Środa z PlusLigą: Ślepsk Malow Suwałki - Jastrzębski Węgiel 1:3
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla z sukcesem zakończyli wyjazd na północ Polski. Po wygranej w Gdańsku z Treflem 3:1, jastrzębianie powtórzyli ten sam wynik w starciu ze Ślepskiem Malow Suwałki. Nagroda MVP trafiła w ręce libero Jastrzębskiego Węgla Jakuba Popiwczaka.
Suwalski zespół wygrał w tym sezonie cztery z siedmiu meczów, ale - co ciekawe - tylko raz we własnej hali, gdy 28 października pokonał u siebie w pięciu setach Cerrad Eneę Czarnych Radom. W pozostałych meczach w roli gospodarza uległ drużynom GKS Katowice, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i VERVA Warszawa ORLEN Paliwa. Z kolei jastrzębianie w tym sezonie przegrali tylko raz, w Kędzierzynie-Koźlu i choć mieli jeden rozegrany mecz mniej, to i tak przed starciem w Suwałkach wyprzedzali zespoł Ślepska Malow o trzy punkty.
Mecz dobrze rozpoczął się dla gości, którzy od stanu 4:3 zdobyli cztery punkty z rzędu i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Po długiej akcji i skutecznym wykończeniu jej przez Łukasza Wiśniewskiego drużyna z Jastrzębia-Zdroju wygrywała 12:7, a chwilę później, po kontrze Rafała Szymury, nawet 15:9. To ostatecznie stłumiło zapał gospodarzy, którzy nie byli w stanie podjąć w tej partii równej walki, przegrywając pierwszą odsłonę 17:25.
Trudno powiedzieć, czy jastrzębianie poczuli się zbyt pewnie, czy też gracze Ślepska Malow znaleźli na nich sposób, ale drugi set ułożył się dokładnie odwrotnie. Od początku do końca wyraźnie lepszy był zespoł trenera Andrzeja Kowala, który stopniowo powiększał przewagę. Luke Reynolds, trener zespołu gości, po raz pierwszy w tej partii zawołał swoich zawodników do ławki, gdy było 6:2 dla gospodarzy, ale wiele to nie pomogło. Choć raz jastrzębianie zbliżyli się do rywali na dwa punkty (14:16), to za chwilę przegrywali już pięcioma (15:20), m.in. dzięki trzem własnym błędom. Suwalski zespół zwyciężył w tej partii 25:18, a jastrzębianie zdobyli ledwie punkt więcej, niż gospodarze w poprzednim secie.
W tej sytuacji kluczowym dla końcowego wyniku mógł być wynik trzeciego seta. Ten długo był wyrównany, ale jednak z niewielkim wskazaniem na gości z Jastrzębia. Po ataku Wiśniewskiego przyjezdni prowadzili 11:9, za chwilę było 13:10, a trener Kowal poprosił zespół na rozmowę. Po asie serwisowym Lukasa Kampy Ślepsk przegrywał 12:16 i wydawało się, że jest po emocjach. Nic bardziej błędnego, gospodarze walczyli bardzo dzielnie, zbliżając się kilka razy do rywali na jeden punkt (18:19, 21:22, 22:23), ale więcej nie dali rady. Po asie serwisowym Yacine'a Louatiego goście wygrali 25:22 i wyszli na prowadzenie 2:1.
Gracze Kowala jeszcze raz postanowili doprowadzić do wyrównania, stawiając wszystko na jedną kartę. Sporo ryzykowali i na początku nawet im się to opłaciło, bo po bloku na Jakubie Buckim prowadzili 11:8. Za chwilę jednak, po czterech punktach jastrzębian z rzędu, trener Ślepska Malow musiał poprosić o czas, by przerwać dobrą grę rywali. Ale to był moment, który był decydujący, bo od tego momentu miejscowi ani razu już nie prowadzili. A decydujący o wygranej punkt dla gości zdobył Yacine Louati.
Ślepsk Malow Suwałki - Jastrzębski Węgiel 1:3 (17:25, 25:18, 22:25, 22:25)
Statystyki: TUTAJ.
Powrót do listy