Spokojnie po zwycięstwo
Spokojni, opanowani, wyważeni. I lepsi. Pogromcy Brazylijczyków, surowi profesorowie Polaków. Teraz zbierają owoce ciężkiej pracy w ostatnich latach. Skosztują najsłodszego?
Za popisy Finów w tegorocznej Lidze Światowej należą się brawa. Polscy kibice - mimo bólu w sercu - w dłonie uderzają z szacunkiem. Bo jeszcze kilka tygodni temu niebezpieczeństwa ze strony Suomi kibice się nie spodziewali. - Dla zawodników nasza dyspozycja nie jest wielkim zaskoczeniem, prędzej dla widzów. To oczywiste, że oni wierzą w umiejętności swojej drużyny i liczą na jak najlepszy wynik - mówił przyjmujący Olli Kunnari.
M.in. dzięki pomocy fińskiego przyjmującego - byłego zawodnika AZS-u Olsztyn, rywale mieli trochę więcej informacji o naszych zawodnikach. W PlusLidze mogliśmy lepiej poznać tylko dwóch (pomijając Heikkinena) reprezentantów. Za to Suomi spotkali się tu z wszystkimi (poza Gromadowskim) graczami. - To jest pewna korzyść, że znamy właściwie każdego zawodnika lepiej, niż oni znają nas. Ale koniec końców wszyscy zawodnicy na boisku są bardzo dobrze przygotowani do gry.
- Te trzy wygrane z Polską są bardzo cenne. Rozwijamy się, nasz poziom rośnie - dodał zawodnik AZS-u Olsztyn.
Najlepszym dowodem było pokonanie Brazylijczyków w czwartej kolejce "światówki”. Zwycięstwo z takim zespołem coś przecież znaczy. I ma swoje następstwa w psychice zawodników. - Brazylia jest chyba najlepszym zespołem na świecie. Kiedy z nimi wygrasz, zyskuje twoja pewność siebie. Ten mecz pokazał, że jesteśmy na dobrej drodze - ocenił Kunnari.
Wierzymy, że Polacy też są na dobrej drodze. Tyle że na razie przed nami ciężki wyboisty etap. Przez góry i doliny. I nie przez Belgrad. - Wasz skład jest zupełnie nowy. Nie ma tych największych nazwisk. Ich brak jest istotny. Ale macie wielki potencjał, wielu dobrych młodych zawodników. Oni po prostu potrzebują więcej gier. My jesteśmy doświadczoną drużyną. Wiele razem graliśmy. Mimo, że mamy sporo młodych, są to zawodnicy, którzy już mają wiele ciężkich meczów za sobą.
Ten w Bydgoszczy do najcięższych nie należał. Ale i spacerku nie było. Zwłaszcza w drugim secie. - Czasami, kiedy zbyt łatwo wygrasz, masz za dużo pewności siebie. To zdarza się bardzo często. Drugi set jest wtedy znacznie trudniejszy. Nie byliśmy gotowi do walki, Polacy objęli prowadzenie i odebrali nam tego seta - wyjaśniał Kunnari.
Jeśli Finom uda się awansować do Final Six, to prawdziwie ciężkie pojedynki dopiero przed nimi. - Najpierw musimy skoncentrować się na ostatnim meczu. Nawet jeśli zgarniemy trzy punkty, to może nie wystarczyć. Włochy i Rosja są blisko nas w walce o dziką kartę - zauważa przyjmujący mając jednak nadzieję, że jemu i kolegom będzie dane wystąpić w Serbii.
Sam Kunnari w nowym sezonie już w PlusLidze nie wystąpi. Zawodnik przenosi się do Olympiakosu Pireus. Ale nie kryje żalu z odejścia znad Wisły. - Uwielbiałem granie w Olsztynie - pełne trybuny i ludzi kochających siatkówkę. Finansowa sytuacja w klubie była jedynym powodem mojej decyzji. Mimo tych kłopotów byłem i tak mile zaskoczony tym, jak wygląda wasza liga. Problemy z klubem nie rzuciły cienia na Polskę. A w Bydgoszczy jest fantastycznie. Wiele hałasu, gorąco! Może nawet zbyt gorąco... Wspaniale jest wrócić. Byli też fani z Olsztyna. Miło było znów ich zobaczyć - wyznaje nasz rozmówca. Pewnie - miło gdy ktoś skanduje twoje imię, gdy ogrywasz jego drużynę i dostajesz za to statuetkę MVP meczu. Tym bardziej, że we własnym kraju na żywiołowe reagowanie nie ma co liczyć. - To jest zupełnie co innego. Finowie idą po prostu zobaczyć mecz. Nie ma tyle hałasu. W Tampere kilku polskich fanów robiło jakieś 20-30 % zamieszania w porównaniu z Finami.
Na boisku Finowie dorównują swoim kibicom opanowaniem i stonowanymi reakcjami. - Taka jest nasza kultura. Inna, gdy porównamy ją np. z Brazylią - przyznał Kunnari.
Hucznego zwiedzania Bydgoszczy Finowie też nie planują. - Zależy od tego, jaki będzie wynik. Jeśli okaże się, że lecimy do Serbii albo, że zaczynamy obóz w kraju pewnie pójdziemy na kolację i tyle - zdradził zawodnik.
Tutaj zachowania fanów są już zgoła inne. Po godzinach Suomi głośno zaznaczali swoją obecność w bydgoskich knajpkach.