Stelio DeRocco: w pojedynku ojca z synem jest remis
MKS Będzin wygrał z Jastrzębskim Węglem 3:1, po bardzo dobrej grze. Trener DeRocco, mimo iż pokonał drużynę swojego syna, nie krył zadowolenia po ostatnim gwizdku sędziego. - To nie jest łatwy teren i nie jest tam łatwo wygrywać - przyznał.
PLUSLIGA.PL: Od początku sezonu słyszeliśmy o dobrej grze MKS-u Będzin, ale dopiero w Jastrzębiu udało wam się wygrać.
STELIO DEROCCO: Bardzo blisko zwycięstwa byliśmy w rywalizacji z LOTOSEM Trefl Gdańsk, ale wtedy się nie udało. Jednak tamten mecz sporo nas nauczył. Może po prostu mieliśmy zbyt wysokie oczekiwania wobec samych siebie i w kolejnej potyczce, z Lubinem kompletnie nie sprostaliśmy tym oczekiwaniom? Lubin zagrał bardzo dobrze, a my wręcz przeciwnie.
W środę zmusiliście rywali do popełniania błędów, w każdym elemencie.
STELIO DEROCCO: Przed spotkaniem z Jastrzębskim Węglem powiedziałem chłopakom: pracowaliśmy bardzo ciężko przez dziesięć ostatnich dni. Patrzę w wasze oczy i widzę facetów pewnych swoich umiejętności i zdolności. Jeżeli wy uwierzycie w siebie samych, na pewno wydarzy się coś dobrego. Jeżeli będziecie wierzyć jeden w drugiego, z pewnością skorzysta na tym drużyna. Jastrzębski Węgiel to bardzo dobry zespół, ze świetnym trenerem, który nawiasem mówiąc, jest moim serdecznym przyjacielem i z bardzo dobrymi zawodnikami. To nie jest łatwy teren i nie jest tam łatwo wygrywać, dlatego jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że nam ta sztuka się udała.
Jakie to uczucie grać przeciwko drużynie swojego syna?
STELIO DEROCCO: Z jednej strony, dobrze, że mój syn nie zagrał w tym spotkaniu, bo na pewno wtedy czułbym się mniej komfortowo. Cieszę się, że powoli wraca do zdrowia (Jason DeRocco miał problemy z mięśniami brzucha - red.) i jak się dowiedziałem, już niedługo powinien być w pełni gotowy do gry. Mam nadzieję, że w rewanżu odbędziemy prawdziwy boiskowy pojedynek, a na razie w rywalizacji drużyn ojca i syna jest remis 1:1. Mogę wiec dziś wieczorem lekko odetchnąć….żartuję oczywiście, ale naprawdę cieszę się z tej wygranej.
To prawda, że przed sezonem chciał pan ściągnąć Jasona do Będzina?
STELIO DEROCCO: Tak. Miałem pomysł, żeby Jason zagrał w Będzinie, ale odmówił. Stwierdził, że podoba mu się w Jastrzębiu. Uznał też, że potrzebuje stabilizacji, bo tego najbardziej brakowało mu w minionych latach. Nie chciał zmieniać klubu po jednym sezonie. Bardzo go za to cenię, bo wiem z własnego doświadczenia, że taka zmiana klubu co rok nie wpływa dobrze na zawodnika. Każdy potrzebuje pewnej ciągłości, stałości w pracy i w życiu. Poza tym, Jastrzębski Węgiel to dobrze zorganizowany klub, uznana marka w Europie. Mnie dali się szczególnie w kość, bo przegrałem z nimi w półfinale Pucharu Challenge w 2009 roku, w Izmirze, jako trener Tomisu Constanta. Wtedy szkoleniowcem jastrzębian był mój przyjaciel Roberto Santilli. Sporo się wprawdzie zmieniło od tamtego czasu, ale wciąż jest tutaj dobry trener i fajna grupa ludzi w zespole.
W następnej kolejce spotkań pana drużynę czekają śląskie derby, czyli spotkanie z GKS-em Katowice.
STELIO DEROCCO: To będzie ciekawe widowisko i jestem przekonany, że hala w Sosnowcu wypełni się do ostatniego miejsca kibicami obydwu klubów. Mówiąc o kibicach, muszę podziękować naszym fanom, którzy w licznej grupie sześćdziesięciu pięciu osób przyjechali do Jastrzębia-Zdroju, żeby nas wspierać. Mimo kilku porażek z rzędu nie przestali w nas wierzyć. Wreszcie daliśmy im powód, żeby mogli cieszyć się z kibicowania, zupełnie inaczej, niż było to w Lubinie. To fantastyczni ludzie, którzy są nam oddani. Wygraliśmy ten mecz także dla nich.
Powrót do listy