Środa z PlusLigą: BKS Visła Bydgoszcz - Aluron Virtu CMC Zawiercie 1:3
Siatkarze BKS Visły Bydgoszcz ponieśli szóstą porażkę w tym sezonie. Bydgoszczanie ulegli w środę Aluronowi Virtu CMC Zawiercie 1:3 (25:23, 22:25, 19:25, 22:25). MVP meczu wybrany został atakujący gości Mateusz Malinowski.
- Walczymy, czekamy na swoje szanse i jeśli te mocne zespoły nam je dadzą, to myślę, że je wykorzystamy. Zawiercie to bardzo solidny zespół i mierzący wysoko. Będziemy gotowi i poczekamy na swoje szanse - mówił przed meczem trener BKS Visły Przemysław Michalczyk. Zawiercianie, którzy byli rewelacją poprzedniego sezonu i zajęli czwarte miejsce, bieżące rozgrywki rozpoczęli bardzo dobrze, bo pierwszą porażkę ponieśli dopiero cztery dni temu w Kędzierzynie-Koźlu. Tym razem też nie zagrali u siebie, ale byli faworytami. Bydgoszczanie, którzy mają na swoim koncie jeden punkt, wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo.
W pierwszym secie pokazali, że są bardzo zdetermionowani, by pokonać zawiercian. W ataku zespołu Michalczyka błyszczał Słoweniec Toncek Stern, którego rywale nie potrafili zatrzymać. Trener ALuronu Virtus CMC Mark Lebedew dal pograć zawodnikom, którzy ostatnie starcie z Grupą Azoty ZAKSĄ obejrzeli z kwadratu dla rezerwowych - Wojciechowi Ferensowi, Patrykowi Czarnowskiemu, czy Mateuszowi Malinowskiemu. Ten ostatni był najskuteczniejszym graczem zawierciańskiej drużyny w pierwszym secie, ale nie uchronił jej przed porażką.
W drugiej partii faworyci z Zawiercia nie dali już się rozpędzić gospodarzom. Dobrze na zagrywce spisywał się Ferens, który m.in. posłał dwa asy z rzędu. Wprawdzie w środkowej fazie seta bydgoszczanie odrobili straty i doprowadzili do remisu po 16, ale chwilę później zespół Lebedewa przechylił szalę na swoją stronę i doprowadził po remisu. Kapitalnie w tej partii spisywał się Malinowski, który skończył sześć z ośmiu ataków.
Wygrana w drugim secie wyraźnie rozluźniła zespół Aluronu Virtu CMC. Gracze Lebedewa od początku trzeciej partii mieli inicjatywę, po asie serwisowym Pietera Verheesa prowadzili 7:4, a kilkanaście minut później po kolejnej bombie z zagrywki Wojciecha Ferensa 16:12. Bydgoszczanie nie byli w stanie tej kilkupunktowej straty zniwelować i nie podjęli już walki w tym secie. Z kolei w następnym powalczyli tylko na początku, ale wyrwanie zawiercianom choćby punktu było zadaniem przekraczającym ich możliwości. Tym bardziej, że gracze Lebedewa pokazali się w Bydgoszczy z naprawdę dobrej strony, imponując m.in. ambitną grą w obronie. Wprawdzie gospodarzy stać było jeszcze na jeden zryw w końcówce, ale to było za mało, by pokonać faworyta. Ostatecznie goście z Zawiercia wygrali 25:22 i zapewnili sobie czwarte zwycięstwo w tym sezonie.
Powrót do listy