Sebastian Świderski: nikt nie jest cudotwórcą
W minioną środę Sebastian Świderski zadebiutował na ławce trenerskiej Farta Kielce. Jego zespół przegrał w tie-breaku z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ale zaprezentował się z lepszej strony niż we wcześniejszych spotkaniach. - Widać, że ta grupa zaczęła walczyć i chce walczyć do samego końca, nie poddaje się i to jest najważniejsze – stwierdził „Świder”.
PlusLiga: jest pan zadowolony z tego debiutu trenerskiego?
Sebastian Świderski: trudno odpowiedzieć na takie pytanie, ponieważ powinienem być zadowolony, natomiast tak naprawdę nie jestem. Zostałem nauczony, wytrenowany, wyćwiczony, że gra się po to, aby wygrywać. Może gdyby to była liga i mecz z ZAKSĄ w pełnym składzie, to ten wynik by mnie zadowalał, natomiast to są play-offy. Tutaj się liczy tylko zwycięstwo i ja też tak do tego podchodzę. Chciałbym jednak szukać pozytywów. Trzeba zapomnieć o tym co było, pracować nad tymi trudnymi sytuacjami, które są dla nas problematyczne. Przede wszystkim trzeba troszeczkę ostudzić te gorące głowy – niestety czasami było widać, że za dużo się chciało, a umiejętności czasami nie pozwalały. Generalnie jednak jestem zadowolony z chłopaków, z tej pracy, którą wykonaliśmy przez ostatni tydzień. Z ZAKSĄ gra się ciężko – to jest taki zespół, z który trzeba grać na 100% zawsze, tak jak w pierwszym secie. Na tą chwilę dla nas są to jeszcze troszeczkę za wysokie progi.
- Przegrana 2:3 chyba boli bardziej, bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.
- Zgadza się, ale widać tutaj fajną bazę do pracy nad czymś. Gdyby było 0:3 to wiadomo – wszystko jest źle i trzeba tą pracę zaczynać od samego początku. Widać, że ta grupa zaczęła walczyć i chce walczyć do samego końca, nie poddaje się i to jest najważniejsze. Później jeżeli jeszcze troszeczkę szczęścia dopisze, to można nawet z takich trudnych piłek wyjść, tak jak w tym czwartym secie i wygrać całą partię.
- Udzielały się panu dodatkowe emocje? W końcu po drugiej stronie siatki była pańska była drużyna.
- Trochę emocji było, natomiast przyznam się szczerze, że od porannego treningu nie mogłem się doczekać tego spotkania. Miałem takie pozytywne emocje – chciałem, żeby ten mecz rozpoczął się jak najszybciej. Myślałem, że będzie gorzej. Zarówno staff jak i zawodnicy byli na tyle poukładani, chcieli współpracować, że było mi dużo łatwiej.
- Kiedy przyszedł pan na pierwszy trening do Kielc, to co pan zastał?
- Dużo dziennikarzy i zespół, który był zaskoczony całą tą sytuacją. Zawodników, którzy mieli umiejętności, ale jakoś nie potrafili ich wykorzystać i „sprzedać” na boisku i nad tym głównie pracujemy. Chciałbym, aby te umiejętności treningowe potrafili przekazać na meczu, a nie tylko na treningach.
- Prezes Farta niedawno wspomniał, że ma drużynę indywidualności, ale nie ma kolektywu. Nad tym będzie pan pracował?
- Tak, to jest gra zespołowa i indywidualności nie wygrywają, chociaż tak jak w przypadku ZAKSY Rouzier atakował wczoraj aż pięćdziesiąt razy i miał duży wpływ na końcowy sukces. Takiego zawodnika ciężko jest powstrzymać. To jest dla nas nauka na przyszłość. Ja będę pracował, żeby stworzyła się tutaj grupa ludzi myślących o zwycięstwie, a nie o tym kto zrobi więcej punktów, będzie miał lepsze statystyki w przyjęciu czy zagrywce. Na razie jest ciężko. Nie da się czegoś zrobić w ciągu tygodnia, bo nikt z nas nie jest cudotwórcą.
- Pan wczoraj na rozegraniu postawił na Pujola. Trener Wagner wcześniej często rotował na tej pozycji – raz grał Pujol, raz Michał Kozłowski. Według pana Pierre jest lepszym rozgrywającym?
- Ma na pewno większe doświadczenie i gra troszeczkę inaczej. Nie chcę mówić, że „Kozi” gra źle, tylko akurat w takich momentach trzeba postawić na doświadczenie i spokój. Pierre jest takim zawodnikiem, który czasami zagra coś zupełnie „nie z tego świata” i wtedy zdarzają mu się też błędy. Natomiast jest to też zawodnik, który potrzebuje cierpliwości, pracy, bo widać, że jest troszeczkę zaniedbany i trzeba mu pomóc. Mam nadzieję, że będzie zdrowa rywalizacja pomiędzy każdym graczem, nie tylko pomiędzy rozgrywającymi, a później na boisku to zobaczymy. Ja będę się starał wybierać tych, którzy w danym momencie będą w najlepszej formie. Wiadomo, nie mam jeszcze aż takiej wiedzy o wszystkich zawodnikach, ale to też przyjdzie z czasem.
- Na koniec zapytam jeszcze o informację, która pojawiła się niedawno na siatkarskich stronach włoskich. Mowa tutaj o Ferdinando De Giorgim, który od przyszłego sezonu miałby być nowym trenerem Farta, a pan jego asystentem.
- Nieprawda (śmiech). Może odpowiem inaczej – nie wiem czy to prawda. Wiadomość pojawiła się w poniedziałek wieczorem, a godzinę po ukazaniu się tej informacji Fefe wysłał mi wiadomość pisząc, że w ogóle nic o tym nie wie i pierwszy raz o tym słyszy. Przyznał, że to jest nieprawda. Obiecał, że dowie się wszystkiego i na następny dzień do mnie oddzwoni. Faktycznie zadzwonił we wtorek i potwierdził, że on w ogóle nie rozmawiał z nikim w tej sprawie. Wygląda na to, że dziennikarze puścili taką plotkę podczas Final Four. Byłoby trochę dziwnie gdybym został zwolniony jeszcze przed pierwszym meczem i przed jakimkolwiek spotkaniem, ale w Polsce wszystko jest możliwe.