Stal Nysa - GKS Katowice 1:3 w sparingu
Stal Nysa przegrała z GKS Katowice 1:3 (17:25, 23:25, 21:25, 27:25) w sparingowym meczu.
Stal Nysa: Kaczorowski, Komenda, Bartman, M'Baye, Lemański, Łapszyński, Ruciak (l) oraz Bućko, Dembiec (libero), Szczurek
GKS Katowice: Nowakowski, Szymański, Firlej, Zniszczoł, Jarosz, Kwasowski, Watten (l) oraz Musiał, Nowosielski, Drzazga, Stolc, Ogórek (libero)
Pierwotnie GKS Katowice miał rozegrać wyjazdowy sparing ze Stalą Nysa na początku sierpnia, ale ostatecznie oba kluby zdecydowały się na przełożenie terminu spotkania ze względu na okoliczności związane z pandemią koronawirusa w Polsce. Tym razem w składzie GieKSy zabrakło wracającego do zdrowia po urazie Adriana Buchowskiego, wrócił za to libero Dustin Watten. Katowiczanie zaczęli spotkanie od efektownego prowadzenia 9:2, wychodziło im niemal wszystko. Potem nysanie znacznie wzmocnili zagrywkę i zdołali mniejszyć dystans punktowy, za to GieKsa raziła atakami Jakuba Jarosza z prawego skrzydła (12:16). Czas wzięty przez trenera Słabego przyniósł skutek w postaci poprawy gry blokiem i wygranej do 17.
Początek drugiej partii należał do gospodarzy (9:4), którzy na dobre uruchomili swoją dobrą zagrywkę. GKS-owi było dużo trudniej przeciwstawić się jej sile, ale dobrym prognostykiem na dalszą część seta były udane bloki drużyny gości i coraz większa swoboda w konstruowaniu akcji. Na podwójnej zmianie pojawili się Wiktor Musiał i Jakub Nowosielski, a chwilę później na tablicy wyników pojawił się rezultat 20:20, co oznaczało, że GKS był szalenie blisko odwrócenia losów seta. Słowo stało się ciałem po świetnym ataku Jakuba Szymańskiego z wysokiej piłki, asie Jakuba Jarosza i błędzie rywali (23:25).
Widać było, że niekorzystny przebieg seta pobudził siatkarzy Stali i skłonił do jeszcze większego wysiłku w kolejnej partii. Z poczatku była ona bardzo wyrównana (3:5), tym razem różnicę robił serwis GieKSy. Potem gracze trenera Krzysztofa Stelmacha zaczęli znajdować sposob na ataki katowiczan ze skrzydła i wyszli na prowadzenie 9:8. Przy stanie 13:11 dla rywali trener Słaby uznał za stosowne skorzystać z przerwy, co pomogło w ustabilizowaniu wyniku. Po asie Kamila Kwasowskiego GKS wygrywal 18:16 i zaczął przejmować inicjatywę na parkiecie Nysa Areny. Goście nie pozwolili sobie odebrać animuszu i pewnie doprowadzili do zwycięskiej końcówki seta (21:25).
W czwartej, dodatkowej części meczu GieKsa mimo licznych roszad w szóstce zachowała dobrą energię i radość z gry, co często okazywała po udanych wymianach. Z czasem drużyna Stali po przesunięciu Zbigniewa Bartmana na atak poprawiła skutecznośc (11:12), jednak to katowicki zespół popełniał mniej błędów w ataku i prezentował się pewniej. GKS miał w górze dwie piłki meczowe, ale świetnie broniący gospodarze doprowadzili do remisu i dalszej walki, zakończonej tym razem na korzyść nysan.