Środa z PlusLigą: Asseco Resovia Rzeszów – Grup Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3
Obie utytułowane ekipy mają za sobą zupełnie inny start sezonu. ZAKSA przegrała dotąd tylko raz, Asseco Resovia zwyciężyła ledwie dwukrotnie. Na Podpromiu było dużo walki, lecz ostatecznie mistrzowie Polski zgarnęli dwa punkty.
Statystyki meczu: http://www.plusliga.pl/games/id/1100722.html#stats
Asseco Resovia kontra Grupa Azoty ZAKSA do tej pory w historii PlusLigi taki mecz rozgrywano już 73 razy. 38 górą byli gospodarze środowego starcia, 35 kędzierzynianie. Ostatnie ligowe starcie w minionym sezonie także padło łupem Resovii.
Już pierwszy set starcia pokazał, że słowa trenera Piotra Gruszki, że jego zespół prezentuje się coraz lepiej, nie były przesadzone. I to mimo faktu, że gospodarze są osłabieni – z powodu urazów poza kadrą meczową są Zbigniew Bartman czy Marcin Możdżonek. Rzeszowianie zaczęli z animuszem, a mistrzowie Polski wyglądali na lekko ospałych. Trener Nikola Grbić reagował i ponownie, jak w minionej kolejce, wpuścił na boisko Kamila Semeniuka, z tym że tym razem za Simone Parodiego. Wejście Semeniuka znowu było bardzo udane, a młody przyjmujący pomógł swojej drużynie w bardzo zaciętej końcówce premierowej partii. W niej miejscowi mieli szansę na zwycięstwo, lecz je zmarnowali – m.in. Damian Schulz, który przeszedł linię ataku zza trzeciego metra. Ostatecznie goście zwyciężyli 28:26, a Resovia miała czego żałować.
Na drugiego seta został na boisku Semeniuk, w ekipie trenera Gruszki na boisku zameldował się Bartłomiej Lemański. Po zaciętej i wygranej końcówce pierwszego seta ZAKSA nabrała pewności siebie i zaczęła punktować rywali. W trakcie seta wypracowała sobie kilka punktów przewagi, którą utrzymywała do końcówki. Wtedy zerwali się miejscowi, najpierw za sprawą asów Nicholasa Hoaga, a później pomyłek rywali. W końcu jednak nie pomylił się Łukasz Kaczmarek, który zakończył partię 25:23.
W trzecim secie cierpliwość Asseco Resovii została nagrodzona. ZAKSA znowu chyba uśpiła swą czujność i zaczęła popełniać seryjnie błędy. Trener Grbić dokonał kolejnych zmian – na boisko weszli Arpad Baroti i Krzysztof Rejno, wrócił też Parodi, który zastąpił Śliwkę. Przy stanie 15:19 na zagrywkę poszedł Rejno i serwował na tyle dobrze, że ZAKSA wyrównała stan seta po 19. Trwała walka punkt za punkt i kibiców w hali czekała kolejna zacięta końcówka. Tym razem w niej pomylili się dwukrotnie goście i Asseco Resovia wygrała 25:23.
Podobnie wyglądał czwarty set, w którym mnóstwo zmian przeprowadził trener Grbić. Nie przyniosły one jednak efektu i gospodarze utrzymali dwupunktowe prowadzenie, zwyciężając 25:23. Wigoru rzeszowianom starczyło jednak tylko na cztery sety, bowiem w tie-breaku popełniali już bardzo dużo prostych błędów. ZAKSA opanowała nerwy i kontrolowała przebieg piątej partii. Wygrała ją z dużo większym spokojem niż można było to obserwować w pozostałych setach.
MVP meczu: Łukasz Wiśniewski (Grupa Azoty ZAKSA).
Powrót do listy