Sezon PlusLigi 2020/2021: Jastrzębski Węgiel
Jastrzębski Węgiel czekał siedemnaście lat, aby stanąć na najwyższym stopniu podium PlusLigi. A zadanie to nie było łatwe, bowiem w finale musieli dwukrotnie pokonać, jak się później okazało, najlepszy zespół Europy – Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.
Jastrzębianie do sezonu 2020/2021 przystępowali jako zwycięzcy pierwszego turnieju siatkarskiego PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki. – Jeszcze sezon się nie zaczął, a my już możemy świętować. Mamy pierwszy sukces. Fantastyczna sprawa. Wiedzieliśmy, po co przyjechaliśmy do Gdańska. Ćwierćfinałowe i półfinałowe spotkanie było bardzo wymagające. Nie było lekko, ale chyba w tych dwóch meczach wyczerpaliśmy swoją słabą grę. W finale zagraliśmy w końcu tak jak potrafimy - powiedział Jakub Popiwczak.
Początek sezonu w wykonaniu podopiecznych Luke'a Reynolds'a był udany. Wygrane z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, Asseco Resovią Rzeszów oraz MKS-em Będzin sprawiły, że zespół zajmował drugie miejsce w tabeli. Były przegrane mecze, jednak nie miały one większego wpływu na układ tabeli. Ogromnego pecha jastrzębianie mieli w listopadzie. Z powodu kwarantanny drużyna nie poleciała do Berlina na pierwszy turniej Ligi Mistrzów.
– Raz jeszcze wyrażamy żal z powodu zakażeń w Waszym zespole. Zgodnie z Regulaminem Współzawodnictwa CEV taka sytuacja skutkuje nałożeniem walkowerów i wyników 3:0 (25:0, 25:0, 25:0) na zespół, który nie przystąpił do rywalizacji. Życzymy Państwu szybkiego powrotu do zdrowia i z niecierpliwością oczekujemy, by powitać Waszą drużynę w lutym 2021 w Kazaniu – napisała europejska centrala siatkarska w oficjalnej korespondencji przesłanej do Klubu.
– Jako prezes Klubu i jako Jastrzębski Węgiel szanujemy regulamin CEV i ze zrozumieniem przyjmujemy do wiadomości tego rodzaju konsekwencje. Spodziewaliśmy się ich. Bardzo ubolewam, że nie mogliśmy pojechać do Berlina i wziąć udziału w tym turnieju. Jednocześnie mam świadomość, że nie mogliśmy paraliżować tego turnieju naszym problemem, chociaż wyniknął on z przyczyn niezależnych od nas – mówi Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla.
Po miesięcznej przerwie jastrzębianie wrócili na parkiety PlusLigi i dalej odnosili zwycięstwa. Mimo, że wiele mówiło się o nie najlepszej atmosferze w zespole, przez co Lukas Kampa oddał opaskę kapitana Jurijowi Gladyrowi, a chwilę później pracę stracił Luke Reynolds, to zespół nie komentował prasowych doniesień, za to wygrywał kolejne spotkania.
Na początku lutego kwarantanna ponownie zdziesiątkowała szeregi Jastrzębskiego Węgla. Sztab szkoleniowy działał on-line, a rolę pierwszego trenera pełnił Dariusz Luks z Akademii Talentów (jastrzębianie wygrali spotkanie ze Ślepskiem Malow Suwałki 3:0)
Z powodu tej przerwy w grze zespół musiał rezygnować z udziału w drugim turnieju Ligi Mistrzów i tym samym odpadł z europejskiego turnieju. Pozostała im walka już tylko o krajowe trofea. Nie powiodło się w Pucharze Polski. Przegrali w trzech setach ze świetnie dysponowaną Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Ostatnim celem był medal mistrzostw Polski. A tu walczyli do upadłego. Rundę zasadniczą zakończyli na drugim miejscu, mając na koncie dwadzieścia zwycięstw i sześć porażek.
W ćwierćfinale pokonali Aluron CMC Wartę Zawiercie (3:0, 3:1), w półfinale, z niewielkimi kłopotami, zwyciężyli z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa (3:2, 3:1) i o złoty medal przyszło im się mierzyć z faworytem tegorocznych rozgrywek – Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Już pierwsze spotkanie przyniosło dużo emocji i niespodziankę. Jastrzębianie przegrali pierwszą partię do 16. Wydawało się, że kędzierzynianie szybko zakończą mecz w trzech setach, jednak w drugiej partii podopieczni Andrei Gardiniego pokazali fantastyczną siatkówkę, wygrywając kolejne trzy sety (do 23, 19 i 21).
– Przypomnę, że gramy z finalistą Ligi Mistrzów, być może najlepszym zespołem klubowym Europy. Stoimy przed historyczną szansą zdobycia po siedemnastu latach tytułu mistrza Polski. Chcemy zdobyć złoto nie tylko dla siebie, ale też dla naszych kibiców, sponsorów, całego naszego środowiska – studził nastroje drugi trener Jastrzębskiego Węgla Leszek Dejewski.
Jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie. Drugi mecz był równie widowiskowy jak pierwszy. ZAKSA ponownie wygrała pierwszego seta, jednak w kolejnych jastrzębianie bili się o każdą piłkę. Drugiego seta wygrali do 19, trzeciego na przewagi 27:25, czwartego 25:23. Tym samym po siedemnastu latach zdobyli złoty medal PlusLigi.
– Kolejny sezon będzie bardzo ekscytujący. Przystąpimy do niego jako mistrzowie. Mam też nadzieję, że pandemia pozwoli nam wziąć normalny udział w Lidze Mistrzów – podsumował włoski szkoleniowiec.
Kilka faktów o sezonie 2020/2021 Jastrzębskiego Węgla
1. Największą gwiazdą był...
Stawiamy na Jurija Gladyra. Zawodnik im starszy, tym lepszy. Niezawodny w bloku (58 bloków dało mu piąte miejsce w rankingu) i lider wśród zagrywających zawodników – w całym sezonie zdobył 59 asów (w meczu przeciwko GKS Katowice połał ich aż 7). W połowie sezonu przejął opaskę kapitana jastrzębian i z tej roli wywiązał się rewelacyjnie.
2. Po nim spodziewaliśmy się więcej...
Trudno kogoś wytypować. Zaletą drużyny Andrei Gardiniego była zespołowość. Nie ważne, kto jest na boisku, a kto siedzi na ławce. Każdy musiał być przygotowany na ratowanie drużyny z opresji
3. Najbardziej zaimponował nam...
Jakub Bucki. Prawdziwy strażak, który wchodząc na boisko swoją grą potrafił zmobilizować kolegów do walki, a czasami „sam ciągnął ten wózek”. Siał spustoszenie w przyjęciu rywali, atakował z ogromną siłą, do tego świetnie bronił. Po zakończeniu sezonu Jakub zmienia klub. Mamy nadzieję, że będziemy go częściej oglądać na boisku.
4. W przyszłym sezonie zmieni się...
Połowa zespołu, bowiem Jastrzębski Węgiel opuszczają Lukas Kampa, Jakub Bucki, Yacine Louati, Mohamed Al Hachdadi, Michał Szalacha oraz Grzegorz Kosok. Michał Gierżot zostanie wypożyczony do innego klubu.