Sebastian Pawlik: trudno będzie powtórzyć taki wyczyn
- Wiem co im powiem - żeby się nie zmieniali, żeby zawsze byli sobą i aby mentalnie zostali tacy, jaką są teraz - odparł trener złotych juniorów, pytany jakie słowa przekaże swoim podopiecznym na odchodne. Pod jego i Macieje Zendeła skrzydłami wygrali serię 48 meczów, a środkowy Jakub Kochanowski został zproszony na zgrupowanie kadry seniorów, która przygotowuje się do mistrzostw Europy.
PLUSLIGA.PL: Cztery lata wspólnej pracy i niesamowite pasmo sukcesów. Zakręciła się panu łezka w oku po ostatniej akcji meczu Polska-Kuba?
SEBASTIAN PAWLIK: Takim meczom towarzyszą ogromne emocje. Na szczęście, ci chłopcy dali mi możliwość przeżycia tych emocji i uczestnictwa w widowiskach, które przez lata tworzyli. Bardzo chciałem, żeby wygrali to złoto, bo po prostu im się to należało. Zapracowali na to swoją niesamowitą postawą przez te wszystkie lata wspólnej gry.
Sporo się działo, dużo wygraliście. Jak najkrócej scharakteryzowałby pan ten czas?
SEBASTIAN PAWLIK: Sportowo był to najlepszy czas, jaki mnie do tej pory spotkał, a podejrzewam, że i w przyszłości trudno będzie powtórzyć taki wyczyn. Na pewno nie w najbliższych latach. Przypomnę, wygraliśmy 48 meczów z rzędu. Tak się tylko wydaje, że zbieramy się na krótkich zgrupowaniach i potem wygrywamy. Jest zupełnie inaczej niż w lidze, gdzie ma się zespół do dyspozycji przez sześć, siedem miesięcy i na końcu są play offy. Tam możenie nie udać się jedno spotkanie, ale ma się jeszcze dwa, żeby to odrobić. W Brnie widzieliśmy, choćby na przykładzie Rosji, co się dzieje gdy drużynie przydarzy się słabszy dzień. Nie wyszedł im półfinał z Kubą i musieli się pożegnać z marzeniami o złotym medalu. Nam przydarzały się trochę słabsze spotkania, ale zawsze potrafiliśmy wyjść z opresji. Jasne, że trzeba też mieć w tym wszystkim trochę szczęścia.
Jak widzi pan przyszłość tych chłopaków? Są w stanie zawojować seniorską siatkówkę?
SEBASTIAN PAWLIK: Jak nie oni, to kto? Nie widzę innej możliwości. To jest drużyna, która przez trzy lata wygrywała w Europie i na świecie wszystko. Myślę, że stopniowo będą się przebijać do pierwszej kadry i stanowić o jej sile.
Zwłaszcza o sile mentalnej, bo tym imponowali wszystkim najbardziej.
SEBASTIAN PAWLIK: Tego akurat trzeba mieć trochę w sobie. Każdy z nich tę siłę mentalną miał zaszczepianą gdzieś tam od dzieciństwa, a my to tylko rozwijaliśmy i staraliśmy się utwierdzać ich w przekonaniu, że gramy wyłącznie po to, by wygrywać kolejne mecze, że nic innego nas nie interesuje. To poskutkowało, bo zawsze przystępowaliśmy do rywalizacji naładowani pozytywnymi myślami. Zresztą chłopcy wielokrotnie podkreślali w wywiadach, że interesuje ich tylko złoto i tak właśnie było. Finał mistrzostw świata w Brnie to pokazał. Podobny finał zagraliśmy na olimpiadzie młodzieżowej, kiedy przeciwnicy zawiesili sobie na szyi srebro jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Wydaje mi się, że podobnie było w minioną niedzielę z Kubańczykami, dla których II miejsce to i tak był spory sukces.
Co powie pan tym chłopakom na odchodne?
SEBASTIAN PAWLIK: Wiem co im powiem - żeby się nie zmieniali, żeby zawsze byli sobą i aby mentalnie zostali tacy, jaką są teraz.
Jaką drogą powinni teraz pójść?
SEBASTIAN PAWLIK: Tą, którą już w większości wybrali, szukając sobie miejsca w klubach PlusLigi z drugiej, dolnej połówki tabeli. Tam mają więcej szans, żeby grać, a te mistrzostwa świata w Brnie pokazały jak wiele dało drużynie ogranie w PlusLidze Tomka Fornala, Bartka Kwolka czy Kuby Kochanowskiego. Zresztą większość z nich miała sporo okazji do gry. Było to widać szczególnie w sytuacjach trudnych, konfliktowych, gdy obyciem i pewnością siebie udawało nam się wygrywać akcje.
Michał Mieszko Gogol napisał w mediach społecznościowych, że Polacy grają najszybciej i najmądrzej spośród drużyn w Brnie. Czyli z polską myślą szkoleniową nie jest najgorzej?
SEBASTIAN PAWLIK: Trochę funkcjonuje takie przekonanie, że polski trener to nieudacznik, ciągle gdzieś można o tym przeczytać. Nie chciałbym się do tego odnosić, ale bardzo się cieszę, gdy ktoś, kto obserwuje nasza pracę z boku, oceniają ją tak bardzo pozytywnie. To niezwykle ważne.
Ma pan w tej chwili tak imponujące CV, że czas chyba ruszyć gdzieś dalej, poza Spałę?
SEBASTIAN PAWLIK: Każdy ma ambicje, żeby się rozwijać i pójść gdzieś wyżej, ja też takie mam. Natomiast na dzień dzisiejszy nie myślę o tym, żeby opuszczać szkołę. Za chwilę zresztą rozpoczynają się przygotowania do mistrzostw świata kadetów i będę pomagał Maćkowi Zendełowi przy młodszej drużynie. Mamy jeszcze coś do zrobienia, ale jak pozamykamy wszystkie tematy, to kto wie?
Stanowicie wspólnie z Maciejem Zendełem duet idealny?
SEBASTIAN PAWLIK: Uważam, że bardzo dobrze się uzupełniamy i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. W trakcie meczów emocje bywają różne, ale znamy się na tyle dobrze, że jeden wie czego w danej chwili potrzeba drugiemu - czasem się uspokoić, a czasem krzyknąć.