Sezon 2020/2021 PlusLigi: Cuprum Lubin
Przed sezonem prezes klubu z Lubina Tomasz Tycel marzył o czołowej ósemce, ale mówił, że każde miejsce wyższe niż dwunaste z poprzedniego sezonu będzie go satysfakcjonować. Siatkarze Cuprum ostatecznie zajęli jedenastą lokatę, czyli o jedną wyżej niż w sezonie 2019/2020, choć w pewnym momencie rozgrywek byli nawet w grze o play-off.
Filarami Cuprum Lubin byli portugalski rozgrywający Miguel Tavares oraz kolumbijski atakujący Ronald Andres Jimenez. Obaj doskonale się rozumieli bowiem trzy lata grali wspólnie w jednym klubie. Tuż przed inauguracją rozgrywek pozyskano też Nikołaja Penczewa. Do Lubina po dwóch latach powrócił Dawid Gunia, a nową twarzą był też Wojciech Ferens.
Sezon dla Cuprum nie rozpoczął się zbytnio dobrze. Ekipa z Lubina przegrywała mecz za meczem, a pierwsze zwycięstwo odniosła dopiero 18.11. w Katowicach z GKS-em. Później zespół trenera Marcelo Frąckowiaka potrafił zaskakiwać pokonując Asseco Resovię 3-1 czy w Bełchatowie PGE Skrę 3-0, by niespodziewanie stracić punkty przegrywając w Będzinie z MKS-em 1-3. Pod koniec sezonu lubinianie zanotowali serię zwycięstw i pojawiła się nawet szansa na miejsce w ósemce, ale marzenia szybko zostały zweryfikowane i ostatecznie lubinianie po rundzie zasadniczej zajęli jedenaste miejsce z bilansem 10 zwycięstw i 16 porażek. W dwumeczu z Cerrad Eneą Czarnymi lokatę tą obronili, choć musieli rodzić sobie bez swojego lidera Kolumbijczyka Ronalda Andresa Jimeneza. Przegrali pierwszy mecz w Radomiu 0-3, ale w rewanżu wygrali 3-0 i złotego seta.
– Uważam, że zasłużyliśmy na więcej niż tylko 11. miejsce w tabeli – mówi na klubowej stronie, przyjmujący Cuprum Wojciech Ferens. – I powiem zuchwale, że play-offy nam się należały. Jest takie powiedzenie, że nieważne jak się zaczyna, ale ważne, jak się kończy. Wszyscy pamiętamy nasz początek, gdy zanotowaliśmy brzydką serię ośmiu porażek z rzędu… Potem było już dużo lepiej. Wydaje mi się, że zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie, ale mimo to jest w nas spory niedosyt. Było nam bardzo przykro, bo dosłownie jeden lub dwa punkty w pierwszej rundzie i może bilibyśmy się w play-offach. Uważam, że naszym największym sukcesem jest to, że utarliśmy nosa malkontentom, którzy z marszu jeszcze przed sezonem spisywali nas na walkę o utrzymanie. Zamknęliśmy im usta nie tyle pozycją w tabeli, ile stylem gry i niejednokrotnymi zwycięstwami z faworytem. Tak na dobrą sprawę byliśmy na krok o play-off – mówił Ferens, który był jednym z filarów ekipy z Lubina, a tej żeby grać w czołowej ósemce zabrakło sześciu punktów.
Kilka faktów o sezonie 2020/2021 Cuprum Lubin
1. Największą gwiazdą był...
Ronald Andres Jimenez. Kolumbijski atakujący przez długi czas był drugim w klasyfikacji najlepszych atakujących i punktujących i pewnie by to miejsce utrzymał, gdy nie uraz, który wykluczył go z dwumeczu o 11 miejsce. W debiutanckim sezonie w PlusLidze zgarnął pięć statuetek MVP. W 26 rozegranych meczach zapisał na swoim koncie 453 punkty.
2. Po nim spodziewaliśmy się więcej...
Nikołaj Peneczew. Bułgarski przyjmujący w PlusLidze gra od ośmiu lat, a Cuprum było już jego szóstym klubem po Effectorze Kielce, Asseco Resovii, PGE Skrze Bełchatów, Onico Warszawa i Aluronie Zawiercie. Bułgar W Lubinie grał bardzo nierówno, dobre mecze przeplatała słabymi, a tych drugich było zdecydowanie więcej.
3. Najbardziej zaimponował nam...
Portugalski rozgrywający Miguel Tavares, który był prawdziwym mózgiem zespołu. Nie tylko bardzo dobrze prowadził grę zespołu, ale imponował w wielu innych elementach m.in. defensywie oraz potrafił regularnie zaskakiwać rywali zagrywką. Dwukrotnie wybierany MVP.
4. W przyszłym sezonie zmieni się...
Trener, bowiem nie przedłużono kontraktu z Marcelo Fronckowiakiem. Trzon zespołu natomiast zostanie m.in. nadal w Lubinie będą grać Ronald Jimenez, Wojciech Ferens i Kamil Maruszczyk.