Sobota z PlusLigą: Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 2:3
Dwa zwycięstwa i dwie porażki - to przed sobotnim szlagierem bilans obydwu ekip, które na starcie sezonu grają poniżej swoich możliwości. W 6. kolejce spotkań Jastrzębski Węgiel przegrał z Asseco Resovią Rzeszów 2:3 (23:25, 18:25, 25:21, 25:19, 8:15). To ich drugi z rzędu przegrany tie brak na własnym boisku. MVP: Jakub Jarosz.
Trzy dni temu jastrzębianie słabo spisali się w rywalizacji z Treflem Gdańsk, którą skończyli z efektywnością w ataku na poziomie 39%. Asseco Resovia w środę odpoczywała (mecz z Aluronem Virtu Warta Zawiercie został przełożony na 22.listopada), a wcześniej, w 4. kolejce gładko przegrała z PGE Skrą Bełchatów, którą z kolei Pomarańczowi pokonali przed własną publicznością. Bezpośrednia konfrontacja zespołów z Jastrzębia-Zdroju i Rzeszowa była zapowiadana jako jeden z hitów kolejki. Chociaż gdyby brać pod uwagę wyłącznie historię ostatnich spotkań, jastrzębianie byli murowanym faworytem, bo w zeszłym sezonie wygrali z Resovią wszystkie cztery batalie, w tym dwie o brązowy medal mistrzostw Polski.
Wbrew oczekiwaniom i prognozom, widowisko w Jastrzębiu hitem było tylko fragmentami, a statystyczna przewaga jastrzębian nie miała najmniejszego znaczenia w świetle boiskowych realiów.
Inauguracyjny set padł łupem gości, którzy czujnie grali na siatce, a przede wszystkim bardzo wydajnie w pierwszej akcji. Nie obyło się bez dramaturgii, bo Resoviacy prowadząc bardzo wysoko (14:21), pozwolili przeciwnikom odrobić straty (23:24). Niepewnie przyjmowali zagrywkę Damiana Borucha (zmienił Wojciecha Sobalę i pozostał w polu gry do końca spotkania), Salavadora Olivy i Lushtaku Dardaba i w konsekwencji oddawali piłkę za darmo na drugą stronę boiska. Wynik uratował im błąd serwisowy szwedzkiego rozgrywającego.
W jastrzębskiej drużynie wciąż nie świecił najjaśniejszym blaskiem Salvador Oliva, słabo spisywał się także drugi skrzydłowy Rodrigo Quiroga i w drugiej partii zastąpił go Jason DeRocco. Po tym, jak serię atomowych zagrywek posłał rywalom Oliva, a jastrzębianie odrobili dystans do rzeszowian wydawało się, że w końcu załapali wiatr w żagle. Ale ich złudzenia szybko rozwiał Thibault Rossard, który równie kąśliwymi serwisami wywindował swój zespół na cztery oczka przewagi (11:15). Gospodarze kompletnie stracili rezon, a przyjezdni wręcz przeciwnie - grali pewnie i skutecznie.
Huśtawkę zdarzeń przypominał także trzeci fragment gry, w którym przyjezdni znów odskoczyli (8:11), by chwilę później, po kontrataku Borucha, stracić prowadzenie. Potem już do końca trwała wymiana ciosów i walka na styku. Dwie punktowe zagrywki Olivy sprawiły, że podopieczni Marka Lebedew odskoczyli na 22:19, a przede wszystkim odzyskali wigor i przedłużyli losy meczu.
W czwartym secie górnicza ekipa na dobre odnalazła swój rytm i szybko zbudowała przewagę (9:4). Skuteczność odzyskał nie tylko Kubańczyk, ale także Maciej Muzaj, a na środku siatki bardzo dobrze radził sobie Boruch. Za to siatkarze po drugiej stronie boiska złapali zadyszkę i nie zdołali dotrzymać kroku coraz bardziej rozpędzającym się przeciwnikom, którzy albo blokowali ataki Resovii albo je bronili i wyprowadzali kontry. W tie breaku zespoły poczatkowo szły łeb w łeb, ale po asie serwisowym Marcina Możdżonka goście odskoczyli na trzy oczka, by chwilę później jeszcze zwiększyć swoją przewagę (4:9). Tego dystansu gospodarze już nie zdołali odrobić i trzeci raz w tym sezonie musieli przełknąć gorycz porażki.
Relacja punk za punk: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1048&mID=27380&Page=B
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1048&mID=27380&Page=S
Powrót do listy