Srećko Lisinac: walczymy o życie w każdym meczu
- Straciliśmy punkty, których nie powinniśmy oddać. Od początku rundy rewanżowej jesteśmy na krawędzi, jednak mecze o stawkę mobilizują nas do jeszcze większego wysiłku – przyznaje Srećko Lisinac, środkowy PGE Skry Bełchatów.
PLUSLIGA.PL: W niedzielę zmierzyliście się z AZS Politechniką Warszawską. „Inżynierowie” postawili wam trudne warunki, „zabrali” jeden set i trochę zmienili układ tabeli. Jak ocenia pan dyspozycję PGE Skry zaprezentowaną w stolicy?
SREĆKO LISINAC: Był to dla nas bardzo ciężki mecz, ponieważ żeby nie stracić szansy na grę w finałach PlusLigi, każde spotkanie powinniśmy wygrywać 3:0. Gra pod taką presją naprawdę nie jest łatwa. Myślę, że w Warszawie, przez dwa pierwsze sety zagraliśmy bardzo dobrze, kontrolowaliśmy wszystko, co dzieje się na boisku. W trzeciej partii graliśmy punkt za punkt i nie wyszło nam to na dobre, dlatego wiedzieliśmy, że w kolejnym secie nie możemy stwarzać Politechnice takich okazji. Kontrolowaliśmy mecz, aż do momentu, w którym straciliśmy kilka punktów z rzędu. Powinniśmy wtedy zachowywać się spokojniej, a zwłaszcza ja nie powinienem doprowadzać do sytuacji, w której sędzia pokazał czerwoną kartkę. Powinniśmy dokończyć tego seta w opanowany sposób. Zwycięstwo jest jednak zwycięstwem - cieszymy się z trzech punktów i czekamy na kolejne ligowe spotkanie. Musimy się do niego jeszcze staranniej przygotować, by wyeliminować błędy jakie popełniliśmy w Warszawie.
Politechnika słynie przede wszystkim z kształtowania młodych zawodników. Jak oceni pan Bartłomieja Lemańskiego, grającego na tej samej pozycji co pan?
SREĆKO LISINAC: To bardzo dobry zawodnik. Jest niezwykle szybki w bloku i trudno jest grać przeciwko niemu, zwłaszcza, kiedy wyskakuje do walki na siatce. To prawda, że przez swoje gabaryty nie musi skakać wysoko, ale jednak ma ku temu predyspozycje i często z nich korzysta, co jeszcze bardziej utrudnia nasze zadanie. Bartek ma bardzo duży potencjał, a jest przecież jeszcze młodym zawodnikiem i to na pewno dobrze wróży na przyszłość.
Od Pucharu Polski PGE Skra prezentuje poziom gry, który pozwala jej nie tylko bić się z każdym, ale też z każdym wygrywać. Dowiedliście tego w Kazaniu, potwierdzacie to w lidze. Co jest przyczyną takiej dyspozycji - pozytywna atmosfera w drużynie, dobry system treningowy czy idealnie dopasowana szóstka?
SREĆKO LISINAC: Myślę, że po części składa się na to wszystko, co pani wymieniła. Atmosfera, dobry system ale również presja i emocje związane z finałowymi meczami Pucharu Polski. To one popchnęły nas do tego, aby grać lepiej i lepiej. Dodatkowo dochodzą też spotkania z silnymi zespołami i mecze o stawkę, które stymulują do pracy i jeszcze większego wysiłku, niż zazwyczaj. Myślę, że wymagający poziom rozgrywek w tym momencie, stoi poniekąd za naszą obecną dyspozycją.
Tak jak pan zaznaczył tegoroczna PlusLiga wymaga od was ciągłej koncentracji. Cały czas ścigacie się z Resovią i nie możecie tracić pojedynczych setów. To dla was dobra motywacja do cięższej pracy czy raczej dodatkowy stres?
SREĆKO LISINAC: I jedno i drugie - trochę stres a trochę dodatkowa motywacja. W pierwszych kilku meczach straciliśmy punkty, których nie powinniśmy oddać. Mówię tu o spotkaniach z Olsztynem i Częstochową, ale również z innymi drużynami, które nie są najsilniejszymi w PlusLidze. W tym momencie walczymy o życie w każdym meczu. Jesteśmy na krawędzi od samego początku rundy rewanżowej. I mam nadzieję, ze zostaniemy na tej granicy do końca i nie zginiemy po drodze… (śmiech).
W ostatnim czasie jest Pan podstawowym zawodnikiem PGE Skry, któremu można zaufać w każdym momencie meczu. Od kilku spotkań utrzymuje pan blisko 70% skuteczność…
SREĆKO LISINAC: Rzeczywiście ostatnio oscyluję w tych granicach, choć trudno mi powiedzieć od czego to zależy. Na pewno udane ataki zwiększają wiarę i pewność siebie, ale wydaje mi się, że moja wysoka skuteczność to również kwestia najlepszego taktycznego wyboru rozgrywającego w danym momencie. Dobrze jest kiedy ma on do dyspozycji kilku zawodników i może decydować do kogo pośle piłkę.
W czwartek zagracie jeden z najtrudniejszych i najważniejszych meczów w całym sezonie – rewanż przeciwko Zenitowi Kazań. Czy mecz z Politechniką zwrócił waszą uwagę na jakieś nowe niedoskonałości w grze?
SREĆKO LISINAC: Tak, oczywiście. W każdym punkcie, w każdym secie, w każdym meczu możesz zaobserwować, co powinieneś robić lepiej, jak zagrałeś przeciwko danej drużynie w poprzednim spotkaniu. Możesz dowiedzieć się jakie zagrania najczęściej stosuje twój przeciwnik i jak im zapobiegać. Również ze spotkania z „Inżynierami” możemy wyciągnąć wiele wniosków, które przydadzą nam się w Łodzi przeciwko Zenitowi.
Po Lidze Mistrzów czeka na was trochę przerwy. Jakie plany ma pan na ten wolny czas?
SREĆKO LISINAC: Nie myślałem jeszcze o urlopie. Być może przyjedzie do mnie rodzina, albo ja pojadę do domu. W sumie dostaniemy tylko trzy wolne dni, więc może lepiej będzie po prostu wypocząć i przygotować się do finałowych dni mistrzostwa kraju i mam nadzieję Ligii Mistrzów jeśli zakwalifikujemy się do Final Four.