Srećko Lisinac: siatkarze ZAKSY nie są kosmitami
Finał Pucharu Polski, to starcie dwóch najlepszych dziś zespołów PlusLigi. ZAKSA Kędzierzyn Koźle oraz PGE Skra Bełchatów zajmują odpowiednio pierwsze i drugie miejsce w tabeli. Podopieczni Ferdinando de Giorgi ostatnio zdobyli to trofeum w 2014, a Miguela Falaski 2012. Zatem dla obydwu zespołów wygrana w finale, to powrót pucharu do domu. Starcie gigantów o 14.45.
PLUSLIGA.PL: W pierwszym secie z Asseco Resovią nie zagraliście dobrze. Potrzebowaliście jeszcze jednego seta na rozgrzewkę? Byliście kompletnie inną drużyna niż w pierwszej odsłonie.
SREĆKO LISINAC: Nie potrzebowaliśmy dodatkowego seta na rozgrzanie. Po prostu Asseco od pierwszej piłki zagrała bardzo dobrze, szczególnie w polu zagrywki. My również staraliśmy się tym elementem utrudnić przeciwnikowi grę, ale mimo kilku udanych serwisów nie umieliśmy tego przełożyć na skutecznych atak. Może nie koncentrowaliśmy się wystarczająco na końcówkach akcji. W przeciwnym razie może w tym pierwszym secie oglądalibyśmy bardziej wyrównaną grę. Na szczęście w drugiej partii zagraliśmy dużo lepiej i zaczęliśmy kontrolować przebieg tego spotkania. Zasłużyliśmy na zwycięstwo w tym półfinale.
Co pana zdaniem było tym jedynym elementem, który zaważył na tym, że to Skra Bełchatów zagra w finale?
SREĆKO LISINAC: W mojej opinii zdecydowały wszystkie elementy po trochu. Od drugiego seta zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Dodatkowo wnieśliśmy na boisko wiele pozytywnej energii i zaczęliśmy grać jak jedna maszyna, jeden organizm. Po prostu byliśmy jednością. To wszystko razem spowodowało, że zagraliśmy dobrze i wygraliśmy mecz z Asseco Resovią Rzeszów.
Co sądzi pan o poziomie tego turnieju?
SREĆKO LISINAC: Rozgrywki PlusLigi są na najwyższym poziomie. Każdy mecz w Polsce jest ciekawym spotkaniem. Nigdy nie można się nudzić na meczu nawet, jeśli gra trzynasty z czternastym zespołem w tabeli. Turniej we Wrocławiu stoi naprawdę na najwyższym poziomie, chyba jednym z najwyższych w ostatnich latach w Europie.
W piątek w ćwierćfinale zmierzyliście się z zespołem młodych chłopaków ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Co sądzi pan o ich występie?
SREĆKO LISINAC: Przede wszystkim pokazali, że potrafią grać w siatkówkę. Nie mogliśmy być pewni wyniku do końca spotkania. Nie byliśmy mocno zaskoczeni poziomem, jaki zaprezentowali. Wiedzieliśmy, że zagrają dobrze, bo to przecież większość z nich tworzyła reprezentację Polski kadetów. Musieliśmy naprawdę bardzo koncentrować się w tym spotkaniu, bo chwila nieuwagi mogła się dla nas źle skończyć.
Dziś w finale zagracie z liderem PlusLigi, ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle. Ten mecz również będzie wymagał od was pełnej koncentracji i gry na najwyższym poziomie.
SREĆKO LISINAC: ZAKSA to bardzo wymagający przeciwnik. Wierzę jednak, że krok po kroku, punkt po punkcie, uda nam się wygrać to spotkanie. Jeśli uda nam się zagrać tak jak od drugiej partii z Rzeszowem będziemy mogli się spodziewać wyrównanego meczu. Musimy wykorzystywać wszystkie błędy ZAKSY. Siatkarze z Kędzierzyna nie są kosmitami, nie grają nieomylnie.