Siatkarze MKS-u Będzin o historycznym sukcesie
W minioną niedzielę nie tylko Łukasz Kozub miał powody do radości. Tego samego dnia, na rzeszowskim Podpromiu, okazały puchar za zdobycie Akademickiego Mistrzostwa Europy w barwach Uniwersytetu Rzeszowskiego wzniósł Jakub Peszko, u boku którego występował m.in. Mateusz Kowalski.
Jakub Peszko: - Poziom turnieju był znacznie wyższy niż myślałem. Uczelnie, które znalazły się w strefie medalowej prezentowały klasę porównywalną do czołówki I ligi, z kolei te z miejsc 5-12 były odpowiednikiem drużyn zamykających zaplecze PlusLigi lub występujących w II lidze. Bardzo się cieszę ze zdobycia Akademickiego Mistrzostwa Europy przed własną publicznością, tym bardziej że na trybunach podczas finału zasiadło około dwóch tysięcy kibiców. Zwycięstwo w meczu o złoto nie przyszło nam łatwo, a kluczowa okazała się końcówka drugiego seta. Sądzę, że w przypadku porażki w tej partii AME trafiłoby w ręce zawodników z Tuluzy, w szeregach których grało kilku zawodników z czołowych klubów francuskiej ekstraklasy. W finale zdobyłem 25 punktów (Jakub Peszko był najlepszym punktującym finału – przyp. red.), choć potrzebowałem czasu, żeby się rozkręcić. Im bliżej końca, tym częściej obijałem blok gości. Mam nadzieję, że moja dobra passa będzie trwać nadal, ponieważ już 6 lipca przystąpię do obrony pracy magisterskiej.
Mateusz Kowalski: - To był świetny tydzień! Wygraliśmy wszystkie spotkania, które rozegraliśmy, jednak żadne ze zwycięstw nie przyszło nam łatwo. Nawet w mecze wygrane bez straty seta musieliśmy włożyć dużo wysiłku. Arcytrudny był dla nas ćwierćfinałowy bój z Politechniką Poznańską (3:2), choć pod względem mentalnym najcięższa przeprawa czekała nas w finale, gdzie graliśmy z Francuzami z Tuluzy. Przegraliśmy pierwszego seta, drugiego wygraliśmy po morderczej grze na przewagi (35:33), mimo że przegrywaliśmy już 17:20. Uważam, że trzecia partia finału (25:17) była naszą najlepszą w całym turnieju, jednak w czwartej znów pojawiły się nerwy, gdyż losy zwycięstwa toczyły się w grze na przewagi (29:27). Ku zaskoczeniu tylko jeden nasz zawodnik, Paweł Rusin, otrzymał nagrodę indywidualną, ale specjalnie nie przywiązywaliśmy do tego wagi. Dla nas liczyło się przede wszystkim to, że stanęliśmy na najwyższym stopniu podium i mogliśmy świętować podwójne złoto razem z reprezentacją Polski juniorów. Akademickie Mistrzostwo Europy jest dla nas ogromnym, historycznym osiągnięciem, tym bardziej że zdobyliśmy je jako pierwsza polska uczelnia w tych rozgrywkach.