Środa z PlusLigą: Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk 2:3
PlusLiga nabrała rozpędu. Jeszcze nie ucichły echa 4. kolejki spotkań, a już rozpoczęła się 5, w której Jastrzębski Węgiel przegrał 2:3 (20:25, 25:23, 22:25, 29:27, 10:15) z Treflem Gdańsk. To pierwszy z serii trzech meczów z rzędu, które jastrzębianie rozegrają we własnej hali. MVP: Artur Szalpuk.
W przedmeczowych zapowiedziach trener Andrea Anastasi oznajmił, że chciałby zdobyć w Jastrzębiu-Zdroju chociaż jeden punkt, ale znając jego zamiłowanie do wygrywania i doskonałą umiejętność motywowania swoich podopiecznych, przyjechał na Śląsk wyłącznie po zwycięstwo. Tym bardziej, że ostatni raz udało mu się pokonać Pomarańczowych w listopadzie 2015, w spotkaniu wyjazdowym. Blisko sukcesu był także w minionych rozgrywkach, gdy po gładkim prowadzeniu 2:0, w końcówce 3. seta jastrzębianie się pogubili i oddali rywalom kolejne dwa. Zdołali jednak wygrać zacięty tie break. Pięć setów i równie niebanalną dramaturgię widzieliśmy także w środę, ale tym razem górą byli zawodnicy z Gdańska.
Goście świetnie rozpoczęli spotkanie, bo mimo słabszego od rywali przyjęcia, grali bardzo skutecznie w ataku. Do tego niemal bezbłędnie czytali wszystkie intencje Lukasa Kampy. Gospodarze z kolei zachorowali na podobną niemoc, jak kilka dni temu w Kędzierzynie-Koźli, bo na inaugurację popełnili aż 12 błędów własnych (Trefl tylko 4). Zupełnie nie razili też gdańszczan zagrywką.
Drugą część meczu Pomarańczowi zaczęli znacznie lepiej, bo od prowadzenia 4:0, ale wystarczyło kilka chwil nieuwagi na siatce oraz as serwisowy Piotra Nowakowskiego, by wynik się wyrównał (5:5) i jastrzębski czar prysnął. W zamian zaczęły pojawiać się błędy i niedokładności - w przyjęciu oraz rozegraniu i właściwie tylko Maciej Muzaj trzymał zadawalający poziom. Zawodził za to drugi lider Jastrzębia Salvador Oliva i w połowie partii trener Lebedew zastąpił go Jasonem DeRocco. W drużynę wstąpił nowy duch, a niedociągnięcia pojawiły się po drugiej stronie siatki.
Kolejny fragment rywalizacji przyniósł dużo twardej gry, ale stroną przeważającą byli siatkarze Trefla, którzy grali spokojniej, dokładniej i skuteczniej w ataku (7:13). DeRocco, który nieźle wprowadził się w drugiej partii, w trzeciej już na początku, po błędzie w przyjęciu, wylądował w kwadracie. Jego miejsce zajął Marcin Ernastowicz, ale także w sposób znaczący nie wpłynął na poprawę jakości gry jastrzębian i na końcówkę wrócił Kanadyjczyk. Gospodarze zbliżyli się do przeciwników na 21:22, ale potem zdobyli już tylko jedno oczko.
Dopiero w czwartej odsłonie na boisku ponownie pojawił się Salvador Oliva i od razu został złapany zagrywką przez Nowakowskiego (1:3), ale potem już grał coraz lepiej. Tyle tylko, że gdańszczanie też spisywali się świetnie, a do tego mieli znacznie lepsze pomysły na kontrataki i piłki sytuacyjne (11:15). Popełniali też mniej błędów niż rywale, u których atak wciąż opierał się głównie na Muzaju. Gdy na dobre przebudził się Oliva, a Muzaj zaserwował asa (18:16), Pomarańczowi wskoczyli na falę entuzjazmu i po niezwykle emocjonującej końcówce na przewagi, w której wymiana ciosów mogła zachwycić nawet najwybredniejszych koneserów, doprowadzili do tie breaka.
Cios za cios zespoły biły się także w „secie prawdy”, a z każdą kolejną akcją emocje sięgały zenitu. Gdy goście zablokowali sytuacyjny atak Muzaja na 10:13, jastrzębska hala ucichła, a chwilę później Trefl cieszył się ze zwycięstwa.
Relacja punkt za punkt: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=27365
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1048&mID=27365&Page=S
Powrót do listy