Skazani na pożarcie, czy jednak powalczą?
Jedną z par ćwierćfinałowych Pucharu Polski tworzą Jastrzębski Węgiel i Tytan AZS Częstochowa. O awansie do turnieju finałowego zadecyduje wynik dwumeczu - 4 i 7 stycznia. Początek rywalizacji w Jastrzębiu.
Czwarta i ósma aktualnie drużyny w tabeli PlusLigi zmierzyły swoje siły w miniony piątek, w ramach rozgrywek ligowych. Efekt zmagań był tak jednoznaczny, jak dystans, który dzieli je w klasyfikacji - górnicza ekipa potrzebowała niespełna siedemdziesięciu minut, by zgarnąć komplet punktów i dać rywalom spod Jasnej Góry temat do przemyśleń na weekend. Jastrzębianie górowali w każdym elemencie - w bloku wygrali 11:2, w asach serwisowych 7:2, lepiej (choć niewiele) przyjmowali i skuteczniej atakowali. - Poprawić trzeba wszystko. W piątek najbardziej brakowało zagrywki, rywale zagrywali znacznie lepiej - stwierdził Jakub Oczko, który pod nieobecność Fabiana Drzyzgi prowadził grę Akademików. - Cały czas rozmawiamy między sobą, analizujemy sytuację. Nie wiemy skąd bierze się tak słaba gra - dodał zapewniając, że rywalizacja w Pucharze Polski będzie miała diametralnie inny przebieg, a jego drużyna tanio skóry nie sprzeda.
Ale czy na pewno? Częstochowianie są obecnie na równi pochyłej, a do tego, jak stwierdził w jednym z wywiadów dyrektor sportowy klubu Ryszard Bosek, zawodnicy stracili pewność siebie. Czy w starciu z będącym na fali Jastrzębskim Węglem, dla którego jednym z celów na trwający sezon jest wygranie całego turnieju, są w stanie wyszarpać choćby jedno zwycięstwo? Czy może lepiej dla klubu i zawodników, by odpuścili rywalizację o puchar i skoncentrowali się na PlusLidze oraz Pucharze Challenge?
- Na pewno chcieliśmy wygrać w Gdańsku, w 1/8 finału, bo to nasi bezpośredni rywale w walce o miejsca w tabeli. Wygrana z Treflem, zwłaszcza na wyjeździe miała dla nas niebagatelne znaczenie mentalne, szczególnie że też nie graliśmy jakoś specjalnie dobrze - skomentował szkoleniowiec Tytana Marek Kardos.
Dodał, że dla jego młodej drużyny, która potrzebuje się ogrywać konfrontacja z ligowym potentatem, będącym dodatkowo w świetnej dyspozycji, jest na wagę złota. - Dlatego nie wszystko będziemy grać podstawową szóstką, bo też i zawodnicy by tego nie wytrzymali. Będziemy próbować różne systemy - zaznaczył.
Jastrzębianie ławkę rezerwowych mają długą i jak pokazał ostatni ligowy mecz z Tytanem, trener Bernardi, jeśli tylko może sobie na to pozwolić, także daje odetchnąć szóstkowym graczom. Znając jednak konsekwencję i zamiłowanie do żelaznej dyscypliny, nie tylko taktycznej Włocha, mecz rozpocznie zwyczajowo wyjściowym składem. Zabraknie w nim po raz kolejny kontuzjowanego Brazylijczyka Vinhedo.
- Czekają nas dwa ciężkie spotkania w Pucharze Polski, a jak wiadomo, jest to jeden z naszych głównych celów w tym sezonie. Damy z siebie maksa. Zakończyliśmy stary rok w bardzo dobrych nastrojach i równie dobrze chcielibyśmy zacząć nowy - zapewnił Zbigniew Bartman, kapitan JW.