Sebastian Sole: zabrakło nam dwóch piłek
Diatec Trentino, mimo heroicznej walki z rosyjskim potentatem, uległ mu w tie-breaku i zajął drugie miejsce w krakowskim Final Four Ligi Mistrzów.
Podopieczni Radostina Stojczew mecz rozpoczęli znakomicie, zaskakując wysoką aż 72-procentową skutecznością w ataku po pierwszej partii. Prawie dwukrotny spadek dokładności w przyjęciu w drugim secie nie przeszkodził Włochom w utrzymaniu prowadzenia. Gracze Trentino byli o krok od sprawienia sensacji, kiedy po godzinie gry mieli już na swoim koncie dwa sety.
- Prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy swoje szanse na to, by sprawić niespodziankę. W tie-breaku zabrakło nam dwóch skutecznych akcji, dlatego jest nam naprawdę przykro - powiedział po spotkaniu Sebastian Sole, środkowy drużyny z Trydentu.
Trzeci set Zenit Kazań rozpoczął w stylu do jakiego zdążył już nas przyzwyczaić i ostatecznie wygrał tę część 25:17. W kolejnych odsłonach udowodnił, że jeśli raz wyjdzie na prowadzenie, nie odda go do samego końca. Mimo wyrównanej walki w tie-braku, po ostatnim gwizdku to podopieczni Władymira Alekny mogli święcić triumfy.
- Zwycięzcami Ligi Mistrzów ponownie zostali Rosjanie. Dotarliśmy do finału, co jest dla nas sporym sukcesem, jednak mamy świadomość, że mogliśmy ugrać coś więcej - kontynuował Sebastian Sole.
Argentyńczyk zaprezentował w Krakowie doskonałą formę, zdobywając w sumie 13 punktów, przy 67% skuteczności w ataku. Pięć punktowych bloków pomogło mu sięgnąć po indywidualną nagrodę dla drugiego blokującego Final Four.
- Ta nagroda bardzo mnie cieszy ponieważ pierwszy raz miałem okazję występować w Final Four Ligi Mistrzów. Dodatkową radość sprawia mi fakt, że to pierwszy finał w europejskim pucharze dla naszej obecnej ekipy i pierwszy do jakiego Trentino dotarło w ciągu ostatnich kilku lat. Nagroda indywidualna jest miłym wyróżnieniem, ale zamieniłbym ją na zwycięstwo - zakończył argentyński środkowy.