Środa z PlusLigą: PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:1
PGE Skra Bełchatów pokonała Asseco Resovię Rzeszów 32:30, 21:25, 26:24, 25:21 w meczu szóstej kolejki PlusLigi. MVP Mariusz Wlazły.
W takich meczach często mniej ważne są pozycja w tabeli czy aktualna dyspozycja kadrowa. I tak było. Kibice obejrzeli prawdziwy ligowy klasyk.
Przed spotkaniem prezes PGE Skry Konrad Piechocki uhonorował Damiana Schulza, atakującego Asseco Resovii, który otrzymał specjalny upominek za mistrzostwo świata. Na tym jednak uprzejmości się skończyły, bo obie drużyny czekał nie tylko mecz o poprawę swoich dotychczasowych wyników, ale też o prestiż. Nie trzeba przypominać, że mecze PGE Skry z Asseco Resovią są już klasykami PlusLigi!
Minimalnie lepiej mecz rozpoczęła Asseco Resovia, która nie dość, że punktowała zagrywką (David Smith), to była skuteczniejsza i kończyła kontry (1:4). Gracze mistrzów Polski szybko się jednak zreflektowali i rozpoczęli znakomity okres gry. Wychodziło im w zasadzie wszystko: Milad Ebadipour szalał w polu serwisowym i świetnie atakował, środkowi Karol Kłos i Jakub Kochanowski byli bezbłędni w ofensywie, a kapitan Mariusz Wlazły grał tak, jak na legendę klubu przystało. Szybko więc PGE Skra wyszła na prowadzenie 15:11, a po pojedynczym bloku Artura Szalpuka na Damianie Schulzu było już 19:14. Goście nie powiedzieli jednak ostatniego słowa i przy doskonałej zagrywce Smitha odrobili straty. Końcówka seta to już istny pokaz mistrzowskiej siatkówki: pięknych obron, mocnych ataków i świetnego serwisu. Choć Asseco Resovia miała już piłki setowe, to jednak gospodarze przy doskonałym rozegraniu Grzegorza Łomacza zwyciężyli 32:30. To było świetne otwarcie spotkania!
Kiedy wydawało się, że PGE Skra pójdzie za ciosem, drugi set był dużo bardziej wyrównany. Obie ekipy grały punkt za punkt, a bełchatowianie byli dobrze prowadzeni przez Łomacza. Jednak w grze PGE Skry coś zacięło się przy stanie 17:17. Asseco Resovia doskonale grała w bloku, z ominięciem którego problemu miał nawet świetnie wcześniej grający Kochanowski. Dzięki temu przyjezdni nie tylko doprowadzili do remisu, ale zdobywając pięć punktów z rzędu wyszli też na prowadzenie. Choć w końcówce gospodarze jeszcze walczyli (punkty Wlazłego i Ebadipoura), to Asseco Resovia doprowadziła do remisu w całym spotkaniu (21:25).
W trzecim secie mieliśmy nieco lustrzane odbicie poprzedniej partii. Tym razem to Asseco Resovia prowadziła, bo kontynuowała dobrą grę blokiem i na zagrywce. Kiedy było już 10:6 dla rywali, PGE Skra wróciła do dobrej dyspozycji. Najpierw przeciwnika zablokował Kochanowski, ale w tym elemencie brylował... Wlazły. Trzeba też mieć na uwadze, że Asseco Resovia zaczęła popełniać błędy, ale końcówka znów była wyrównana. Mimo że Smith znów próbował zrobić różnicę na zagrywce, to PGE Skra zachowała czujność i seta punktowym atakiem zakończył Wlazły! (26:24)
Podbudowani gospodarze w czwartym secie wreszcie prezentowali wyraźnie lepszą grę od gości. Kłos swobodnie blokował i zdobywał punkty atakiem, a wtórował mu nie kto inny, jak a Wlazły. Widać było, że bełchatowianie czują się coraz pewniej, co można było dostrzec też po dokładnym przyjęciu Kacpra Piechockiego oraz postawie Szalpuka czy Kochanowskiego. Niewysoka, ale bezpieczna przy równej grze trzypunktowa przewaga mogła zakończyć się tylko zwycięstwem mistrzów Polski!
Pkt po pkt: http://pls-web.dataproject.com/LiveScore.aspx?ID=1054