Srećko Lisiniac: siatkówka zdecydowała, kto zagra w finale
Po pięciosetowym boju z Włochami, Serbia wywalczyła awans do finału Ligi Światowej rozgrywanego w Krakowie. Podopieczni Nikoli Grbicia mają szansę na poprawę ubiegłorocznego wyniku, kiedy to w Brazylii zdobyli srebrny medal.
Dla Serbii turniej finałowy Ligi Światowej w Krakowie jest imprezą docelową sezonu reprezentacyjnego. Brak kwalifikacji olimpijskiej zmusił bowiem drużynę prowadzoną przez Nikolę Grbicia do zmiany priorytetów i pełnej koncentracji na polskim Final Six.
W fazie grupowej Serbowie odnosili pewne zwycięstwa, udowadniając, że w tym roku chcą liczyć się w grze. W Final Six podopieczni Nikoli Grbicia wygrali swoją grupę, wyprzedzając Francję i Polskę. W spotkaniu półfinałowym nie bez problemów pokonali Włochów, przez co stworzyli sobie realną szansę na zwycięstwo w rozgrywkach.
W sobotnim półfinale Serbowie zagrali dobrze, z dużą skutecznością w ataku, choć w całym spotkaniu nie wykorzystali wszystkich atutów swojej gry. Ekipa z Bałkanów przegrała z Włochami stosunkiem punktów zdobytych blokiem (9-12), a także niewiele przewyższyła swoich rywali w polu serwisowym, zagrywając siedem asów serwisowych, podczas gdy „Azzurri” w tym elemencie punktowali sześciokrotnie.
Największą uwagę w sobotnim półfinale skupił jednak na sobie Nasr Shaaban, główny sędzia spotkania. Egipcjanin kilka razy zdecydował się podjąć kontrowersyjne decyzje, czym naraził się na obustronne dyskusje, a w niemal w każdym z setów zachowywał się niekonwencjonalnie. W pierwszej odsłonie, na przestrzeni kilku punktów, dwukrotnie nie zauważył dotknięcia bloku przez piłkę; w drugim secie przerwał akcję, gdy niebezpiecznie zachwiał się na sędziowskim stołku, a w czwartej partii przy stanie 13:7 dla Włochów, zdecydował się przyznać czerwoną kartkę dla Nikoli Jovovicia, czym zwiększył prowadzenie podopiecznych Gianlorenzo Blenginiego.
- Błędy popełniane przez sędziów nie powinny zdarzać się na poziomie tak ważnego turnieju. Wynikały one nie z ich woli, ale z braku pewnych kompetencji. Na szczęście siatkówka sama zweryfikowała, kto powinien zagrać o złoto – nie krył oburzenia Srećko Lisiniac, środkowy reprezentacji Serbii.
Pomyłki na niekorzyść podopiecznych Nikoli Grbicia, równoważył Iwan Zajcew, który w półfinale zagrał znacznie poniżej własnych umiejętności. Włoch z rosyjskimi korzeniami, atakował z blisko 35-procentową skutecznością, a w decydujących momentach nie był w stanie udźwignąć spoczywającej na nim presji.
- Wydaje mi się, że głównym powodem była presja, jaka spowodowana była rangą meczu. Wiedzieliśmy, że mamy szansę by awansować do finału i walczyć o złoto, a to wywoływało w nas dodatkowy stres. Oba zespoły były trochę spięte i nie grały swobodnie – powiedział po spotkaniu Iwan Zajcew, atakujący reprezentacji Włoch - Jestem bardzo przybity błędami, które popełniłem w całym meczu, a szczególnie w jego końcówce. Przegraliśmy półfinał, a w mojej głowie zapisały się pomyłki, które popełniłem – dodał.
W finale Serbia zagra z Brazylią, a o brąz walczyć będą Włochy i Francja. Spotkania rozpoczną się o godzinie 17:30 (mecz o trzecie miejsce), a następnie o 20:30 (finał Ligi Światowej).
Powrót do listy