Skra może myśleć o finale, ale ...
Wypełniona po brzegi hala na Podpromiu po piątkowym zwycięstwie Resovii nad Skrą miała jeszcze nadzieje, że uda się przedłużyć szanse na finał i, że dojdzie do piątego starcia w Bełchatowie. Sobotni pojedynek te nadzieje rozwiał. PGE Skra Bełchatów po raz szósty z rzędu zagra w wielkim finale PlusLigi.
- Możemy już myśleć o finale, ale po sobotnim zwycięstwie nad Asseco Resovią Rzeszów nasze myśli biegną ku hali Arena w Łodzi, gdzie przed nami bardzo ważny turniej finałowy Ligi Mistrzów – powiedział nam atakujący PGE Skry Bełchatów Mariusz Wlazły.
PGE Skra Bełchatów w drodze do finału przegrała jeden mecz, ale i tak jest w komfortowej sytuacji – czeka spokojnie na rywala i może najbliższe dni poświęcić przygotowaniom do turnieju Final Four, który zostanie rozegrany w dniach 1-2 maja w Łodzi. Po wolnej niedzieli podopieczni trenera Jacka Nawrockiego trenują i odliczają dni dzielące ich od półfinałowego meczu z Dynamo Moskwa. - Adrenalina będzie rosła z każdym dniem, ale nie ma co się na zapas nakręcać, będzie ważne, aby zachować spokój, chłodną głowę. Przed nami kilka dni na ostatnie treningi przed bardzo ważnym dla nas występem, najważniejszym w tym sezonie. Całej drużynie zależy na jak najlepszym rezultacie, jedno możemy obiecać – walkę od pierwszego do ostatniego gwizdka – mówi nam Michał Winiarski.
Skra przyjechała do Rzeszowa z przekonaniem, że rywalizacja półfinałowa zostanie zakończona na Podpromiu. - W piątkowym starciu zabrakło nam trochę chłodnego myślenia. Powinniśmy wygrać czwartego seta, utrzymać przewagę jaką mieliśmy w tej partii i jechać do domu, ale również wiedzieliśmy, że Resovia u siebie jest groźna. Poczuliśmy to, dobrze pamiętamy porażkę z nimi w Pucharze Polski. Rzeszów ma w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników, nikt przez przypadek do fazy półfinałowej nie awansuje. Przeanalizowaliśmy nasze błędy, byliśmy mocniej skoncentrowani i w sobotę dokończyliśmy rozpoczęte dzieło. Teraz możemy być myślami przy imprezie dla nas niezwykle ważnej, finale Ligi Mistrzów – mówił libero mistrzów Polski, Piotr Gacek.
Libero Skry bardzo chwalił poczynania młodego Mateusza Miki. - Kolejny młody talent w polskiej siatkówce, wykorzystuje swoją szansę najlepiej jak potrafi. Przegraliśmy jeden mecz, zawsze przegrana boli, ale nie zawsze się wygrywa. Jesteśmy profesjonalistami, wystarczyła rozmowa, aby efekty były widoczne. Każdy z nas wiedział jak zagrał, jakie popełnił błędy, w sobotę było zdecydowanie lepiej. Za nami bardzo trudny okres, ciężko trenowaliśmy, ja nie lubię oceniać swojej gry. Dla mnie najważniejsze jest końcowe zwycięstwo mojego zespołu – dodał Piotr Gacek.
Nie do końca wierzył w zwycięstwo kolega Piotra, libero Asseco Resovii Krzysztof Ignaczak. - Chcieliśmy zagrać jak najlepiej, ale powiem szczerze, że nie bardzo wierzyłem, że może nam się udać pokonać Skrę. Wiemy z kim przyszło nam się zmierzyć – Skra to jeden z najlepszych zespołów w Europie, czujemy do nich respekt, wiemy na co ich stać i jak potrafią grać w siatkówkę, nie raz nas ogrywali. Jednak z wiarą podjęliśmy walkę, wykorzystaliśmy nasz dobry dzień i odrobina szczęścia była także po naszej stronie, a to w sporcie jest też ważne – skomentował sympatyczny „Igła”. - Będziemy walczyć o brąz – dodał.