Srećko Lisinac: możemy obronić Puchar Polski
PGE Skra Bełchatów rozpoczynając styczeń pełen meczów odniosła cenne zwycięstwo nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Drużynę do wygranej poprowadził kapitan, Mariusz Wlazły. Według Srećko Lisinaca zespół stać na obronę Pucharu Polski, którego atrakcyjnie zapowiadający się finałowy turniej odbędzie się 14-15 stycznia we Wrocławiu. Serbski środkowy opowiedział też, o zwyczajach świątecznych w jego kraju.
PLUSLIGA.PL: Po dwóch setach chyba nikt się nie spodziewał, że wygracie.
SREĆKO LISINAC: Bardzo dobra gra Mariusza Wlazłego wyciągnęła nas z dołka. Prawie nie możliwym jest, żeby przy takiej ilości piłek atakujący miał prawie 70% skuteczności. Jako prawdziwy kapitan pociągnął ten zespół. Później my też dodaliśmy trochę do gry i wygrana jest zasługą całego zespołu, ale sądzę, że przede wszystkim Mariusza. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa.
Powiedzieliście sobie w szatni coś po dwóch przegranych setach?
SREĆKO LISINAC: Pierwszy set zaczęliśmy bardzo dobrze, ale pozwoliliśmy, żeby to oni kontrolowali później grę. Wygrali pierwszego seta, a my w drugim secie myśleliśmy za bardzo o tym, co stało się w pierwszym secie. Zagraliśmy bardzo źle, chyba jeden z najgorszych setów w sezonie. Oni objęli prowadzenie 2:0. Uznaliśmy, że zaczynając tego trzeciego seta musimy zagrywać jeszcze mocniej, jeszcze precyzyjniej wykonywać elementy. Nie poddaliśmy się i pokazaliśmy charakter.
Mieliście jakiś dodatkowy trening zagrywki przed spotkaniem? Wchodziło w boisko chyba wszystko.
SREĆKO LISINAĆ: Nie, nie mieliśmy na treningu przed meczem żadnego dodatkowego zagrywania, ale udało nam się zagrywać naprawdę dobrze.
To wasza kolejna wygrana z rzędu nad ZAKSĄ. Jest jakiś specjalny przepis na wygraną z nimi?
SREĆKO LISINAC: Nie. Z nimi zawsze nam się gra ciężko. Myślę, że w tej chwili to jeden z najlepszych zespołów w Europie. Mają też Ligę Mistrzów w której mogą ogromnie dużo pokazać. Dla nas to fajnie, że mogliśmy z nimi wygrać. Nie przyszło nam to przecież łatwo. To był chyba jeden z najcięższych meczów jakie graliśmy.
W spotkaniu z Asseco Resovią też podobnie straciliście pierwszego seta. Jednak potem już nie udało się wrócić. Myśleliście o tym trochę?
SREĆKO LISINAC: Każdy mecz to inna historia. Nie myśleliśmy o spotkaniu z Resovią, tylko do końca wierzyliśmy. Odpuściliśmy drugi set, ale później jak oni mogli, to nie pozwoliliśmy im dokończyć meczu i wygraliśmy.
Taki powrót znad przepaści, to chyba dobry zastrzyk pewności siebie przed Pucharem Polski?
SREĆKO LISINAC: Dużo razy wracaliśmy do gry w trudnych sytuacjach i to oznacza, że mamy charakter do grania trudnych meczów. Mam nadzieję, że tak będziemy kontynuować, a nasza gra będzie bliska do tej z ostatnich trzech setów tego meczu. Myślę, że mamy dużo przestrzeni do rozwoju naszej gry i jak nam się uda to wszystko utrzymać i poprawić możemy obronić Puchar Polski.
Dla Ciebie to specjalny mecz, bo grany w prawosławne Święta Bożego Narodzenia. Jak Serbowie je obchodzą?
SREĆKO LISINAC: Mamy kolację, gdzie się się tylko ryby, albo coś takiego, bez mięsa. Mamy święte drzewko, ale to nie jest choinka, tylko podchodzi to od tego, co ojciec Jezusa włożył do ognia jak Jezus się urodził. Wrzucamy tak samo drewno do ognia i w pierwszy dzień świąt mamy taką obiadokolację świąteczną. Jest trochę podobnie jak w Polsce, bo mamy dużo tradycyjnego jedzenia i idzie się do cerkwi. Przyjechał z Bydgoszczy Milan Katić, więc będziemy świętować razem.