Środa z PlusLigą: Jastrzębski Węgiel - BBTS Bielsko-Biała 2:3
W drugim pojedynku przed własną publicznością Jastrzębski Węgiel przegrał z BBTS-em Bielsko-Biała 3:2. Był to trzeci tie break jastrzębian w trwającym sezonie, ale pierwszy przegrany.
- To nie jest zespół „do bicia”, ale z drugiej strony gramy u siebie. Zdecyduje dyspozycja dnia i pewnie lepsza taktyka - tak rywalizację BBTS-u i Jastrzębia zapowiedział II szkoleniowiec śląskiej ekipy Leszek Dejewski. Obydwie drużyny w trwających rozgrywkach bardziej mierzą w środek tabeli niż w walkę o medale, ale obydwie pokazały już, że nie można ich lekceważyć. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha urwali punkt LOTOSOWI, a jastrzębianie nie przegrali jeszcze meczu. W bezpośredniej konfrontacji tych ekip nie zabrakło emocji, widowiskowych akcji i ambitnej walki o każdą piłkę.
Jastrzębski Węgiel rozpoczął spotkanie z Aleksandrem Szafranowiczem w startowej szóstce. Ten zawodnik w meczu z Indykpolem AZS Olsztyn zastąpił Toontje Van Lankvelta i wypadł bardzo korzystnie. Nieźle prezentował się także w inauguracyjnej partii potyczki z BBTS-em. To przy jego kąśliwej zagrywce gospodarze odskoczyli rywalom na 10:7, był też bardzo pewnym punktem w ataku (86%) i przyjęciu. Waleczni siatkarze z Bielska-Białej szybko jednak wyrównali straty i na drugim czasie technicznym to oni prowadzili jednym oczkiem. Po przerwie drużyny toczyły wyrównaną walkę, ale w decydującej fazie seta goście przeważali na siatce - lepiej grali wyblokiem i atakiem (22:25).
Siatkarze BBTS-u wygrali pierwszą partię głównie dzięki lepszemu przyjęciu zagrywki i bardzo dobrej skuteczności w ataku z pierwszej akcji (73%). W drugiej odsłonie dołożyli także świetną grę defensywną, w której brylował bardzo dobrze znany w PlusLidze Kanadyjczyk Daniel Lewis (5:8). U miejscowych wciąż spore problemy z kończeniem piłek miał Maciej Muzaj (tylko 29% efektywności w secie otwarcia), niewielki udział w zdobywaniu punktów mieli środkowi. Dlatego to podopieczni trenera Stelmacha, u których siła ataku rozkładała się praktycznie na wszystkich zawodników, wiedli prym także w drugiej części meczu (15:17, 22:25).
W trzeciej partii trener gospodarzy sięgnął po Van Lankvelta (za De Rocco), a gdy jego siatkarze przegrywali 4:7, za słabo spisującego się Muzaja wprowadził Patryka Strzeżka. Strzeżek był jednym z bohaterów rywalizacji jastrzębian z Olsztynem, sporo ożywienia i dobrej energii wniósł także w środę. Wtórował mu Kanadyjczyk, który dwukrotnie punktując na kontrze dał swojej drużynie prowadzenie 12:11. Gra miejscowych nabrała kolorytu, a po przeciwnej stronie siatki zaczęły dziać się złe rzeczy - niedokładne przyjęcia, problemy z kończeniem akcji w ataku. Słabość rywali bezlitośnie wykorzystali podopieczni trenera Lebedew, wygrywając do 17.
Z każdą częścią meczu gospodarze grali coraz lepiej. Przyjezdni natomiast coraz mniej razili zagrywką, nie grali też tak skutecznie w obronie, jak w pierwszych dwóch partiach (13:10). Trener Stelmach próbował mobilizować swoich podopiecznych na kolejnych przerwach, ale ci nie byli w stanie wrócić do poziomu z początku meczu. Wyraźnie spadła jakość gry Bartosza Janeczka, za to jego vis a vis był prawdziwą armatą w ataku (59%).
Po raz trzeci w tym sezonie o losach rywalizacji Jastrzębskiego Węgla rozstrzygał tie break, ale po raz pierwszy był to przegrany bój. Piątą odsłonę bardzo dobrze rozpoczęli goście - 1:4 i to oni ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, odnosząc pierwsze, ale w pełni zasłużone zwyciestwo.
Jastrzębski Węgiel - BBTS Bielsko-Biała 2:3 (22:25, 22:25, 25:17, 25:19, 13:15)
MVP: Serhiy Kapelus
Link do statystyk: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25103&Page=S
Powrót do listy