Słońce dla Bartmana
Snajper Bartosz Kurek cały mecz z Chinami spędził w kwadracie. W tym czasie na parkiecie szalał Zbigniew Bartman. Również ze szczęścia, że wreszcie „coś” udowodnił.
A udowodnił sobie, że - jak sam mówi - zagadkowo i nieco poetycko - zawsze po burzy przychodzi słońce. W piątek Daniel Castellani dał pograć zmiennikom. Nasz przyjmujący wreszcie doczekał się szansy występu. I być może ostatniej szansy, żeby potwierdzić swoją użyteczność w kadrze. - Czekałem na moje dobre spotkanie. Żeby sobie samemu dodać otuchy i coś udowodnić. I to zrobiłem.Rzeczywiście, Bartman potwierdził - że jest boiskowym „zwierzakiem”, który zaciekle walczy o każdą piłkę i że w atak wkłada maksimum siły. Niestety, ta siła czasem obraca się przeciwko niemu, gdy piłka ze zdwojoną mocą wraca pod stopy. Ogień Bartmana do końca nie jest jeszcze okrzesany. Choć godny pochwały. - Jestem umiarkowanie zadowolony z występu. Zawsze może być lepiej. Ale myślę, że i najgorzej nie było - ocenia sam siebie siatkarz.
Gorzej było w przypadku Marcina Wiki. O tyle, o ile Bartman pojawiał się na boisku w czasie kwalifikacji do mundialu (nie wspomniawszy Ligi Światowej), o tyle dla Resoviaka piątek był tegorocznym debiutem w kadrze. Powrotu po kontuzji nie zaliczy do udanych. A to znacznie zmniejsza jego szansę na wyjazd do Turcji. O ile jakiekolwiek jeszcze pozostały. Wtedy pewnikiem staje się Bartman. Nic więc dziwnego, że młody zawodnik nie myśli o wyjeździe do Turcji. - Generalnie myślę o następnym treningu, żeby podnosić swój poziom sportowy. I żeby być z siebie zadowolonym, bo myślę, że to jest najważniejsze, jeśli człowiek sam z sobą dobrze żyje - mówi Bartman. Po spotkaniu z Chinami ten gracz sen może mieć już spokojny.
I aż trudno uwierzyć w to, że zawodnik o czempionacie jeszcze nie myśli. Ja nie dałam wiary. Wtedy usłyszałam wypowiadane z ręką na sercu: - Mówię szczerze. Wiadomo - czempionat jest gdzieś w tej perspektywie, ale najważniejsze są najbliższe spotkania i treningi, bo dzięki ciężkiej pracy na nich i dobrych meczach towarzyskich możemy gdzieś dojść i dalej się prezentować - zarzeka się zawodnik.
Ciężka praca wydaje się lżejsza, gdy pracuje się w odpowiednim dla siebie zespole. W obecnym składzie nasz przyjmujący czuje się dobrze. - Ciężko jest tak się nie czuć, bo atmosfera jest rewelacyjna. Nawet w gorszych chwilach ktoś rzuci dobry gryps, żeby pocieszyć kogoś, podnieść na duchu. I to jest ważne, że jeden drugiego wspiera, bo nie ukrywajmy, że bez siebie wzajemnie nic nie osiągniemy.
A osiągnąć mogą przede wszystkim sportową dojrzałość i doświadczenie. I cieszy, że już teraz sam rozwój i doskonalenie swojego warsztatu jest dla nich tak ważne. Przynajmniej oficjalnie, przynajmniej dla Bartmana. - Cieszę się, że mogłem pracować w tej grupie, podnosić poziom sportowy i być częścią czegoś tak pięknego czym jest reprezentacja Polski - powiedział. Powrót do listy