Sebastian Warda: czekamy na rywala
Pojedynek ZAKSY z Indykpolem AZS Olsztyn był pierwszym od kilku tygodni, w którym trener Krzysztof Stelmach miał do dyspozycji trzech środkowych. Patryk Czarnowski został wpuszczony na jedną partię. Natomiast cały mecz rozegrał Sebastian Warda, który pod koniec stycznia złamał palec.
plusliga.pl: Po pięciu tygodniach przerwy pojawiłeś się na parkiecie. Jak zdrowie?
Sebastian Warda: Coraz lepiej. W ubiegłym tygodniu ściągnąłem usztywniacz z dłoni. Jeszcze czuję pewien dyskomfort w tej ręce, bo nie jest ona tak silna jak wcześniej. Myślę, że z każdym dniem będzie lepiej.
- Rundę zasadniczą pewnie kończycie w mieszanych nastrojach. Mimo kłopotów kadrowych udało się utrzymać pozycję wicelidera, ale porażka z Olsztynem chluby nie przynosi. To jedyny zespół w PlusLidze, z którym nie zdobyliście punktu.
- Bardzo zależało mi na wygranej, bo pochodzę z Olsztyna. Niestety po raz drugi okazali się od nas lepsi. A jaki powód porażki? Odpowiedz prosta: oni grali lepiej, a my gorzej. Popełnialiśmy dużo błędów. Ciężko to wytłumaczyć.
- A czy czasem nie chodzi o to, że ten mecz nie miał już dla was żadnego znaczenia i trzeba było go po prostu rozegrać?
- Mogę mówić tylko ze swojego punktu widzenia. Mi bardzo zależało. Jak już mówiłem, to zespół z mojego rodzinnego miasta i zawsze inaczej podchodzi się do takich spotkań. Mam nadzieję, że jeszcze w mojej karierze uda mi się tam wygrać. Tak na prawdę, to na wszystko można zwalić przyczyny porażki. Każdy z naszych zawodników ma jakieś swoje wartości i każdy chce wygrywać.
- Za kilka dni ruszają play offy. Pewnie siedzi to już w głowach?
- Jak najbardziej. Czekamy na to. Ciężko trenujemy, żeby dobrze przygotować się do tych spotkań i osiągnąć jak najlepszy wynik. Czekamy na rywala w pierwszej rundzie. Bez względu na to, kto nim będzie, usimy zagrać dobrze. Na pewno nie tak jak przeciwko Olsztynowi.
- Przegrany mecz tuż przed play off, to taki „zimny prysznic”. Mobilizuje czy przeszkadza?
- Każdy zawodnik inaczej podchodzi do tego. Są gracze, którzy szybko zapominają i dochodzą do siebie, a innym sprawia to kłopot i długo rozmyślają. Tak, więc jednych dołuje, a innych może motywować. To indywidualna sprawa. Ja porażkę z Indykpolem chce jak najszybciej wymazać z pamięci.