Stanisław Wawrzyńczyk: za późno wchodzimy w mecz
AZS Częstochowa w meczu piętnastej kolejki PlusLigi przegrał z Cuprum Lubin 1:3. Gospodarze w świetnym stylu wygrali trzecią odsłonę meczu i wiele wskazywało na to, że doprowadzą do tie-breaka. Niestety końcówka czwartej partii należała do lubinian, którzy wywieźli z Częstochowy komplet punktów. - Za późno wchodzimy w mecz - powiedział Stanisław Wawrzyńczyk, przyjmujący Akademików.
W ostatnim czasie częstochowianie wygrali wszystkie cztery mecze z rzędu we własnej hali. Kibice liczyli, że biało-zieloni podtrzymają tę dobrą passę i w sobotę zrewanżują się Cuprum Lubin za porażkę w pierwszej części fazy zasadniczej 2:3. Niestety zawodnicy z Częstochowy równy poziom gry utrzymali tylko w trzecim i połowie czwartego seta. Tym samym goście dopisali do swojego konta trzy punkty.
- W sobotę nie zagraliśmy tego, co naprawdę potrafimy grać. Rywale naskoczyli na nas od początku meczu. Myślę, że było widać, jak w dwóch pierwszych setach sami męczymy się ze sobą - powiedział Stanisław Wawrzyńczyk.
Po dwóch przegranych partiach Akademicy nie złożyli broni. Kolejnego seta zagrali niemal perfekcyjnie. Kibice wierzyli, że AZS odwróci losy tego meczu, a spotkanie zakończy się tak jak to z BBTS-em Bielsko-Biała, kiedy to gospodarze przegrywali 2:0, a ostatecznie wygrali 3:2. Tym razem jednak podopieczni Michała Bąkiewicza musieli w czwartej partii uznać wyższość rywala.
- W trzecim secie zaczęliśmy grać dużo lepiej. Myślę, że zeszła z nas presja. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Okazało się, że grając na pełnym luzie znacznie więcej udawało się nam na boisku. Myślę, że brakuje nam stabilizacji w grze. Późno też wchodzimy w mecz. Ostatnio często zdarza się tak, że dwa sety wygrywają przeciwnicy, a dopiero potem my włączamy się do gry - zauważył przyjmujący.
I dodał - Myślałem, że uda się nam odbudować i spotkanie zakończy się tak jak to z BBTS-em Bielsko-Biała. Niestety tak się nie stało. Niemniej widać pozytywne aspekty naszej gry. Naprawdę ciężko trenujemy. Myślę, że ta praca przynosi efekty.
W sobotę sztab szkoleniowy podjął decyzję, że Stanisław Wawrzyńczyk nominalny przyjmujący od początku meczu zagra jako atakujący. Skąd ta decyzja?
- To był pomysł trenera, żebym w sobotę zagrał na ataku. Podczas treningów stosowaliśmy już takie rozwiązania. W związku z tym trochę gram na przyjęciu i trochę na ataku. Raz wychodzi mi to lepiej, a drugi gorzej. W przeciągu ostatniego tygodnia byłem w nieco lepszej dyspozycji, więc trener postanowił, że to ja zagram na ataku. Czy w kolejnych meczach również zagram na tej pozycji? Trudno powiedzieć. Ze swej strony mogę powiedzieć, że będę starał się pomagać drużynie najlepiej jak tylko potrafię - podkreślił zawodnik AZS Częstochowa.
Przed zespołem z Częstochowy kilka dni przerwy w rozgrywkach. W związku z rozgrywanym 5-7 lutego Pucharem Polski mężczyzn, kolejny mecz zagrają dopiero 10 lutego w Gdańsku.
- Liczymy na to, że przerwa nam pomoże i 10 lutego zagramy bardzo dobre spotkanie w Gdańsku, a potem 13 lutego w Radomiu. To będą trudne przeprawy, ale co nas nie zabije to nas wzmocni - zakończył Wawrzyńczyk.