Siódma wpadka Delecty
Miało być zwycięstwo i odwrócenie złej serii. Był blamaż, trzecia strata kompletu punktów we własnej hali i żenujący set, w którym bydgoski zespół zdobył zaledwie 9 punktów.
Bydgoscy kibice tracą cierpliwość. Złożona z doświadczonych zawodników, w tym dwóch mistrzów Europy i najlepszego zawodnika turnieju w Turcji drużyna w dramatyczny sposób przegrała siódmy mecz na własnym obiekcie.
Już po drugiej, przegranej na przewagi partii, w której bydgoszczanie prowadzili 20:16 i 22:20, niektórzy kibice opuszczali swoje miejsca. W trzeciej, w której goście dosłownie ośmieszyli zespół Waldemara Wspaniałego, padały okrzyki o posłaniu zawodników do odśnieżania miasta.
Tej frustracji trudno się dziwić. Bydgoszczanie rozegrali w Łuczniczce osiem spotkań, w tym dwa w Pucharze Polski, a przegrali... siedem.
Zespół z Wielunia, który po porażce AZS Olsztyn z AZS Politechniką spadł na dziewiąte miejsce podszedł do meczu od początku z wiarą w wygraną. Miejscowi w 1. secie gonili wynik, ale mimo że błędy popełnił najlepszy tego dnia Mikołaj Sarnecki i wyrównali z 14:17 na 17:17, nie potrafili w końcówce przy remisie 23:23 postawić "kropki nad i”. Podobnie było w kolejnym secie, gdy przy stanie 20:16 najpierw dwa punkty z rzędu zdobył właśnie Sarnecki, a potem przy wyniku 22:20 skutecznie akcje kończył mierzący 188 cm Błoński. Na dodatek błędy popełnili Cerven (piłka podwójna) i Pieczonka (atak aut), a wprowadzony w końcówce Sopko w żenujący sposób posłał piłkę z zagrywki w siatkę kończąc partię.
W trzecim secie wystarczyło, że goście po w miarę wyrównanym początku trochę przycisnęli, podbili w obronie parę piłek i posłali asy serwisowe, by gospodarze zwiesili głowy i przyglądali się biernie poczynaniom rywali.
- Dla mnie nie jest może problemem to, że przegraliśmy dwa pierwsze sety, choć drugiego prowadząc 20:16 powinniśmy wygrać, tylko poddanie się po tych partiach – mówił po meczu trener Wspaniały. - Nie wiem, jak to dosadnie określić. Mamy wprawdzie pewny play off, ale nie ma się co pocieszać, bo z taką grą to skończymy na pierwszej rundzie.
- Przeżywaliśmy okropnie trudne chwile ostatnimi czasy, ale cały czas szukaliśmy przełomowego momentu – komentował sytuację zespołu i mecz Damian Dacewicz. - I znaleźliśmy. Dziś wyszło nam wszystko, nie tylko to, co sobie założyliśmy. Mieliśmy bowiem także trochę szczęścia. Żyjemy pod presją utrzymania się, a to duża odpowiedzialność i wyzwanie. Będziemy się liczyć do końca, a dzisiejszy mecz pokazał, że mamy możliwości.
- Znaleźliśmy w tym meczu wreszcie swój rytm – dodał Andrzej Stelmach. - "Zaskoczyły” statystyki, dziś 56, 80 procent w różnych elementach, a ostatnio nie wychodziliśmy poza czterdzieści. Jesteśmy dalej w grze, jestem zadowolony, a na pochwały zasłużył cały zespół.
- Pierwszy raz nie wiem, co powiedzieć – Piotr Gruszka, szukał słów na ocenę postawy bydgoskiego zespołu. - Wstyd... uczucie za styl w jakim przegraliśmy... Wypada przeprosić wszystkich państwa, kibiców...
Powrót do listy