Sobota z Plusligą: MKS Będzin - Espadon Szczecin 3:2
MKS Będzin pokonał Espadon Szczecin 3:2 (15:25, 28:26, 22:25, 25:23, 15:12) w meczu siódmej kolejki PlusLigi. Drużyny rozegrały bardzo zacięte i wyrównane sptkanie. Szczecinianie mieli duże szanse na wygranie tego pojedynku za trzy punkty, ale ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się będzienianie, dla których to trzecia wygrana w sezonie. MVP został wybrany Marcin Waliński.
- W tamtym sezonie akurat nie miałem okazji zagrać w tym meczu, ponieważ dosłownie dzień przed wyjazdem podkręciłem sobie w głupi sposób staw skokowy. Z rozmów z kolegami wiem, że hala do gry w Sosonowcu jest trudna. Na pewno będzinianie są w lepszej pozycji, niż my ponieważ w tym spotkaniu będą mogli wykorzystać atut własnej hali. Jednak to nie oznacza, że gospodarze muszą wygrać ten mecz. To od nas będzie zależało jak my do tego pojedynku podejdziemy i w jakim stosunku on się zakończy - mówił kilka dni temu w rozmowie z naszym portalem Bartłomiej Kluth, atakujący Espadonu.
Pierwszą partię spotkania obie drużyny rozpoczęły od równej gry. Warto zaznaczyć, że po stronie goście od początku na ataku mecz zaczął Mateusz Malinowski 8:8. W kolejnych akcjach coraz więcej prostych błędów w ataku zaczęli popełniać będzinianie 8:12. W dalszej części partii drużyna ze Szczecina kontrolowała grę 18:12, nie pozwalając przeciwnikom na odrobienie strat. Na niewiele zdały się też zmiany w szeregach MKS-u 14:23. Ostatni punkt na wagę zwycięstwa w premierowej odsłonie meczu zdobył ze środka Bartosz Gawryszewski 25:15.
Seta numer dwa od autowego ataku rozpoczął Rafael Araujo Rodrigues 0:1. Drużyny grały punkt za punkt. Przy stanie 5:5 trener Michał Mieszko Gogol zdecydował się na zmianę atakującego. Miejsce Malinowskiego zajął Bartłomiej Kluth. Dopiero w połowie tej partii Espadon zdołał odskoczyć na dwa oczka 17:15. Do tego czasu zespoły toczyły równą rywalizację. Podopieczni Stelio DeRocco nie poddali się bez walki. Doprowadzili do remisu 18:18 i od tego momentu zespoły ponownie grały punkt za punkt. Końcówka partii była niezwykle zacięta. Drużyny grały ją na przewagi. Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili gospodarze. Ostatnie dwa punkty dla swojej drużyny zdobył Araujo Rodrugues 28:26.
Po dziesięciominutowej przerwie na boisku w trzeciej partii lepiej prezentowali się szczecinianie, którzy dobrze spisywali się w obronie i wyprowadzalili kilka skutecznych kontrataków 6:3. Po stronie goście dobrze radził sobie Kluth oraz Marcin Wika. MKS nie złożył broni i szybko zaczął odrabiać straty. Dzięki dobrej zagrywce Mateusza Kowalskiego zniwelował różnicę do jednego oczka 5:6. Wystarczyła chwila dekoncentracji i Espadon odskoczył na cztery oczka 9:5. W dalszej części seta gra zespołów falował. Raz będzinianie odrabiali stratę, chwilę później szczecinianie odskakiwali na kilka oczek 15:11. W końcowej fazie tej partii MKS dzięki bardzo dobrej grze blokiem oraz skutecznym kontratakom wyszedł na prowadzenie 18:17. Końcówka tego seta podobnie jak wcześniejszego była zacięta. Jednak tym razem więcej zimnej krwi zachowali siatkarze Espadonu 25:22. Dwudziesty piąty punkt z lewego skrzydła zdobył Kluth.
Czwarta partia do stanu 6:6 była wyrównana. Następnie inicjatywę na parkiecie przejęli goście. W polu serwisowym po raz kolejny dobrze spisywał się Ruciak. Na środku siatki nie do zatrzymania był Bartosz Gawryszewski. Natomiast gospodarzom przytrafiało się coraz więcej prostych błędów 11:7 i 14:11. Wydawało się, że Espadon ma grę i wynik pod kontrolą. Nic bardziej mylnego. Zawodnicy z Będzina zaczęli lepiej bronić piłkę w polu i zmusili przeciwników do błędu 14:14. Jednak chwilę później ponownie wypracowali kilka oczek przewagi 17:14. W końcowych fragmentach seta ciężar gry w ataku na swoje barki wziął Kluth 20:17. MKS walczył do końca 22:22 i ta walka się opłaciła. W ostatnich akcjach tej partii gospodarze wspierani głośnym dopingiem zachowali spokój i wygrali 25:23.
Będzinianie podobudowani wygraną czwartej partii, tie-breaka zaczęli równie dobrze. Dość szybko dzięki dobrej grze w bloku objęli prowadzenie 3:1. W tej sytuacji Michał Mieszko Gogol poprosił o czas dla swoich podopiecznych. Na niewiele sie to zdało, bo po krótkiej przerwie asa serwiswego na stronę rywali posłał Artur Ratajczak 4:1. Z kolei ręki w ataku nie zwalniał Araujo 6:2 i 8:4. Po zamianie stron MKS nieco zwolnił swoją grę przez co Espadon zniwelował stratę do dwóch punktów 8:10. Końcówka tej partii była bardzo zacięta i wyrównana. Jednak ostatnie słowo należało do gospodarzy, a dokładnie do Ratajczaka, który skutecznie zaatakował z przechodzącej piłki 15:12.
Analiza meczu pkt po pkt: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=27388
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1048&mID=27388&Page=S