Srećko Lisinać: szykujemy się na Final Six
Mecz siatkarzy Serbii i Włoch zawsze należały do bardzo emocjonujących i obfitowały w wiele walki. Nie inaczej było w piątkowy wieczór w Nowym Sadzie. Gospodarze wygrali 3:1, a jednym z wyróżniających się zawodników był Srećko Lisinać, doskonale znany z parkietów PlusLigi. Zdobył on 14 punktów (9 atakiem, 4 blokiem i miał jednego asa).
plusliga.pl: Do tej pory z reprezentacją Włoch gracie bardzo wyrównane mecze. Tak samo było w piątkowym spotkaniu w Nowym Sadzie. Czy z tą drużyną spodziewacie się właśnie takiej ciężkiej rywalizacji?
Srećko Lisinać: Rzeczywiście nie było to łatwe spotkanie, choć może dla ciebie, siedzącej z boku, mogło wydawać inaczej, ponieważ zakończył się w czterech setach. Od samego początku musieliśmy zagrać mocno i zdecydowanie, utrzymując koncentracje od pierwszego do ostatniego punktu. Z Włochami gra się do ostatniego gwizdka. W trzeciej partii prowadziliśmy 24:22, ale pozwoliliśmy przeciwnikowi wyrównać wynik i wygrać ten fragment meczu. Dla nas było niezwykle ważne, aby wygrać w Nowym Sadzie za trzy punkty, więc jestem bardzo szczęśliwy, że nam się to udało. Dodatkowo przyszło na mecz wiele kibiców, którzy nas mocno dopingowali. To było bardzo miłe.
- Który moment był dla was najtrudniejszym, właśnie trzeci set czy chwile w czwartym, kiedy było wiele dyskusji między zespołami i głównym sędzią?
- Zdecydowanie trzeci set, ponieważ przegraliśmy wygraną partię. Dlatego kolejną zaczęliśmy nieco nerwowo. Pojawiły się utarczki słowne, małe błędy sędziowskie, ale takie rzeczy się zdarzają. Na szczęście utrzymaliśmy koncentrację do końca spotkania i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Mam nadzieję, że taki sam wynik osiągniemy w niedzielnym meczu. Będzie to dla nas bardzo wymagające i trudnie spotkanie, ponieważ Włosi zrobią wszystko, aby z Serbii wyjechać z jednym zwycięstwem.
- W czwartej partii byłeś bardzo ekspresyjny, wiele dyskutowałeś pod siatką, za co dostałeś żółtą kartkę. W PlusLidze nie widać u ciebie aż tak wielkich emocji.
- Wczoraj może byłem bardziej zdenerwowany tą przegraną w trzecim secie. Dodatkowo była taka sytuacja, w której arbiter niesłusznie uznał, że dotknąłem piłki po bloku, a ona w rzeczywistości odbiła się najpierw od słupka sędziowskiego, a potem ode mnie. Sędzia przyznał punkt przeciwnikowi. Jestem spokojny, kiedy muszę być, a kiedy chwila wymaga większych emocji, mam je. Nie przepadam jednak za takimi sytuacjami, kiedy nieco mnie nerwy poniosą, ale to też jest częścią siatkówki.
- W piątkowym spotkaniu byłeś trzecim najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu, zdobyłeś 14 pkt, co jak na środkowego jest bardzo dobrym wynikiem. Czujesz się jednym z liderów zespołu?
- Nie wiedziałem, że taki wynik osiągnąłem (śmiech). Może rzeczywiście nie jest to tak częste, aby środkowy plasował się w czołówce najlepiej punktujących, lecz moje indywidualne wyniki nie są ważne. Istotne jest to, że gramy dobrze jako drużyna. Nasi rozgrywający starają się każdemu z nas dawać dobre piłki, grają różnorodnie. Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz, nieważne, kto ile punktów w nim zdobył. Liczy się wygrana naszej drużyny.
- Jak oceniasz występ Serbii w tym sezonie reprezentacyjnym? Jak współpracuje się z trenerem Nikolą Grbićem?
- Myślę, że możemy być usatysfakcjonowani z tego, co osiągnęliśmy do tej pory. Pracujemy dużo, szykujemy się do gry w Final Six. Jestem przekonany, że możemy tam osiągnąć dobry wynik. Dotychczas zagraliśmy całkiem dobre mecze, z mocnymi zespołami. Owszem, zdarzały nam się słabsze spotkania, małe błędy, ale zawsze pozostaje parę elementów, nad którymi można więcej pracować. Jeśli uda nam się wyeliminować drobne mankamenty, będziemy dla każdego bardzo trudnym przeciwnikiem.
- W niedzielę zagracie w Belgradzie. Czy widzisz większe różnice między grą w Nowym Sadzie i w stolicy?
- W Belgradzie może rzeczywiście jest nieco inna atmosfera niż na hali w Nowym Sadzie, gdzie zawsze jest głośno. W Belgradzie jest różnie – czasami ciszej, czasami głośniej. Z pewnością przyjdzie wielu kibiców i wierzę, że poniosą nas do kolejnego zwycięstwa.