólnie spędzać czas. Oczywiście moja narzeczona nie ma nic przeciwko mojej pracy. Co prawda poznaliśmy się zanim zostałem profesjonalnym graczem, ale od początku planowałem grę za granicą i już wtedy mnie w tym wspierała i wyjeżdżała ze mną. Takie wsparcie z jej strony jest dla mnie bardzo cenne i myślę, że to był ten klucz. Zawsze zostawiałem jej wybór: zostać w domu albo jechać ze mną i ona zawsze wybierała bycie razem. Szanowałem tę decyzję i bardzo się cieszyłem, bo jestem przekonany, że nie byłbym tak szczęśliwy bez niej.
Wielokrotnie w różnych wywiadach mówisz o dobrej atmosferze w drużynie. Kto w ZAKSIE jest twoim najlepszym przyjacielem?
SAM DEROO: Hm, trudno powiedzieć. Najwięcej czasu spędzam z Francuzami, bo możemy rozmawiać po francusku i mieszkamy w jednym budynku. Nie znaczy to jednak, że inni zawodnicy nie są sympatyczni. Dogaduję się bez problemu ze wszystkimi i tworzymy naprawdę fajna grupę przyjaciół. Każdy z nas wie czego może spodziewać się po innych.
Przed tobą kolejny sezon w Kędzierzynie-Koźlu. Jakiej rzeczy w Polsce brakuje ci najbardziej i co podoba ci się najmocniej w naszym kraju?
SAM DEROO: Najbardziej brakuje mi rodziny, bo jest bardzo trudno pobyć z nimi przez dłuższy czas. Bardzo się cieszę, że mieliśmy trochę przerwy, aby pojechać do domy w czasie świąt. W zeszłym roku we Włoszech tak nie było, a Boże Narodzenie jest jednak wielkim rodzinnym świętem, dlatego byłem bardzo szczęśliwy, że miałem możliwość pojechać do domy w tym roku. To co najbardziej podoba mi się w Polsce to doświadczenia związane z siatkówką. W waszym kraju wszyscy żyją tym sportem, mówią o nim przez cały czas. W żadnym państwie w jakim byłem przedtem ludzie nie rozmawiali o siatkówce jak o czymś wielkim i to każdego dnia, nie rozpoznawali mnie. Taką „specyfikę” najbardziej doceniam w waszym kraju.
Poprzednie części rozmowy dostępne tutaj: http://www.plusliga.pl/news/id/27980.html oraz tutaj: http://www.plusliga.pl/news/id/28026.html
Powrót do listy