Sebastian Pawlik: doświadczenie z PlusLigi bardzo ważne
Reprezentacja Polski juniorów po raz kolejny potwierdziła swoją dominację w świecie. Podopieczni Sebastiana Pawlika w niedzielę wieczorem wywalczyli drugie mistrzostwo globu – To profesjonaliści, którzy w pełni oddali się siatkówce – przyznał szkoleniowiec.
PLUSLIGA.PL: Pana drużyna wygrała prawie pięćdziesiąt spotkań z rzędu, w tym wszystkie najważniejsze imprezy młodzieżowe. Jaki jest pana sposób na sukces?
SEBASTIAN PAWLIK: Trzeba przede wszystkim mieć tworzywo z jakiego można sformułować kadrę. Takim tworzywem są gracze, a w tej drużynie mieliśmy ich całe dwa komplety. To są profesjonaliści, którzy poświęcili się siatkówce i całkowicie oddali się tej dyscyplinie. Poświęcili swój wolny czas i inne przyjemności, by stać się prawdziwymi graczami, którzy wiedzą czego chcą od życia. Dodatkowo dochodzi jeszcze kilka innych czynników. Wrodzony talent zawodników, system szkolenia, praca trenerska – wszystko to odgrywa ważną rolę i jest częścią składową sukcesu. Jednak żadna z wymienionych kwestii w pojedynkę nie zrobiłaby drużyny kompletnej.
A jak ważny jest „team spirit”? Przykład kadry juniorskiej czy seniorskiej reprezentacji Francji potwierdza, że gdzie jest atmosfera tam są i medale…
SEBASTIAN PAWLIK: Tak jak mówiłem, wszystkie rzeczy są ogromnie ważne – duch drużyny również. My staraliśmy się z całego serca, żeby ta atmosfera w naszej ekipie była. Moim zdaniem dobrym klimatem w zespole można zrobić dużo więcej niż wyczerpującym treningiem. Dlatego razem ze sztabem staraliśmy się zadbać o ten element.
Wyjściowa szóstka mistrzów świata, to tak naprawdę prawie sami „plusligowcy”. Doświadczenie gry w ekstraklasie było przydatne podczas czempionatu?
SEBASTIAN PAWLIK: Na pewno! Doświadczenie zdobyte w PlusLidze pozwoliło im w trudnych sytuacjach zachowywać więcej zimnej krwi, bo nawet jeśli gra się komplikowała, to wiedzieli co mają zrobić z piłką. Takie obycie i ogranie się na wysokim poziomie dodaje wiele pewności siebie, co czasami wyróżniało nas na tle innych zespołów.
Momentów gdzie przydała się pewność siebie można znaleźć w turnieju kilka. Były chwile gdzie myślał pan, że tym razem się nie uda?
SEBASTIAN PAWLIK: Cały czas gdzieś z tyłu głowy jest to, że kiedyś przydarzy się takie spotkanie, które przerwie zwycięską passę. Nam na szczęście udało się wychodzić z opresji w najtrudniejszych chwilach – w meczu z Iranem czy w meczu z Brazylią, a to bardzo cieszy.
Może również cieszyć fakt, że pana gracze z turnieju na turniej coraz lepiej radzą sobie z kwestią koncentracji. Spotkanie finałowe z Kubą pokazało, że nawet jeśli w końcówce seta prowadzą 24:9, grają tak jakby był remis…
SEBASTIAN PAWLIK: Zebrane doświadczenie na różnych imprezach pozwoliło nam zapanować nad tą kwestią. Moja drużyna wiedziała że nie można odpuścić, bo nie raz rozproszenie zmieniało wynik. Podczas mistrzostw świata kadetów w Argentynie, w półfinale pokonaliśmy Iran, a był to najtrudniejszy zespół w całym turnieju. Wszyscy myśleli wtedy, że złoto niejako nam się należy i nikt nie szukał faworyta w gospodarzu. Niemniej mecz trzeba było wygrać, a on wybitnie nie układał się po naszej myśli. Wtedy właśnie problemem była koncentracja, która była wyraźnie słabsza. To spotkanie, choć zwycięskie było dla nas dobrą nauczką i dowodem na to, że żeby wygrać trzeba grać od pierwszego do ostatniego gwizdka.
Wspomniał pan o Iranie – nie sposób nie zapytać o zamieszanie pod siatką tuż po zakończeniu meczu w Czechach…
SEBASTIAN PAWLIK: Z Iranem jakieś sytuacje zdarzały się już na mistrzostwach świata w Argentynie. To drużyna z charakterem, która często prowokuje: po wygranej akcji patrzy na drugą stronę, co dolewa oliwy do ognia. Chłopaki tego nie lubią i nie pozostają dłużni. Po meczu zespół z Iranu nie wytrzymał, widząc naszą radość. Wydaje mi się, że oni nasz opór odbierali jako chęć wyrzucenia ich z półfinału. My po prostu chcieliśmy wygrać kolejny mecz i podtrzymać serię.
W czempionatach młodzieżowych pana drużyna wygrała już wszystko. Myśli pan, że pana graczom uda się zaistnieć w głównej reprezentacji?
SEBASTIAN PAWLIK: Z całego serca życzę chłopakom żeby znaleźli się w kadrze seniorów. Trzech spośród naszych medalistów już otrzymało powołania do szerokiego składu - mówię tu o Bartoszu Kwolku, Kubie Kochanowskim i Tomaszu Fornalu. Wierzę w to, że z roku na rok większość z obecnych mistrzów świata przebije się do głównej kadry.
Jak ocenia pan szanse wymienionej trójki na utrzymanie się w składzie aż do mistrzostw Europy?
SEBASTIAN PAWLIK: Mam nadzieję, że uda im się wystąpić na EUROVOLLEY 2017. To są naprawdę utalentowani chłopcy, którzy dodatkowo mają już tyle obycia i doświadczenia, że będą w stanie udźwignąć presję gry w seniorskiej reprezentacji.
Juniorzy dorastają i przybliżają się do kadry seniorskiej, a jak wyglądał pana sytuacja? Myśli pan by w przyszłości objąć stery pierwszej reprezentacji?
SEBASTIAN PAWLIK: Na dzień dzisiejszy chciałbym robić to co robię. Mamy świetną atmosferę w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale, znakomicie dogadujemy się z dyrektorem Bartmanem, i bardzo dobrze współpracuje mi się z całym sztabem. Wyniki jakie osiągamy pozwalają nam wierzyć, że naszą pracę wykonujemy dobrze. Za chwilę zaczynam przygotowania do mistrzostw świata kadetów, bo razem z Maćkiem Zendełem (drugi trener reprezentacji młodzieżowej – przyp. red.), będziemy prowadzić tę drużynę. Teraz skupiamy się tylko i wyłącznie na tym celu. Myślę, że potrzebuję jeszcze dużo czasu i jeszcze wiele doświadczeń bym mógł myśleć o podjęciu się takich wyzwań.