Siatkówka nie potrafi się obejść bez Jarosława Macionczyka
- Postanowiłem odpocząć od siatkówki. Chciałem sprawdzić, czy potrafię żyć bez niej. Okazało się, że ona chyba beze mnie nie potrafi – mówi Jarosław Macionczyk. Wyrwany zza biurka dołączył do drużyny Jastrzębskiego Węgla, w wieku 45 lat wystąpił w zwycięskim meczu ligowym z GKS-em Katowice, został wybrany na najlepszego zawodnika i stał się najstarszym siatkarzem w historii PlusLigi.
Niecodzienna sytuacja była spowodowana problemami zdrowotnymi w drużynie Jastrzębskiego Węgla. Mistrzowie Polski w trakcie jednego tygodnia zostali osłabieni brakiem obu rozgrywających. Kapitan Benjamin Toniutti doznał na treningu drobnego urazu łydki, a Łotysz Edvins Skruders zmagał się z problemami ze stawem biodrowym. Konieczne było uzupełnienie składu. Co ważne, w momencie kontraktowania Macionczyka Toniutti był jeszcze zdrowy. Upływał styczeń, a więc miesiąc, w którym zamyka się okno transferowe. Mistrzom Polski pozostawał wykup zawodnika z innego klubu PlusLigi bądź postawienie na młokosa z Akademii Talentów. Wybrano inny krok...
Gdy zadzwoniłem do Jarka pierwszy raz, był straszny zaskoczony. Myślał, że dzwonię w sprawie oldbojów. Poprosiłem go, żeby nam pomógł w treningach i ewentualnie żebyśmy go wpisali do składu zespołu, jakby coś się działo. Był bardzo zdziwiony, ale w jego głosie usłyszałem, że to jest załatwione. Strasznie się podpalił do tego pomysłu. Oczywiście powiedział mi, że musi porozmawiać z żoną, ale ja wierzyłem w to, że powie tak i przyjdzie do nas – opowiada Leszek Dejewski, drugi trener Jastrzębskiego Węgla.
Etat po 27 latach gry
- Takiemu klubowi jak Jastrzębski Węgiel się nie odmawia. Jest to uznana marka w Polsce i Europie – stwierdził Macionczyk, który w PlusLidze spędził łącznie siedem sezonów: dwa w AZS PWSZ Nysa (2003-2005), cztery w Jadarze Radom (2006-2010) i jeden w BBTS-ie Bielsko-Biała (2017-2018). Do Jastrzębia-Zdroju nie miał daleko, gdyż mieszka w Bielsku-Białej. Urodził się w Wodzisławiu, większość życia spędził w Rybniku, a przygodę z siatkówką zaczynał w Górniku Radlin.
Szkopuł był jeden: praca. W czerwcu zeszłego roku Macionczyk po 27 latach siatkarskiej kariery przeszedł na etat. Osiem godzin, biuro, laptop, komórka, obowiązki służbowe. Trzeba było to pogodzić z treningami i meczami. - Jesteśmy na etapie dogrywania szczegółów, aby wszystkie strony były zadowolone – mówi najstarszy rozgrywający w PlusLidze.
Odmrożony telefon
Debiut w jastrzębskich barwach miał wymarzony. Jastrzębski Węgiel pokonał GKS Katowice 3:1, a MVP tego meczu został wybrany nowy nabytek mistrzów Polski. Ponadto, stał się najstarszym czynnym zawodnikiem w historii PlusLigi, bijąc poprzedni rekord 43-letniego Krzysztofa Wójcika, innego gracza jastrzębskiego klubu. Nic dziwnego, że w ciągu następnego tygodnia udzielił mnóstwa wywiadów.
Zmęczony wywiadami z pewnością nie jestem, ale muszę powiedzieć, że mój telefon został nieco odmrożony od maja poprzedniego roku – przyznał.
Surowy recenzent
Macionczyk. Przez „n”, nie przez „ń”. Ten błąd w nazwisku często był popełniany. - Kiedyś bardziej mnie to drażniło. Dzisiaj mówię po prostu, że to nie ja – uśmiecha się.
Nie tylko w tej kwestii zdarza mu się wymienić dyskutować z dziennikarzami w internecie. Jest surowym recenzentem tego, co ukazuje się na jego temat. Przy okazji swojego ostatniego występu w PlusLidze, musiał zwracać uwagę, że nie był to jego debiut na tym poziomie rozgrywkowym. - Chodzi o rzetelne podawanie informacji. Oczywiście nie każdy musi znać wszystkie szczegóły na temat, który chce opisać, ale jeśli się już podejmuje, to najlepiej skorzystać ze sprawdzonego źródła – tłumaczy Macionczyk.
Postanowił ogłosić konkurs, w którym do wygrania była koszulka treningowa Jastrzębskiego Węgla. „Podaj rok (sezon), klub i pozycję na jakiej zadebiutowałem w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce w siatkówce”. Prawidłowa odpowiedź? Sezon 1998/1999, 6 lutego 1999, mecz z Citroen Hochland Stalą Nysa, pozycja libero!
Trochę pojawiło się sprzecznych informacji o moim debiucie, więc stwierdziliśmy, że dobrym rozwiązaniem będzie konkurs, który zresztą bardzo szybko został rozwiązany. Tamten pamiętny sezon obfitował w szereg zmian w siatkówce. Oprócz wprowadzenia pozycji libero i grania do 25 punktów w secie, po dopuszczenie do gry zagrywki po siatce – wspomina Macionczyk.
Klub najbliższy sercu
Najwięcej występów w swojej karierze zanotował na zapleczu PlusLigi, w tym aż siedem w klubie z Bielska-Białej. - Każdej drużynie, w której grałem, wiele zawdzięczam. Z każdej posiadam mnóstwo wspomnień, ale najbliższy mojemu sercu jest oczywiście klub z Bielska-Białej – podkreśla. Tylko w trzech ostatnich sezonach zdobył 21 statuetek MVP w Tauron 1. Lidze. Jak przyznaje, wszystkich wyróżnień nie jest w stanie zliczyć.
- Dlatego, że wszystkie te nagrody MVP nie miały dla mnie aż tak dużego znaczenia, bo generowały dla mnie koszty w szatni (śmiech). Kierowałem się zasadą, aby te wyróżnienia zostawały w szatni, gdyż były efektem zwycięstwa mojego obecnego zespołu - podkreśla zawodnik, któremu 1 września 2023 roku BBTS zorganizował nawet oficjalne zakończenie kariery. Okazało się jednak, że rozbrat z siatkówką nie trwał długo, bo już po miesiącu został zgłoszony przez klub rozgrywek z powodu kontuzji jednego z rozgrywających. A potem był telefon od Leszka Dejewskiego…
Siatkówka nie może bez niego żyć
Siatkówka jest mu ewidentnie pisana. Kiedy przechodził na etat, myślał, że to już czas, by odpocząć. - Chciałem sprawdzić, czy potrafię żyć bez siatkówki. Po niedługim czasie okazało się, że ona chyba beze mnie nie potrafi - podkreśla Macionczyk.
Jak dziś, po tych kilku dniach od występu przeciwko katowiczanom, ocenia to co się wydarzyło i co nadal trwa?
Powrót do listyTraktuję to jako ogromne wyróżnienie i swego rodzaju nagrodę za te wszystkie lata, które przeżyłem z siatkówką - kończy nowy rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.