Sensacja czy kalkulacja?
O tym, że system rozgrywania mistrzostw świata w Italii budzi kontrowersje i sprzyja kalkulacjom, mówi się w mediach od miesięcy. Po niedzielnej wygranej Kanady z Serbią dyskusja rozgorzeje zapewne jeszcze bardziej...
Po sobotnim pogromie, jaki Serbowie zafundowali Niemcom i gładkiej przegranej Kanady z Polską, najwięksi nawet wizjonerzy nie przewidzieli scenariusza, jaki przyniósł w grupie F drugi dzień turniejowych zmagań.
Siatkarze z Bałkanów podejmowali Kanadę i ku zaskoczeniu tysięcy obserwatorów nie sprostali rywalom zza oceanu, przegrywając 1:3 (20:25, 22:25, 25:17, 23:25).
Serbia rozpoczęła pojedynek drugim garniturem siatkarzy - z Nikicem, Samardzicem, Starovicem i Petkvicem. Ci, zamiast walczyć o uznanie w oczach trenera Kolakovica, zachowywali się tak, jakby ważne przymioty siatkarskie - szybkość, wojowniczość i koncentrację zostawili w hotelu. Z zupełnie innym nastawieniem przystąpili do rywalizacji Kanadyjczycy, którzy w pierwszych dwóch partiach zagrali niemal perfekcyjnie, imponowali zagrywką i ambitną grą obronną. Zdumiony Kolaković, widząc że nie da się wygrać meczu minimalnym nakładem sił, w II secie był zmuszony sięgnąć po swoich asów - Grbica i Miljkvica. Drugiej partii nie udało się uratować, ale w trzeciej gra Serbów wyglądała już znacznie lepiej. Szybko wypracowali przewagę i wygrali do 17. Czwarta odsłona przyniosła ciekawą siatkówkę - wiele widowiskwych obron i długich akcji. Podopieczni Glenna Hoaga walczyli jak lwy o każdą piłkę, podobnie zresztą Serbowie. Tyle tylko, że ci drudzy w polu serwisowym zachowywali się jak dzieci błądzące we mgle - seryjnie psuli zagrywki, a dziwaczne "baloniki” Nikoli Grbica były bardziej rodem z siatkówki podwórkowej, niż z pojedynku mistrzostw świata. Zwłaszcza, że ten akurat zawodnik dysponuje na ogół niezwykle kąśliwym serwisem.
Być może faktycznie siatkarzy z Serbii, po świetnym meczu otwarcia, w niedzielę po prostu dopadł słabszy dzień, w którym mało co wychodziło, a ambitni Kanadyjczycy wykorzystali ich chwilową niemoc i mogli cieszyć się ze spektakularnego zwycięstwa. Zwycięstwo jest tym cenniejsze, że może otworzyć im drogę do II rundy turnieju. Wszystko zależy od postawy grupowych rywali - Niemców i Polaków, którzy swój drugi turniejowy bój stoczą w niedzielę wieczorem.
Patrząc jednak na wyniki rywalizacji z perspektywy dziwacznego regulaminu gier i drabinki, z której jasno wynika, że nie opłaca się wygrać pierwszej fazy grupowej, bo w kolejnej można trafić na teoretycznie silniejszych rywali, samoistnie przychodzi na myśl refleksja, że chwilowa słabość Serbów mogła być słabością skrzętnie zaplanowaną i przemyślaną.
Jak było naprawdę - wiedzą tylko oni. Jedno jest pewne - zasady rozgrywania tak prestiżwej imprezy, jaką są mistrzstwa świata powinny być jasne, przejrzyste i jednakowo sprawiedliwe dla wszystkich partycypujących w niej zespołów. Chociażby po to, by podczas trwania turnieju wszyscy - zawodnicy, trenerzy, kibice i dziennikarze mogli skupiać się wyłącznie na siatkarskim widwisku, a nie na tym co komu bardziej się opłaca.