Środa z PlusLigą: PGE Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów 3:0
W Bełchatowie starcie ekip, które w ostatniej dekadzie serwowały kibicom niezapomniane bitwy w walce o trofea. Dziś obie starają się wracać na szczyt i odbudowywać swą potęgę. Bliżej tego celu po starciu w Hali Energia zdecydowanie PGE Skra, która pokonała odwiecznego rywala w trzech setach.
Statystyki meczu: http://www.plusliga.pl/games/id/1100690.html
Takie starcie w wielu sezonach elektryzowało kibiców. W ostatnim czasie szczególnie rzeszowianie mają kłopoty, które powodują, iż nie są już zaliczani do czołówki ligowej. Patrząc jednak na potencjał ich składu można założyć, że są w stanie się przełamać i razem z PGE Skrą stworzyć ciekawe widowisko. W bilansie wszech czasów PlusLigi obie ekipy mierzyły się ze sobą już 56 razy, bełchatowianie wygrali 40 konfrontacji, rzeszowianie 16.
Przed meczem okazało się, że w ekipie gości do kontuzjowanego Marcina Możdżonka dołączył także Zbigniew Bartman. Atakujący przyjechał z drużyną, jednak spotkanie oglądał zza band. Rzeszowianie musieli radzić sobie z jednym atakującym – Damianem Schulzem, w rezerwie na tej pozycji był nominalny przyjmujący Rafał Buszek. Tymczasem w ekipie gospodarzy w pierwszym składzie wyszedł kapitan Mariusz Wlazły, od początku zaczął też Milan Katić.
W pierwszej partii na początku trwała wyrównana walka, później bełchatowianie wypracowali przewagę, gdyż świetnie bronili i wyprowadzali skuteczne kontry. Bardzo skuteczny był Wlazły (6 na 8 ataków), nieźle w tym elemencie dysponowany był także Milad Ebadipour (5 pkt). W ekipie rywali zabrakło kilku prostych piłek, które były możliwe do podbicia a także pewności w grze w ważnych momentach.
Drugi set miał podobny przebieg, bełchatowianie lepiej bronili i grali konsekwentnie, resoviacy wyglądali na przygaszonych. Trener Piotr Gruszka szukał jakichś zmian, wprowadził na boisko libero Bartosza Mariańskiego czy Bartłomiej Lemańskiego na środek. Gdy wydawało się, że czeka kolejny set bez historii, goście w samej końcówce podgonili i doprowadzili do stanu 24:23. Ostatnią akcję pewnie wykończył Ebadipour i PGE Skra objęła prowadzenie 2-0.
Trzecia partia to lepsza gra gości, lecz tylko do stanu 12:10 dla Resovii. W tym momencie na zagrywkę udał się Milad Ebadipour i z przewagi nie tylko nic nie zostało, lecz Irańczyk wyprowadził bełchatowian na kilkupunktową przewagę. I tak jak w poprzednich partiach, rzeszowianie nie mieli atutów, którymi mogliby zatrzymać rozpędzonych gospodarzy.
MVP meczu: Milan Katić.
Powrót do listy