Spełniło się marzenie Bartosza Bednorza
Bartosz Bednorz w sobotę po raz pierwszy rozegrał całe spotkanie w wyjściowej szóstce AZS-u Częstochowa. - Będąc małym chłopcem zawsze marzyłem o tym, żeby zagrać w PlusLidze. Podziwiałem takich zawodników jak Dawid Murek czy Michał Bąkiewicz. Moje marzenie się spełniło! - wyznał w rozmowie z naszym portalem przyjmujący Akademików.
PlusLiga: Pierwszego seta zagraliście bardzo dobrze. Powiem więcej, były chwile kiedy zanosiło się na małą sensację.
Bartosz Bednorz: W pierwszym secie przede wszystkich dobrze funkcjonowały elementy, które założyliśmy sobie przed spotkaniem. Kluczem do dość dobrej gry była zagrywka, która sprawiała przeciwnikom sporo problemów. Naszym zadaniem było odrzucenie drużyny z Rzeszowa od siatki, ponieważ doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że rzeszowianie bardzo dobrze grają w pierwszej akcji. W pierwszej partii udało się nam zrealizować założenia przedmeczowe. W końcówce graliśmy punkt za punkt. Niestety w siatkówce nie ma remisów i ktoś musiał wygrać, a ktoś przegrać. Akurat stało się tak, że to my przegraliśmy tę końcówkę. Przy czym set był bardzo emocjonujący dla kibiców, a dla nas zawodników wyczerpujący.
- Czy przypadkiem końcówka pierwszej partii nie podcięła wam skrzydeł w kolejnych setach?
- Powinno być tak, że wydarzenia z wcześniejszych setów nie powinny mieć wpływu na grę w kolejnych partiach. Nie powinno się myśleć o tym co było, ponieważ nie można już tego zmienić. Jednak tak emocjonujący i zacięty set, w którym mieliśmy w górze piłkę setową sprawił, że tak szybko nie zapomnieliśmy o tej partii. Przy czym ja bym nieco słabszą grę tłumaczył zagrywką. Skuteczność w tym elemencie się zmniejszyła, popełnialiśmy więcej błędów przez co przeciwnikowi łatwiej się grało. Po drugiej przerwie technicznej rzeszowianie odskoczyli nam na kilka punktów, których nie udało się nam już odrobić.
- W sobotę po raz pierwszy od początku sezonu wyszedłeś w pierwszej szóstce i rozegrałeś go w pełnym wymiarze. Jak się czułeś?
- To prawda, rozegrałem pierwszy mecz w wyjściowej szóstce. Można powiedzieć, że był to mój debiut. Osobiście jestem bardzo zadowolony z sobotniego meczu. Jako zawodnik walczę o swoje miejsce na boisku. Jestem młodym zawodnikiem i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wiele pracy przede mną. Przed sezonem wiedziałem, że pierwszy rok gry w PlusLidze będzie dla mnie przełomowy. Ponadto wiedziałem, że mogę nie mieć wielu szans na grę. W sobotę jednak dostałem swoją szansę, trochę kosztem Michała Bąkiewicza, który w środę doznał kontuzji. Naprawdę się cieszę, że trener mi zaufał, dał mi szansę i mam nadzieję, że pomoże mi to w dalszym rozwoju.
- W AZS-ie Częstochowa przyszło ci trenować i grać z takim zawodnikami jak Dawid Murek i Michał Bąkiewicz. Jak odnajdujesz się w zespole?
- Będąc małym chłopcem zawsze marzyłem o tym, żeby zagrać w PlusLidze. Podziwiałem takich zawodników jak Dawid Murek czy Michał Bąkiewicz. Moje marzenie się spełniło! Bardzo się cieszę, że trafiłem do Częstochowy. Jak widać dostaje swoje szanse na grę. Na treningach panuje świetna atmosfera. Za nami już pięć miesięcy wspólnej pracy. Uważam, że wiele nauczyłem się od starszych zawodników. Myślę, że to jeszcze nie koniec mojej nauki.
- W kolejnym spotkaniu przyjdzie wam zmierzyć się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a potem ze Skrą Bełchatów, to przeciwnicy z górnej części tabeli. O punkty będzie bardzo trudno.
- Tak mamy ułożony terminarz, że teraz gramy z drużynami z górnej części tabeli. Przed końcem roku przyjedzie nam zagrać tak jak powiedziałaś z ZAKSĄ i Skrą. To trudni przeciwnicy, ale myślę że nam to tylko pomoże. Jak to się mówi, co cię nie zabije to cię wzmocni. Gra z takimi przeciwnikami będzie dla nas dobrym sprawdzianem. Myślę, że grając z mocniejszymi rywalami możemy jeszcze więcej się nauczyć. Poza tym w tym spotkaniach nie będziemy stać na straconej pozycji. Naszą drużynę stać na walkę.