Sezon 2020/2021 PlusLigi: PGE Skra Bełchatów
To był trudny sezon dla siatkarzy PGE Skry Bełchatów. Wiadomo, że czwarte miejsce nikogo w Bełchatowie nie zadawala, ale jeszcze bardziej pewnie gryzie w oczy styl gry w wielu meczach. Końcówka fazy zasadniczej i play-offy były już lepsze, ale nadal dalekie od ambicji klubu z Bełchatowa.
Przed sezonem prezes bełchatowskiego klubu Konrad Piechocki dokonał spektakularnego transferu, bo do PGE Skry przeniósł się świetny amerykański gracz Taylor Sander. Był oczywiście haczyk – Sander podpisując kontrakt w Bełchatowie nie był jeszcze w pełni sił po kontuzji, ale on miał się wyleczyć i wrócić do pełnej formy nawet w końcówce sezonu. Para Taylor Sander – Milad Ebadipour na przyjęciu, najlepiej punktujący zawodnik poprzedniego sezonu Bartosz Filipiak na ataku, czy ściągnięty do Karola Kłosa i Norberta Hubera na środek Mateusz Bieniek – na papierze PGE Skra wydawała się bardzo silna.
Z nowych graczy całkowicie sprawdził się tylko Bieniek, który zagrał bardzo dobry sezon. Sander długo nie mógł grać, a później, w końcówce sezonu, gdy rzeczywiście doszedł do zdrowia i formy, znów złapał kontuzję. A, że kontuzjowany był już wtedy Milan Katić, to PGE Skra sezon kończyła z młodym Mikołajem Sawickim na przyjęciu.
Trudno zrozumieć, co stało się z Filipiakiem, który początkowo był pierwszym atakującym, a później, po kontuzji, właściwie już nie grał. Szkody PGE Skra nie miała, bo bardzo dobry sezon zaliczył Dusan Petković, ale bez wątpienia spadek formy Filipiaka jest zastanawiający.
Bełchatowianie w całym sezonie przegrali piętnaście meczów w PlusLidze – w tym jedenaście spotkań w fazie zasadniczej – więc czwarte miejsce, przy takim bilansie, na pewno nie jest złe. Po stronie pozytywów można na pewno zapisać fakt, że były bogatsze kluby, które uplasowały się niżej w tabeli.
Gdy spojrzymy na widoki na przyszłość, na pewno są one dla PGE Skry korzystne. Przede wszystkim już ogłoszono transfer świetnego atakującego Aleksandara Atanasijevicia, który powinien być ogromnym wzmocnieniem. Trzon drużyny – oprócz atakującego – ma się nie zmienić, co na pewno pomoże PGE Skrze w stabilizacji formy.
1. Największą gwiazdą był...
Mateusz Bieniek. Środkowy PGE Skry Bełchatów udowodnił, że niebyt udany pobyt we Włoszech nie wpłynął na niego niekorzystnie. Bełchatowianom dał bardzo wiele, nie tylko w roli środkowego, ale również na zagrywce. Jego pozostanie w Bełchatowie to świetna wiadomość dla kibiców PGE Skry.
2. Po nim spodziewaliśmy się więcej...
Milad Ebadipour. Irańczyk potrafi bardzo wiele, ale w tym sezonie nie umiał tego potwierdzić. Pojedyncze dobre mecze przeplatał fatalnymi. Po przerwie spowodowanej pandemią wrócił do klubu nieprzygotowany do pracy i na pewno miało to wpływ na jego postawę w trakcie sezonu. Dostał rok na rehabilitację. Bez wątpienia jego dobra gra jest niezbędna drużynie.
3. Najbardziej zaimponował nam...
Dusan Petković. Całkowity profesjonalista. Został ściągnięty do Bełchatowa jako zmiennik – najpierw Mariusza Wlazłego, a później Bartosza Filipiaka. Dał radę, wielokrotnie ratował zespół, a w tym sezonie stał się kluczowym zawodnikiem. Jeśli wyjedzie z Polski to będzie go brakowało w PlusLidze.
4. W przyszłym sezonie zmieni się...
Stosunkowo niewiele, ale na ważnych pozycjach – ataku i, jak nieoficjalnie słychać, ławce trenerskiej. Wprawdzie Michał Mieszko Gogol ma jeszcze ważny kontrakt z bełchatowskim klubem, ale być może go nie wypełni. Rozmowy w tej sprawie mają się niebawem odbyć.