Sebastian Świderski: najważniejsza jest teraz praca
- Jestem w trzecim tygodniu treningu, jest ciężko po tak długiej przerwie jaka za mną. Nie chcę mówić, że po całkowitym nic nie robieniu, gdyż na siłownię i basen chodziłem, ale to chodzi o zupełnie inny trening. Wracam powolutku, nikt mnie nie pogania, na siłowni dostaję mniejsze obciążenia, aby nie narazić się na kolejne problemy zdrowotne. Myślę, że jeszcze potrzeba mi tygodnia na takie całkowite dojście do siebie – powiedział w rozmowie z PlusLigą przyjmujący biało-czerwonych Sebastian Świderski.
- Jeśli chodzi o samą siatkówkę, mam na myśli taktykę, technikę, to na zajęciach już w pełni biorę udział, może jeszcze nie w takim zakresie jeśli chodzi o skoczność, szybkość, ale staram się to wszystko nadgonić, ciężko pracuję, bo tylko tak można nadrobić braki – kontynuuje myśl Sebastian Świderski.
PlusLiga: Od ostatniego twojego pobytu w reprezentacji minęło sporo czasu. Nastąpiło sporo zmian, z wieloma będziesz grał po raz pierwszy. Jak odbierasz młodzież?
Sebastian Świderski: To prawda, niewiele czasu z nimi spędziłem, jest to dla mnie zupełnie nowa grupa, nowi zawodniczy, z niektórymi niedługo będę także grał w klubie. Na razie stoję z boku, nie chcę się wychylać, chcę się uczyć.
- Walka na pozycji przyjmującego na wyjazd do Włoch na mistrzostwa świata chyba najbardziej przykuwa opinię publiczną. Nie deprymuje taka sytuacja?
- Jeżeli chodzi o mnie, to nie ma to dla mnie większego znaczenia, może bardziej mobilizuje, motywuje, gdyż wiadomo wracam po ciężkich dwóch kontuzjach, gdzie głównie sobie trzeba coś udowodnić, a później komuś. Druga sprawa - aby pojechać na światowy czempionat trzeba wygryźć któregoś mistrza Europy. Jak mówi nam trener Daniel Castellani, każdy ma szansę, musi wykazać się na treningach, na meczach towarzyskich. Kłopot może mieć trener, ale myślę, że każdy szkoleniowiec chciałby mieć tylko takie problemy.
- Liga Światowa pozostawiła mały niedosyt.
- W zeszłym roku też nas zabrakło w turnieju finałowym, a zakończyło się to złotem mistrzostw Europy. Ta droga wydaje się być podobna. Ja w to wierzę, że trener Castellani wie co robi. W tym roku z jego strony te oczekiwania co do Final Six były znacznie większe niż z naszej. Turniej odbywał się w jego kraju, bardzo mu zależało, aby tam wystąpić. Teraz najważniejsze, aby czas do mistrzostw świata dobrze przepracować i jak najlepiej wypaść na tej imprezie.
- Może się tak stać, że zabraknie cię we Włoszech.
- Taki jest sport, ja to doskonale wiem. Jeżeli przegram rywalizację z innymi zawodnikami, to bardziej przegram ją z samym sobą. Bo być może nie uda mi się wrócić na czas do swojej formy, choćby do takiej jaką prezentowałem na koniec sezonu w lidze włoskiej. Jeszcze o tym jednak nie myślę. Najważniejsza jest teraz praca i tylko praca.
- Wracasz do kraju – to była łatwa decyzja?
- W miarę łatwa, bo zawsze jest przy mnie rodzina, która mi pomaga i mnie wspiera. Decyzje podejmujemy wspólnie, i tym razem długo nad tym problemem dyskutowaliśmy. Wszystkie głosy za powrotem z wyjątkiem córki - były na tak. Ona będzie tęsknić za językiem, za szkołą, za przyjaciółkami. Jednak trzeba było pomyśleć o przyszłości, myślę, że podjąłem słuszną decyzję. Mamy dobry zespół, który może wiele zdziałać. Będziemy walczyć o najwyższe cele, tak w kraju jak i na arenie międzynarodowej.