Sobota z PlusLigą: Jastrzębski Węgiel - Łuczniczka Bydgoszcz 3:0
W 10. kolejce spotkań PlusLigi Jastrzębski Węgiel, który zajmował 8. lokatę w tabeli wygrał z 13. Łuczniczką Bydgoszcz 3:0 (25:19, 25:23, 25:19). MVP: Salvador Hidalgo Oliva.
Po ośmiu rozegranych meczach w PlusLidze Jastrzębski Węgiel zajmował ósme miejsce w klasyfikacji, co jest wynikiem poniżej możliwości i oczekiwań. Trzeba jednak pamiętać, że Pomarańczowi mają za sobą konfrontacje z wszystkimi potentatami, a przed sobą zaległe starcie z Cerradem Czarni Radom (zostanie rozegrane 29 listopada). Ostatnie występy pokazały, że jastrzębianie powoli wracając do dobrej dyspozycji, łapią swój właściwy rytm. Łuczniczce Bydgoszcz, choć wcale nie zagrali najlepszych zawodów i nie mogli skorzystać z pomocy chorego na grypę Macieja Muzaja, nie dali najmniejszych szans.
Podopeiczni Jakuba Bednaruka też na razie grają w kratkę - potrafili pewnie pokonać Aluron Virtu Warta Zawiercie czy GKS Katowice, ale przegrać boleśnie z MKS-em Będzin. Tak naprawdę, siatkarze z Bydgoszczy chyba jeszcze nie do końca odkryli i pokazali swój potencjał. Tym bardziej, że po kontuzji wrócił niedawno Mateusz Sacharewicz, jeden z najlepszych graczy na swojej pozycji w poprzednim sezonie. W sobotę potwierdził, że jest istotnym ogniwem swojego zespołu - w trzech setach zaliczył
Jastrzębski Węgiel wybiegł na boisko z Patrykiem Strzeżkiem w podstawowej szóstce zamiast Macieja Muzaja, którego w ogóle nie było w meczowej czternastce. Z kolei w drużynie gości od początku wystąpił Paweł Gryc, mimo iż w poprzednim spotkaniu bardzo dobrze spisał się Bartosz Filipiak. - Mam w drużynie dwóch równorzędnych atakujących i nie ma znacznia kóry z nich jest na boisku - stiwerdził trener Bydgoszczy tłumacząc swoją decyzję. W pierwszej części gry lepiej wypadł zmiennik z Bydgoszczy, który zdobył 6 oczek. Strzeżek osiągnął lepszą skuteczność, ale atakował mniej. Najbardziej błyszczał natomiast Salvador Oliva, który skończył siedem z dziewięciu piłek i pewnie poprowadził swój zespół do wygranej.
W drugiej partii gospodarze prowadzili 11:7, by chwilę później pozwolić rywalom odrobić straty. Trzy spektakularne bloki Mateusza Sacharewicza sprawiły, że Łuczniczka odskoczyła na cztery punkty (12:16). Wtedy trener Lebedew błyskawicznie przywołał do gry Rodrigo Quirogę i Damiana Borucha, którzy walnie przyczynili się do odrobienia dystansu, a po błędzie przekroczenia linii 3. metra przez Gryca, mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Trzecia odsłona była jedną wielką sinusoidą - raz lepiej spisywali się gospodarze, a raz goście. Wynik długo oscylował wokół remisu, ale gdy Pomarańczowi pokazali swoją prawdziwą siłę ofensywną, bydgoszczanie nie potrafili znaleźć na nią remedium.
Relacja punkt po punkcie: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=27410
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1048&mID=27410&Page=S
Powrót do listy